Mieszkaniec Gryfina wygrał z popularnym portalem Nasza-klasa. Portal ma go przeprosić i wypłacić mu 5 tys. zł zadośćuczynienia za brak reakcji na prośby o zamknięcie jego fałszywego konta. Przez bezczynność portalu naruszone zostały dobra osobiste Dariusza B. – uznał jeszcze w lipcu wrocławski sąd okręgowy. W piątek potwierdził to sąd apelacyjny i oddalił apelację właścicieli portalu Nasza-klasa. Wyrok jest prawomocny.
Problemy pana Dariusza, właściciela niewielkiego biznesu w Gryfinie, zaczęły się, gdy w czerwcu 2008 roku znajomi zaczęli zaczepiać go na ulicy, twierdząc, że dostają od niego obraźliwe e-maile. On sam wtedy prawie nie umiał korzystać z komputera – jego obsługą i księgowością zajmowała się żona. Dlatego zdziwił się bardzo, gdy odkrył, że ma swoje konto na Naszej-klasie. Były na nim jego dane, a nawet jego zdjęcia, niektóre opatrzone komentarzem: „Jestem Żydem i jestem z tego dumny”. Z tego konta ktoś rozsyłał w jego imieniu obrzydliwe i niegrzeczne e-maile.
Pan Dariusz 10 czerwca wysłał do administratora Naszej-klasy e-maila z żądaniem zablokowania fałszywego konta. Ten jednak, pomimo monitów, nie robił tego ponad miesiąc. – Próbowałem nawet dotrzeć do ich siedziby we Wrocławiu, ale adres w dokumentach KRS-u był nieaktualny – opowiada pan Dariusz. Przez ten czas ktoś wysyłał swoją obraźliwą twórczość w świat na jego konto.
Zarządca Naszej-klasy zamknął fałszywe konto dopiero 18 lipca. Pan Dariusz był już tak wściekły, że podał właścicieli portalu do sądu.
Nasza-klasa broniła się twierdząc, że pretensje pan Dariusz powinien kierować w kierunku osoby, która się pod niego podszywała, a poza tym on zwracał się o zamknięcie fałszywki niezgodnie z regulaminem portalu. W lipcu sędziowie okręgowi przyznali rację panu Dariuszowi orzekając, że administrator portalu powinien reagować na jego sygnały. W piątek sędziowie apelacyjni dodali też, że skoro to nie pan Dariusz założył swoje konto, ale ktoś, kto się pod niego podszywał, to nie miał obowiązku przestrzegać regulaminu.
Portal musi przeprosić pana Dariusza na łamach lokalnego tygodnika, na swoich stronach i zapłacić mu 5 tys. zł zadośćuczynienia. Pan Dariusz zapowiedział, ze przeznaczy je na książki dla biednych dzieci.
– Wyrok sądu apelacyjnego pokazuje, że polskie prawo chroni dobra osobiste także w cyberprzestrzeni, a osoba, której cześć i dobre imię zostało przez tubę internetu naruszone, skutecznie może dochodzić swoich praw także względem operatora serwisu – mówi mec. Piotr Szeja z Kancelarii Goldenstein reprezentującej powoda.
Źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin