Przebieg imprezy zależy także od widza

Zapewnienie bezpieczeństwa podczas rajdów czy meczów to obowiązek organizatora, ale kibice muszą też zachować ostrożność. Choćby byli w miejscach wyznaczonych jako bezpieczne.

Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych stanowi, że za bezpieczeństwo w miejscu i w czasie jej trwania odpowiada organizator. Mówi też o obowiązkach samorządu, policji, straży pożarnej. Ustawodawca zdawał sobie jednak sprawę, że to nie wystarczy, i zapisał, że uczestnicy imprezy masowej powinni zachowywać się w sposób niezagrażający bezpieczeństwu innych, a także przestrzegać regulaminu obiektu czy imprezy.

Kwestia ta wynikła w sprawie, jaką PZU wytoczył poszkodowany przez auto wyścigowe, które wypadło z trasy podczas rajdu Cieszyńska Barbórka. Poturbowało kilka osób, w tym powoda, 20-letniego pasjonata tego sportu (nawet czynnie go uprawiającego), i fotoreportera, który stał za niebezpiecznym zakrętem, ale na miejscu przeznaczonym dla publiczności. Powód z połamanym nosem i kilkoma innymi obrażeniami do zdrowia dochodził przez dwa lata. Trzy miesiące był niemal przykuty do łóżka, a przez kolejne pół roku musiał chodzić w gorsecie. Na szczęście doszedł do siebie.

Sąd I instancji zasądził mu 6 tys. zł odszkodowania za koszty leczenia i rehabilitacji oraz 25 tys. zł zadośćuczynienia za szkody (krzywdę) niemajątkowe. Sąd ten w uzasadnieniu wyroku powiedział, że w pewnym stopniu (choć go bliżej nie określił) sam jest sobie winien, gdyż jako znawca tego sportu, świadom zagrożeń z nim związanych, musiał wiedzieć, które miejsca są najniebezpieczniejsze. Przyczynił się zatem do szkody, inaczej mówiąc, miał to niebezpieczeństwo jakby wkalkulowane.

Kto za co odpowiada

– Nie do przyjęcia jest taka argumentacja, że jeśli ktoś idzie na imprezę masową, sportową, np. taką jak rajd, to bierze na siebie część ryzyka – polemizował z tym stanowiskiem przed warszawskim Sądem Apelacyjnym, który we wtorek rozpatrywał tę sprawę, adwokat Antoni Zakrzewski, pełnomocnik poszkodowanego. – To niebezpieczne rozumowanie, gdyż mogłoby prowadzić do tego, że np. rajdowiec nie będzie zważał na bezpieczeństwo, bo będzie wiedział, że ewentualne szkody (obrażenia) wśród kibiców obciążą właśnie kibiców.

Sąd apelacyjny nie postawił tej kwestii tak jednoznacznie, choć potwierdził, że zapewnienie bezpieczeństwa to obowiązek organizatora (w tej sprawie odpowiadało za niego PZU, które imprezę ubezpieczyło). SA dopuścił współodpowiedzialność kibica, uczestnika imprezy, ale jak powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia Bogdan Świerczakowski, ten czynnik na wysokość zadośćuczynienia ma drugorzędny wpływ. SA zwiększył je do 40 tys. zł – ze względu na długie i uciążliwe leczenie oraz rehabilitację powoda.

Niebezpieczne hopki

– Rajdy wyznacza się tam, gdzie przyjdzie publiczność, a są to imprezy niebezpieczne – wskazuje Marek Zajdel, rzecznik organizowanego we wrześniu Rajdu Baja Poland, dla terenówek. – Na prostej właściwie nie powinno być wypadku, ale na zakręcie to co innego. Kierowca rajdowy wybiera zresztą optymalny dla niego tor, skręcając np. w lewo: najpierw prawa krawędź, potem ścięcie z lewej i znów prawa krawędź. Przy takich szybkościach, jeśli mu ktoś wpadnie na trasę, nie ma możliwości jej zmiany. Większość rajdowych widzów staje przy zakrętach czy za hopkami, tam gdzie najwięcej emocji (po to przecież przychodzą na imprezę), ale też niebezpieczeństwa.

Opinia: Krzysztof Kluj, radca prawny, zajmuje się m.in. tematyką sportową

Kluczową kwestią jest, czy poszkodowany w trakcie imprezy masowej był na miejscu przeznaczonym dla publiczności. Jeżeli tak, to odpowiedzialność ponosi organizator, można mu bowiem zarzucić, że niewłaściwie je wyznaczył. Nawet w przypadku rajdów w zasadzie można przewidzieć, gdzie auto może wypaść z trasy. Ale to jedna strona zagadnienia, druga jest taka, że nikt z nas nie jest zwolniony z myślenia, zachowania ostrożności, nawet na miejscach przeznaczonych dla widzów. Tym bardziej od stałych uczestników imprez sportowych można wymagać więcej. W tych przypadkach można ich nieostrożność traktować jako przyczynienie się do szkody i odpowiednio do jej stopnia zmniejszyć zadośćuczynienie.

Rzeczpospolita

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *