Sąd albo prokurator będą mogli zobowiązać ubezpieczyciela do szybkiej wypłaty pieniędzy osobom, które ucierpiały w wypadku drogowym.

– Forma wypłaty może być różna: od jednorazowego świadczenia do kilku mniejszych (okresowych), a o pieniądze można wystąpić już tydzień po zdarzeniu – mówi Krzysztof Kwiatkowski, minister sprawiedliwości, który właśnie w taki sposób chce pomagać poszkodowanym w najgorszym okresie – tuż po wypadku.

Pomoc w miarę potrzeb

Kiedy więc pokrzywdzony zgłosi taką potrzebę, prokurator (bo to on najpierw zajmuje się sprawą) wystąpi do firmy ubezpieczeniowej o złożenie do depozytu stosownej sumy. Następnie stopniowo, w miarę potrzeb, prokurator będzie zwalniał odpowiednie kwoty potrzebne poszkodowanemu do życia – na leki, leczenie, jedzenie. Dziś na taką pomoc trzeba czekać miesiącami, a ofiara, która nie zgromadziła oszczędności, nie ma z czego żyć.

Projekt zmian w kodeksie postępowania karnego jest już gotowy. Dla ofiar wprowadzenie nowej instytucji oznacza szybką gotówkę na leczenie i rehabilitację.

A dla kierowców?

Zmiany nie powinny mieć wpływu na ceny polis OC – zaznacza MS. Ubezpieczyciele nie chcą się jeszcze wypowiadać na ten temat.

Sprawdziliśmy w kilku największych firmach ubezpieczeniowych. Wszyscy o propozycji zabezpieczenia słyszeli, ale o konsekwencjach jego wprowadzenia, np. PZU SA czy Ergo Hestia SA, chcą mówić, dopiero kiedy przeczytają projekt.

– Takie zabezpieczenie nie jest niczym nowym ani dla zakładów, ani dla poszkodowanych. Ubezpieczyciele już dziś stosują system zaliczek, i to nie tylko w ubezpieczeniach komunikacyjnych, ale i np. przy zaliczkach dla ofiar trąb powietrznych czy powodzi – tłumaczy „Rz” Arkadiusz Bogdański z jednej z podkarpackich firm ubezpieczeniowych.

– Zaliczki jako takie nie są żadnym kłopotem dla zakładów ubezpieczeń, a jeśli mogą pomóc poszkodowanym, to tym lepiej. Problem leży gdzie indziej – mówi Marcin Tarczyński, analityk w Polskiej Izbie Ubezpieczeń.

I tłumaczy, że zazwyczaj sprawca wypadku drogowego na miejscu przyznaje się do winy, po czym w kilka dni później diametralnie zmienia swoje zeznania. Co więc w sytuacji, w której poszkodowany dostał już zaliczkę z zakładu ubezpieczeń sprawcy, a po pewnym czasie biegli dojdą do wniosku, że domniemany sprawca wcale nie był winien? Przecież jeśli nie ma winnego, nie ma także odpowiedzialności z OC. Czy wtedy poszkodowany miałby zwracać otrzymaną zaliczkę? – mnoży wątpliwości PIU.

– Czasami pierwsze dni po wypadku są najgorsze – tłumaczy nam Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Alter Ego, które pomaga ludziom poszkodowanym w wypadkach drogowych. I dodaje, że to bardzo istotne, żeby szybko mogła zapaść decyzja o złożeniu do depozytu pewnej kwoty, którą wyliczy prokurator. – W miarę potrzeb, które potrzebujący uprawdopodobni, będzie otrzymywał gotówkę na życie – twierdzi Janusz Popiel.

Opinia: Marcin Orlicki, ekspert od ubezpieczeń z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu

Wprowadzenie zabezpieczenia może się okazać pretekstem do podwyżek składek, ale na pewno nie rzeczywistym ich powodem. Może się też okazać, że niewielki wzrost składek będzie rzeczywiście uzasadniony. Po pierwsze, ubezpieczyciel będzie musiał (taki obowiązek nałoży na niego prokurator czy sąd) szybko wyłożyć gotówkę, a w biznesie ten, kto płaci szybko, płaci też więcej. Jest jeszcze inny powód. Otóż w przypadku takich błyskawicznych wypłat może się okazać, że z racji ekspresowego tempa pokrzywdzony dostał więcej pieniędzy, niż mu się należało.

Może się też zdarzyć, że zostaną wypłacone niewłaściwej osobie. A przecież z odzyskaniem takiej nadwyżki może być naprawdę kiepsko. Wówczas traci ubezpieczyciel.

Rzeczpospolita

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *