Najpierw wyższa składka, potem samochody zastępcze z OC sprawcy

Masz rozbite auto i chciałbyś wynająć zastępcze z polisy OC sprawcy kolizji? Będzie problem. Według Polskiej Izby Ubezpieczeń musisz udowodnić, że np. dowozisz autem 30 km dziecko do szkoły. Rzecznik Ubezpieczonych alarmuje, że to niezgodne z prawem. – Chcecie więcej? To będzie kosztować 1 mld zł rocznie – twierdzi środowisko ubezpieczycieli
Pan Jan z Warszawy planował wyjazd z rodziną na działkę. Niestety, w przeddzień nieuważny kierowca nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu. Auto nie nadaje się do jazdy.

Zapytał w firmie, w której ubezpieczony był sprawca, czy może wynająć auto zastępcze. – A czy ma pan firmę? Jest pan taksówkarzem? Dowozi pizzę? – usłyszał u jednego z największych ubezpieczycieli. – Nie? To przecież są autobusy, taksówki…

– Ale miałem zaplanowany wyjazd… – upierał się pan Jan. Wtedy likwidator szkody orzekł: dobrze, proszę uzasadnić roszczenie i przygotować 1,2 tys. zł kaucji.

Pan Jan miał szczęście, bo udowodnił, że samochód jest mu niezbędny „do zaspokajania potrzeb życiowych”. Najnowsze wytyczne Polskiej Izby Ubezpieczeń i Komisji Nadzoru Finansowego mówią jasno, że ten kto nie prowadzi działalności gospodarczej, musi należycie udowodnić i udokumentować potrzebę wynajmu pojazdu zastępczego.

– Ten dokument nie jest w jakikolwiek sposób wiążący m.in. dla sądów – oburza się Krystyna Krawczyk, dyrektor Biura Rzecznika Ubezpieczonych. – Jeżeli poszkodowany w związku z uszkodzeniem pojazdu poniósł koszty najmu pojazdu zastępczego, to zgodnie z art. 361 kodeksu cywilnego mieszczą się one w granicach odpowiedzialności odszkodowawczej.

Ubezpieczyciele są innego zdania. – Zawsze weryfikujemy zasadność takiego roszczenia. Przede wszystkim chodzi o sytuacje, gdy auto jest codziennie wykorzystywane np. do dojazdów na rehabilitację, przewozu niepełnosprawnych czy też kiedy nie można skorzystać np. z komunikacji publicznej – przyznaje Grzegorz Anczewski, członek Zarządu Link4.

– PZU przyjął wytyczne dotyczące wynajmu pojazdów zastępczych przygotowane przez PIU – czytamy w oświadczeniu Magdaleny Olborskiej z biura prasowego Grupy PZU.

W praktyce, jeśli będziemy się domagać auta tylko na kilka dni, bo mamy coś ważnego do załatwienia, to raczej je dostaniemy. Jeśli zażądamy go na dłużej, a ubezpieczyciel się zaprze, pozostaje skarga do Rzecznika Ubezpieczonych, a potem droga sądowa. A sądy często stają po stronie klientów. „Poszkodowany ma prawo dysponować sprawnym pojazdem przez czas naprawy swojego samochodu niezależnie od tego do jakich celów służył mu uszkodzony pojazd” – czytamy w wyroku warszawskiego Sądu Rejonowego z 17 sierpnia 2007 r.

Ubezpieczyciele dają do zrozumienia, że przy obecnych stawkach polis OC nie da się w pełni zaspokoić roszczeń. Od początku roku PZU zarejestrowało 246 tys. szkód OC. Ilu kierowców chciało auto? Nie wiadomo. – Oszacowaliśmy, że gdyby dawać samochód każdemu, kto sobie zażyczy, to suma wypłat z polis OC w skali roku wzrosłaby nawet o 1 mld zł – mówi osoba, która opracowywała zalecenia. Tym czasem już teraz firmy tracą na sprzedaży ubezpieczeń OC – w zeszłym roku było to blisko 1 mld zł.

gazeta.pl

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *