Osoby, które czekają na eksmisję, na ogół nie płacą za mieszkanie ani za media, więc utrzymanie lokalu obciąża właścicieli. Niechcianych lokatorów muszą kredytować latami. Eksmitowany nie może bowiem trafić na bruk, lecz do lokalu socjalnego, a gdy nie przyznano mu do niego prawa w wyroku eksmisyjnym – do pomieszczenia tymczasowego.
Właścicielom straty z tego tytułu pomaga zrekompensować odszkodowanie. Występuje o nie do gminy, bo to one mają obowiązek je dostarczyć. Mówi o tym art. 18 ust. 4 ustawy o ochronie praw lokatorów. Zgodnie z nim właściciel, któremu były najemca nie płaci za mieszkanie, może żądać od gminy odszkodowania na podstawie art. 417 kodeksu cywilnego. Jest o co walczyć. Kto dostanie takie odszkodowanie, może przestać dokładać do lokatorów.
Przepis pozwala domagać się odszkodowania nie tylko z powodu zaległości czynszowych, ale także innych szkód wynikłych z tego, że gmina nie dostarcza lokalu. Przykładowo, dana osoba jest właścicielem kamienicy, planuje jej remont, nie może jednak go przeprowadzić, ponieważ w jednym z lokali mieszka osoba, która czeka na lokal socjalny.
Właściciel najpierw może wystąpić do gminy z wnioskiem o zawarcie ugody, a jeżeli nie uda się dojść z nią do porozumienia, to nie pozostaje mu nic innego, jak udać się do sądu. Może też od razu składać pozew.
Trzeba pamiętać o kilku zasadach. Odszkodowanie może dotyczyć tylko ostatnich trzech lat. Jeśli np. prawomocny wyrok eksmisji zapadł cztery lata temu, to można się domagać odszkodowania tylko za trzy lata, za wcześniejsze co do zasady już nie, bo się przedawniają (art. 442 kodeksu cywilnego). Od tej zasady bywają jednak wyjątki.
To od właściciela lokalu zależy, jakiego żąda odszkodowania Jeżeli weźmie je z sufitu, to będzie miał nikłe szanse na wygraną. Pozew składa się w zależności od żądanego odszkodowania do sądu rejonowego lub okręgowego. Jeżeli nie przekracza ono 75 tys. zł, to do tego pierwszego, jeżeli ma być wyższe, to właściwy jest drugi sąd.
Trzeba się liczyć z koniecznością wniesienia opłaty sądowej. Nie są to małe koszty, wynoszą bowiem zarówno w sądzie rejonowym, jak i okręgowym ok. 5 proc. wartości przedmiotu sporu, czyli w tym wypadku żądanego odszkodowania.
Rzeczpospolita