Stanisław Bąk z Chwałowic został w listopadzie niesłusznie aresztowany. Trafił do celi, bo sąd pomylił go z zupełnie innym mężczyzną. Teraz domaga się 15 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
25 listopada 2009 roku – tego dnia Stanisław Bąk nigdy nie zapomni. Była godzina 17.00. Szedł właśnie nakarmić krowy, kiedy przed jego dom zajechał radiowóz. Od policjantów usłyszał, że mają nakaz jego aresztowania. Protestował, tłumacząc, że nic złego nie zrobił.
Aresztowali zupełnie niewinnego człowieka
Funkcjonariusze zadzwonili zatem do sędziego, aby upewnić się, czy na pewno chodzi o Bąka. Sędzia potwierdził. Rolnik z Chwałowic trafił więc do pokoju zatrzymań w Komendzie Powiatowej Policji w Stalowej Woli. Na nic zdały się jego tłumaczenia, że jest niewinny. Noc spędził w celi, zastanawiając się, za co został aresztowany.
Następnego dnia rano jego żona pojechała do sądu. Chciała dowiedzieć się, za co zamknięto jej męża. Dopiero gdy podała urzędniczkom jego datę urodzenia, wyszło na jaw, że aresztowano niewinnego człowieka. Owszem, stalowowolski Sąd Rejonowy miał wystawić nakaz aresztowania mężczyzny o takim samym imieniu i nazwisku, ale nie z gminy Radomyśl nad Sanem, a z gminy Pysznica.
Straszne przeżycie – najbardziej ucierpiała córka
Bąka zwolniono po 15 godzinach od aresztowania. On sam, jak i jego rodzina bardzo przeżyli całe zdarzenie. Najbardziej odbiło się to na zdrowiu jego niepełnosprawnej córki, która doznała porażenia i na dwa tygodnie trafiła do szpitala. Dlatego dzisiaj Stanisław Bąk domaga się od Sądu Rejonowego w Stalowej Woli zadośćuczynienia za doznane krzywdy – zarówno swoje jak i swoich najbliższych. Rozprawa toczy się przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu. Odbyły się już dwa posiedzenia, a na początek kwietnia zaplanowano trzecie. Na potrzeby procesu mężczyzna ma dostarczyć dowód badań psychologicznych i neurologicznych swojej córki.
„Nikomu nie życzę podobnego doświadczenia”
– Przez to aresztowanie wszyscy dużo wycierpieliśmy . Nikomu nie życzę podobnego doświadczenia. Na wsi dalej niektórzy o mnie mówią i twierdzą, że musiałem coś przeskrobać, skoro mnie aresztowano. Popsuło mi to reputację, ale najbardziej odbiło się to na zdrowiu córki. Dlatego domagam się tego zadośćuczynienia. Słyszałem już komentarze, że 15 tysięcy złotych to za dużo. Gdyby ci, którzy tak mówią przeżyli to co my, pewnie zmieniliby zdanie – mówi „Sztafecie” poszkodowany Stanisław Bąk.
Tomasz Wosk
Czy 15 tysięcy złotych to wystarczające odszkodowanie za areszt zupełnie niewinnego człowieka? Czy taka kwota zrekompensuje zarówno poszkodowanemu, jak i jego rodzinie poniesione straty, zwłaszcza te moralne? Czekamy na wasze komentarze.
interia.pl