Łatwiej ukarać za napaść na pilota niż uzyskać odszkodowanie za zawrócenie samolotu. Trzeba bowiem zupełnie oddzielić sprawę, którą awanturnikowi wytoczyła Straż Graniczna po tym, jak przed kilkoma dniami kapitan lecącego do Chicago samolotu postanowił zawrócić go z Pomorza na Okęcie w następstwie szarpaniny agresywnego pasażera z załogą.
To sprawa o wykroczenie, niezastosowanie się do poleceń kapitana (art. 210 ust. 1 pkt 9 prawa lotniczego), w której mężczyźnie grozi jedynie grzywna do 5 tys. zł.
Sama sprawa została zresztą odroczona na cztery tygodnie, pasażer odzyskał zatrzymamy na krótko paszport i może wyjechać dokąd chce. Zresztą przy tych formalnie niegroźnych zarzutach ostrzejsze środki, np. tymczasowe aresztowanie czy zatrzymanie paszportu na dłużej, nie wchodziły w rachubę.
Gdyby to była sprawa karna o jakieś przestępstwo, LOT (jako majątkowo poszkodowany) mógłby wystąpić w granicach sprawy karnej z pozwem cywilnym (to częste w sprawach karnych) i na tej dość prostej drodze domagać się odszkodowania.
– W wypadku wykroczeń nie wchodzi to jednak w grę – wskazuje prof. Andrzej Gaberle, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Liniom pozostaje więc proces cywilny o odszkodowanie. LOT liczy straty może nawet 100 tys. dolarów. Składać się mają na nie m.in. 22 tony zrzuconego paliwa.
Odzyskanie tych pieniędzy stoi jednak pod znakiem zapytania. Chyba że chodzi o osobę zamożną, na co lot w klasie biznes mógłby wskazywać.
Stan majątkowy takiej osoby (pozwanego) jest ważny, gdyż proces cywilny może trwać latami, a wyrok (zasądzający odszkodowanie) ma wartość jedynie wówczas, gdy pozwany (dłużnik) jest uchwytny, a co ważniejsze uchwytny jest jego majątek. Gdyby chodziło o biednego, mówienie o odszkodowaniu właściwie nie miałoby sensu.
LOT może złożyć pozew w polskim sądzie (miejsce popełnienia czynu), może też w Stanach Zjednoczonych. Kwestią taktyki procesowej, wyboru wygodniejszego prawa jest wybór kraju.
Z tej cywilnej perspektywy pasażer jest wolny, jak każdy zresztą dłużnik, a tym bardziej pozwany. Jedyne, co może już teraz LOT zrobić, to wystąpić o zabezpieczenie dowodów, np. przesłuchanie go (jeśli jeszcze nie wyjechał z Polski), bądź o zwyczajne formy zabezpieczeń w sprawach cywilnych, np. zajęcie konta.
Gdyby nie kwestie bezpieczeństwa, pewnie lepiej byłyby dla LOT dowieźć awanturującego się pasażera do miejsca przeznaczenia i ewentualnie wystąpić o ukaranie go w USA, niż zawracać samolot i teraz latami walczyć o odszkodowanie.
Rzeczpospolita