28 milionów odszkodowania od skarbu państwa

W czwartek przed wrocławskim sądem okręgowym zeznawali świadkowie Gai. Spółka powstała w 1997 roku, szybko się rozwijała, bo prawie wszystkie zyski właściciele przeznaczali na rozwój sieci sprzedaży. W 2001 roku składy budowlane pod nazwą Gaja działały w ponad 60 miastach w kraju. – Byliśmy największym graczem na rynku – przekonuje prezes Gai (chce pozostać anonimowy).

W styczniu 2000 roku urząd kontroli skarbowej zakwestionował jedną z pozycji wpisaną przez Gaję w koszty. Fiskus nie chciał uznać za koszt 6 mln zł z tytułu amortyzacji znaku firmowego. Nałożył na spółkę domiar podatku, z odsetkami – ponad 3 mln zł. Urząd swoją decyzję szybko wcielił w życie i zaczął egzekucję. To, zdaniem szefów Gai, zachwiało płynnością finansową firmy i było powodem jej dalszych kłopotów, bo – jak zeznał podczas czwartkowej rozprawy ekonomista, który sporządził na zlecenie spółki raport o katastrofalnym na nią wpływie decyzji fiskusa – „z firmą jest jak z człowiekiem, kiedy mu się zatrzyma krew, to umiera”.

Właściciele spółki przekonują, że na jej kondycję fatalny wpływ miała sama informacja, iż ta ma problemy z fiskusem. – To wszystko sprawiło, że producenci nie chcieli z Gają współpracować – mówi mecenas Tomasz Olejnik reprezentujący firmę. – Sprzedawali jej mniej towarów i na mniej korzystnych warunkach. Banki zażądały spłaty kredytów.

Urząd skarbowy w 2001 roku zgłosił do sądu wniosek o upadłość Gai. Sąd nie zgodził się na nią. W tym czasie nad spółką wisiało już bankructwo. Z blisko 80-osobowej załogi pozostało kilka osób, Problemy zaczęli mieć także partnerzy Gai.

Właściciele spółki od decyzji o domiarze podatku odwołali się do izby skarbowej, a potem do Ministerstwa Finansów. W lipcu 2001 roku ministerstwo nakazało urzędnikom UKS ponownie zbadać sprawę. Ci podtrzymali decyzję o domiarze, zmniejszyli tylko jego wysokość. Gaja odwołała się do wojewódzkiego sądu administracyjnego, który w czerwcu 2004 roku stwierdził nieważność decyzji fiskusa, gdyż fiskus nie miał prawa kwestionować amortyzacji znaku firmowego jako kosztu, ponieważ było to zgodne z przepisami.

Jednak dla Gai było już za późno. Dobiły ją komornicze egzekucje na rzecz wierzycieli.

W ubiegłym roku Gaja zwróciła się do sądu z żądaniem 27,477 mln zł odszkodowania od skarbu państwa. Na tę kwotę składają się bezpośrednie straty poniesione w wyniku walki z błędną decyzją fiskusa, a także utracone korzyści, czyli zyski, które Gaja mogłaby mieć, gdyby nie interwencja UKS.

W odpowiedzi na wniosek Gai Prokuratoria Generalna reprezentująca skarb państwa stwierdziła, że kwestionuje żądania firmy. W czwartek w sądzie nie było przedstawicieli Prokuratorii Generalnej. Kolejna rozprawa odbędzie się we wrześniu.

W marcu Sąd Okręgowy we Wrocławiu nakazał skarbowi państwa wypłacenie funduszowi MCI 38.5 mln zł odszkodowania za straty poniesione w wyniku upadku komputerowej spółki JTT, do którego doszło po decyzji urzędników skarbowych. Wyrok nie jest prawomocny.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *