Pies nabroił, jego pani poniesie odpowiedzialność

Posiadacz odpowiada za szkody wyrządzone przez psa, chyba że udowodni, iż zachowaniem zwierzęcia kierowała osoba trzecia. Dwa lata temu w Kurowie kierowca samochodu podczas omijania psa, który wbiegł na jezdnię, stracił panowanie nad autem i uderzył w słup elektryczny. Policja ustaliła, że bezpośrednim sprawcą szkody był pies.

Zarówno poszkodowany właściciel samochodu, jak i spółka energetyczna, właściciel zniszczonego słupa, pozwali Marię Ż. do sądu, żądając odszkodowania. Swoje roszczenie oparli na art. 431 § 1 kodeksu cywilnego, który odpowiedzialność za zwierzęta domowe opiera na założeniu, że jeżeli zwierzę wyrządza szkodę, to dzieje się tak ze względu na nienależyte sprawowanie nad nim nadzoru.

W procesie wytoczonym przez spółkę energetyczną o zniszczony słup kobieta argumentowała, że kiedy była w sklepie, pies czekający na chodniku został odgoniony przez inną osobę. Nie wybiegł więc na jezdnię z własnego popędu, ale wskutek kierowania jego zachowaniem przez osobą trzecią.

Sąd Rejonowy w Puławach wskazał, że odpowiedzialność za szkodę na podstawie art. 431 k.c. obciąża tego, kto zwierzę chowa albo się nim posługuje. Przepis ma zastosowanie wtedy, gdy zwierzę wyrządza szkodę z własnego popędu, w wyniku samoistnego, niezależnego od człowieka zachowania.

Jeżeli natomiast jest tylko narzędziem w rękach człowieka, np. gdy jest przez niego kierowane czy to w zaprzęgu, czy też w jeździe konnej, odpowiedzialność za jego zachowanie opiera się na zasadach ogólnych (art. 415 k.c.).

W ocenie sądu za kierowanie zachowaniem psa można uznać też jego prowadzenie na smyczy, szczucie nim, popchnięcie psa na jezdnię, kopnięcie go czy też działanie w taki sposób, że pies słucha wydającego rozkazy.

Takim działaniem nie jest machanie na niego ręką przez przygodną osobą czy odgonienie go. Osoba odganiająca zwierzę robi to zazwyczaj odruchowo i nie panuje w żaden sposób nad tym, jak pies się zachowa. Odganianie psa nie może być więc uznane samo w sobie za kierowaniem zachowaniem zwierzęcia. Pozwana kobieta nie wykazała, by celem osoby trzeciej było takie nakierowanie psa, aby wtargnął na jezdnię.

W konsekwencji sąd stwierdził, że kobieta niewątpliwie dopuściła się winy w nadzorze, bo pies znalazł się sam na jednej z głównych dróg miasta, gdzie jest duże natężenie ruchu. Jego wbiegnięcie na jezdnię nie było kontrolowane przez nikogo.

Istnieje więc związek przyczynowy pomiędzy zachowaniem zwierzęcia a powstaniem szkody, a to jest przesłanką odpowiedzialności właścicielki psa. Dlatego ma zapłacić ponad 2,9 tys. zł za uszkodzony słup. Wyrok utrzymał w mocy Sąd Okręgowy w Lublinie (sygn. II Ca 137/10).

Rzeczpospolita

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *