Miliony za cierpienie – rodziny wygrywają i dostają odszkodowania

Rodziny ofiar wypadków walczą w sądach o zadośćuczynienia. I coraz częściej wygrywają z ubezpieczycielami. Nawet ponadmilionowe odszkodowania
Mijają dwa lata, od kiedy osoby poszkodowane w wypadkach mogą dochodzić rekompensat za doznane krzywdy moralne. Wcześniej mogły jedynie liczyć na renty czy zwrot kosztów pogrzebu lub alimenty w przypadku śmierci bliskiej osoby.

Wyjątki zdarzały się rzadko. I tylko gdy sądy, by pomóc rodzinom, nieco naginały przepisy. Tak było w przypadku odszkodowania dla rodziców Przemka Czai, zabitego przez policjantów w 1998 r. nastolatka ze Słupska. Po wieloletniej batalii sądowej jego rodzice dostali 300 tys. zł, tylko dzięki temu, że sędzia uznał zerwaną więź z dzieckiem za ich „dobro osobiste”.

Sytuacja zmieniła się, kiedy do kodeksu cywilnego wszedł przepis pozwalający walczyć o zadośćuczynienie za cierpienie psychiczne. Prawnicy byli sceptyczni. Szacowali, że rodziny będą mogły wywalczyć w sądzie od 20 tys. do maksymalnie pół miliona złotych. – Najwyższe sumy będą wypłacane w przypadku katastrof, a nie w indywidualnych przypadkach – przekonywali.

– Praktyka okazała się inna – mówi Bartosz Boberski, prezes kancelarii odszkodowawczej Auxilia. Jego zdaniem walka nawet o milion złotych zadośćuczynienia przestaje być wyjątkiem, a staje się realną możliwością. Wskazuje na przykład potrąconej przez pijanego kierowcę Joasi, której rodzice wygrali z ubezpieczycielem ponad milion złotych i comiesięczną rentę – 9,5 tys. zł.

Przykłady można mnożyć. Maciejowi, którego samochód potrącił na przystanku autobusowym, ubezpieczyciel chciał wypłacić jedynie 10 tys. zł. Przekonywał, że więcej nie da, bo jego „stan zdrowia jest bardzo zły i w każdym momencie może nastąpić zgon”. – Tłumaczenie było kuriozalne, w sądzie wygraliśmy 400 tys. zł – mówi Boberski.

Kłopot z zadośćuczynieniami mają ubezpieczyciele. Przy każdym procesie muszą tworzyć wysokie rezerwy na poczet wypłacanych w przyszłości zadośćuczynień.

Sam tylko PZU w ciągu roku wypłaca odszkodowania związane ze śmiercią w wypadkach drogowych około dwóch tysięcy osób. Do tego trzeba dodać kilkaset osób, które giną tragicznie w innych okolicznościach. Zakładając, że o rekompensatę wystąpi tylko najbliższa rodzina, daje to w ciągu roku przeszło 6 tys. spraw, z których każda może się zakończyć odszkodowaniem liczonym w setkach tysięcy złotych. I to tylko za krzywdę moralną, bo odszkodowania za straty materialne przyznawane są osobno.

Ubezpieczyciele chcą, żeby wprowadzić górny próg, do którego ofiary mogłyby domagać się rekompensat. Tak jest w Wielkiej Brytanii, gdzie obowiązuje stała stawka za krzywdę moralną po stracie bliskiej osoby – 7,5 tys. funtów. Podobnie jest w Estonii, gdzie jest to maksymalnie 320 euro na każdego członka rodziny.

W innych krajach stawki ustaliło orzecznictwo sądowe, np. w Austrii jest to od 7 do 18 tys. euro. Ubezpieczyciele obawiają się, że bez takich ograniczeń powtórzy się sytuacja ze Stanów Zjednoczonych, gdzie każdy przypadek oceniany jest indywidualnie, a odszkodowania sięgają nawet 25 mln dol.

gazeta.pl

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *