Drwal Piotr L., zginął, gdy drzazga z siekiery wbiła mu się w serce. Żona domaga się odszkodowania po mężu. Pracodawca odmawia, bo drwal w czasie pracy był pijany – miał 3 promile alkoholu.
W marcu 2006 roku Piotr L. wraz z siostrzeńcem rąbał drewno. W pewnym momencie poczuł ból w klatce piersiowej. Rozpiął koszulę i zobaczył, że w okolicach mostka ma niewielką ranę. Rodzina zawiozła go do szpitala, a tam L. stracił przytomność. Okazało się, że podczas pracy metalowa drzazga z siekiery wbiła mu się w serce.
Lekarze próbowali go ratować, ale L. dostał zawału i mimo reanimacji zmarł.
Drwal pracował dla Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Po śmierci jego żona zaczęła się domagać odszkodowania. KRUS jednak odmówiła wypłacenia pieniędzy, wyjaśniając, że sekcja zwłok wykazała, że drwal w dniu zdarzenia był pijany. Sprawa trafiła więc do sądu.
Tam KRUS przekonywała, że Piotr L. „miał w znacznym stopniu wyłączoną świadomość. Stan psychofizyczny poszkodowanego w związku z nadużyciem alkoholu spowodował, że nie był on w stanie wykonać jakichkolwiek czynności życia codziennego”. Dlatego też pełnomocnik KRUS tłumaczył, że L. nie mógł tego dnia dla nich pracować, gdyż byłoby to niezgodne z przepisami BHP. – Nie ulega wątpliwości, że Piotr L. uległ wypadkowi, rąbiąc drewno, ale nie była to praca dla KRUS – zaznaczał.
Z kolei adwokat żony Piotra L. dowodził, że nie ma wątpliwości co do tego, że rąbanie drewna jest działalnością rolniczą, a poza tym nie ma przepisu wyłączającego zdolność do tej działalności po spożyciu alkoholu. Ponadto chciał wykazać, że mimo promili L. świetnie funkcjonował. Dlatego przedstawił w sądzie protokoły z przesłuchania lekarzy ratujących L., z których żaden nie wyczuł woni alkoholu ani też nie widział oznak nietrzeźwości.
Jednak gdy adwokat żony Piotra L. prezentował opinie lekarzy, pełnomocnik KRUS przypomniał sobie o tym, że jednocześnie ze sprawą o odszkodowanie toczy się też proces lekarzy, którzy ratowali L. (prokuratura zarzuciła im nieumyślne spowodowanie jego śmierci). – Śmierć L. nie jest więc następstwem wypadku przy pracy, tylko błędu lekarzy – przekonywał.
Sąd zgodził się z tym, że sprawę dotyczącą odszkodowania należy zawiesić do czasu rozstrzygnięcia sprawy karnej, bo to, czy był to śmiertelny wypadek, czy też śmiertelny błąd lekarzy, ma decydujący wpływ na przyznanie odszkodowania.
Źródło: Gazeta Wyborcza Opole