Właściciele piekarni pod Kamieńcem Wrocławskim bez oporów oddali grunt pod budowę wschodniej obwodnicy Wrocławia. Mimo to od roku nie mogą doczekać się należnego im odszkodowania.
Witold Machalski i Waldemar Tomski od pięciu lat prowadzą piekarnię Biskupin w Łanach. Gdy w urzędzie marszałkowskim zapadła decyzja o budowie trasy Bielany – Łany – Długołęka, zgłosili się do nich urzędnicy i oznajmili, że pod drogę będą potrzebowali części ich gruntu, na której teraz jest parking dla klientów. Machalski i Tomski zgodzili się. Postawili tylko jeden warunek – by parking wybudowano im w innym miejscu.
Urzędnicy zgodzili się na to i obie strony doszły do porozumienia. Machalski i Tomski zostali wywłaszczeni w lutym 2009 roku z gruntu o powierzchni 2500 m kw. Jednak do dziś nie dostali odszkodowania.
– Sytuacja jest dla nas kompletnie niezrozumiała – oburza się Machalski. – Nie stawialiśmy przeszkód, bo mieszkamy w okolicy i wiemy, jak ta droga jest istotna dla miasta. Jednak to nie jest normalne, żeby aż 14 miesięcy czekać na odszkodowanie.
Katarzyna Teichert z wydziału infrastruktury Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego tłumaczy, że sprawa jest trudna. Wymienia przeszkody: – Na początku przez trzy miesiące czekaliśmy na dokumenty z Ministerstwa Infrastruktury. Gdy je dostaliśmy, ogłosiliśmy przetarg na rzeczoznawcę, który ma wycenić grunt. Dwukrotnie nikt się nie zgłosił, więc w końcu wybraliśmy osobę z wolnej ręki, która pod koniec ubiegłego roku sporządziła wycenę.
Na zaproponowaną przez rzeczoznawcę sumę nie zgodzili się jednak właściciele działki. – Uzbrojony i utwardzony grunt budowlany został wyceniony ledwie na połowę wartości rynkowej – mówi Machalski. – Nie domagamy się księżycowej sumy, ale to zdecydowanie za mało.
Wspólnicy zgłosili swoje zastrzeżenia do urzędu i czekali na rozprawę przed wojewódzkim sądem administracyjnym. Jej termin został najpierw wyznaczony na 30 listopada, później na 31 stycznia, a teraz na 30 kwietnia. Powód?
– Do tej pory nie dostaliśmy od rzeczoznawcy odpowiedzi na zgłoszone zastrzeżenia, choć wysłaliśmy pisma ponaglające – tłumaczy Teichert. – Zawsze oczywiście możemy z rzeczoznawcą sądzić się na drodze cywilnej, ale to by jeszcze dłużej przeciągnęło sprawę.
Tadeusz Borkowski, dyrektor wydziału infrastruktury w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim: – Mamy problem z rzeczoznawcami. Niechętnie podejmują się takich zleceń, bo wymagają od nich stawienia się przed sądem i nierzadko konfrontacji z osobami, które są niezadowolone z wyceny. Dlatego znacznie chętniej biorą zlecenia od notariuszy czy firm prywatnych, gdzie szybko dostają zapłatę.
– My nawet nie winimy za to urzędników, lecz prawo o wywłaszczeniach – mówi Machalski. – Dlaczego ktoś, kto nie stwarza problemów podczas przygotowań do inwestycji, nie ma szansy na godne i sprawnie wypłacone odszkodowanie?
Złe prawo zablokuje budowy – komentarz Jacka Kuleszy
Problem z wysokością odszkodowań dotyczy przede wszystkim cennych gruntów, a więc głównie we Wrocławiu i podmiejskich gminach. Wielu rzeczoznawców wycenia takie działki niezgodnie z dotychczasowym przeznaczeniem (np. pod budynki mieszkalne lub usługowe), ale jako tereny pod drogi, czyli dużo taniej. Dotychczasowi właściciele czują się oszukani i trudno im się dziwić. Bo niby z jakiej racji działkę, którą jeszcze rok wcześniej mogli sprzedać na wolnym rynku np. za pół miliona, teraz mają oddać za połowę tej kwoty. Co więcej – pieniędzy nie dostaną od razu, muszą się o nie prosić miesiącami. Rozżalenie jest jeszcze większe, gdy właściciele oddają teren bez oporu, ułatwiając przygotowania do budowy drogi.
Teraz dzięki specustawie przy nowych inwestycjach nawet oporni właściciele mogą być szybko wywłaszczani z terenów przeznaczonych pod drogi. Z drugiej strony rośnie liczba osób, które czują się skrzywdzone zbyt niskimi odszkodowaniami. Jeżeli więc nie zmienią się przepisy, można się spodziewać, że w przyszłości właściciele nieruchomości wszelkimi sposobami będą starali się blokować kolejne inwestycje już na etapie ich planowania. A przecież urzędnikom i politykom powinno zależeć na sprawnej budowie dróg, a nie toczeniu wojny z mieszkańcami.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław