Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Radomiu zapłaci 92 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania za to, że lekarz pozostawił w brzuchu pacjentki opatrunek. Nosiła go cztery lata. Tak wynika z wyroku Sądu Apelacyjnego w Lublinie (sygn. I ACa 130/10).
W sierpniu 2003 r. lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu usunęli 27-letniej kobiecie wyrostek robaczkowy oraz część prawego jajnika. Po operacji czuła się źle, miała gorączkę i bóle brzucha. W związku z przedłużającymi się dolegliwościami zaczęła się leczyć u różnych specjalistów. Lekarze podejrzewali nowotwór lub trzecią nerkę.
W sierpniu 2007 r. po wykonaniu badania tomograficznego zlokalizowali w jamie brzusznej spory guz. Podczas operacji chirurgicznej okazało się, że w brzuchu tkwił kawałek setonu (gazowy opatrunek długości metra) oklejony pętlami jelita cienkiego. Biegli uznali, że to właśnie jego ucisk na jelita i narządy sąsiadujące powodował przewlekły stan zapalny w tym miejscu i bóle, których źródła lekarze wcześniej nie mogli zdiagnozować.
Szpital bronił się, że badanie USG po operacji nie wykazało ciała obcego w brzuchu, a wychodząc ze szpitala, pacjentka nie uskarżała się na żadne dolegliwości.
Sąd Okręgowy w Radomiu uznał, że zaniedbanie polegające na pozostawieniu po operacji w zaszytej ranie ciała obcego jest niedbalstwem ze strony chirurga i szpital ponosi za to odpowiedzialność. Pozostawiony sączek z gazy był powodem silnego bólu, drugiej operacji, a w konsekwencji przedłużonego o kilka lat okresu leczenia i rehabilitacji. Brak trafnej diagnozy co do przypadłości trwających cztery lata spowodował też przewlekły stres (obawa przed nowotworem).
Biegli stwierdzili jednocześnie, że rzeczywiście ciało obce w jamie brzusznej jest zagrożeniem dla życia, u Katarzyny K. nie doszło jednak do trwałego uszczerbku na zdrowiu. Sąd uznał więc, że adekwatną kwotą zadośćuczynienia będzie 80 tys. zł. Przyznał jej również 16,2 tys. zł odszkodowania i ustalił odpowiedzialność szpitala na przyszłość.
Sąd Apelacyjny w Lublinie zmienił wyrok jedynie w tym ostatnim zakresie. W uzasadnieniu stwierdził, że skoro zdarzenie nie spowodowało u pacjentki trwałego uszczerbku na zdrowiu, to nie ma także podstaw do orzekania o odpowiedzialności szpitala za pogorszenie się stanu zdrowia w przyszłości.
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Radomiu odszkodowanie zapłaci ze swojego budżetu, bo PZU SA (ubezpieczyciel placówki) nie zgłosił swego uczestnictwa w sprawie jako interwenient uboczny.
Rzeczpospolita