Będą odszkodowania za brak prądu

Od czwartku wchodzą w życie przepisy, które wprowadzają nowe zasady odpowiedzialności Polskich Sieci Elektroenergetycznych Operator SA za straty, jakie poniosą odbiorcy i wytwórcy energii elektrycznej w wyniku ograniczeń dostaw prądu. Chodzi o nowelizację prawa energetycznego (DzU nr 21, poz. 104).

Są limity

Zmiany dotyczą wyłącznie sytuacji, w których operator wyraźnie zawinił, tzn. do ograniczeń w dostawach prądu doszło z powodu jego działań lub zaniedbań. W takim wypadku odbiorcy indywidualni mogą liczyć na odszkodowanie w maksymalnej wysokości 5 tys. zł. Tego typu limitu nie będzie dla strat, jakie ponieśli przedsiębiorcy.

Ważne jest natomiast, ilu użytkowników systemu zostało poszkodowanych. Od tego zależy górna granica wypłacanych odszkodowań (wtedy nie ma znaczenia, czy odbiorcą jest osoba fizyczna czy przedsiębiorca). Przykładowo, w razie odszkodowania za ograniczenie, które dotknęło miliona lub więcej odbiorców, limit odszkodowań może sięgnąć nie wyżej niż 250 mln zł.

Osoba, która zechce uzyskać odszkodowanie, musi złożyć wniosek do operatora systemu, do którego sieci jest przyłączona, w terminie 180 dni od zniesienia ograniczeń. Ma w nim udowodnić poniesione szkody. Jeżeli zgłoszone kwoty przekroczą limit, wszystkie odszkodowania zostaną proporcjonalnie zmniejszone. Niezawinione awarie w dostawie prądu nie będą rekompensowane. Poszkodowani nadal mogą liczyć na bonifikaty w opłatach za dostawę prądu określone w taryfach oraz na odszkodowanie na zasadach ogólnych kodeksu cywilnego. To nie jest jednak proste, bo trzeba udowodnić zależność między awarią a ograniczeniem w dostawie prądu i winę energetyków.

Łatwiej zrezygnować

Osoby, które będą chciały zmienić dostawcę prądu, będą mogły zrobić to szybciej niż do tej pory, i to bez dodatkowych kosztów. Dotychczas obowiązywały tylko zasady zawarte w umowach, okresy wypowiedzeń były długie lub uzależnione od okresów zaliczkowych. Teraz okres wypowiedzenia będzie wynikał z ustawy i wyniesie 30 dni, chyba że odbiorca zdecyduje, że okres ten będzie dłuższy.

Nowe przepisy mają też zlikwidować kolejki do sieci energetycznej. Przedsiębiorcy zakładający elektrownie wiatrowe będą musieli uzyskać warunki przyłączenia do sieci. Dostanie je każdy, kto spełni wymagania określone w prawie energetycznym.

Do tej pory, składając wniosek, nic się nie płaciło. Pieniądze były potrzebne dopiero przy zawieraniu umowy o przyłączenie do sieci. Dlatego wiele firm starało się o te warunki tylko po to, by odsprzedać je następnie z zyskiem. Proceder ten ma ukrócić wchodząca w czwartek w życie zmiana. Każdy podmiot ubiegający się o przyłączenie do sieci o napięciu znamionowym wyższym niż 1 kV zapłaci zaliczkę w wysokości 30 zł za każdy kilowat mocy przyłączeniowej, lecz nie więcej niż 3 mln zł. Będą to spore kwoty, bo średnio trzeba będzie wyłożyć od 1 mln do 1,5 mln zł.

Komentuje

Igor Muszyński radca prawny z Kancelarii Chadbourne & Parke LLP

Wielu inwestorów od lat stara się o przyłączenie farm wiatrowych do sieci elektroenergetycznej. Do tej pory znaczna ilość wniosków nie została jeszcze rozpatrzona, chociaż określony przepisami termin dawno już upłynął. Opóźnienia sięgają nawet kilku lat. Tymczasem nowelizacja stawia im dodatkowy warunek: w ciągu 180 dni od daty wejścia jej w życie mają dołączyć do wniosku wyrys i wypis z miejscowego planu albo decyzję o warunkach zabudowy przewidującą tego typu przedsięwzięcia. Inwestorzy zostali więc postawieni przed koniecznością złożenia dokumentu w terminie, którego często bez własnej winy nie będą w stanie dotrzymać. W nowelizacji zabrakło także określenia przesłanek zwrotu zaliczki, gdyby inwestor po uzyskaniu warunków przyłączenia wycofał się z projektu.

Rzeczpospolita

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *