Polisy od kryzysu – jak się ubezpieczyć od błędu

Kryzys finansowy dopada coraz to nowe ofiary. W Stanach Zjednoczonych FBI już prześwietla amerykańskie banki inwestycyjne, a kongresmani wzywają na dywanik kolejnych prezesów światowych gigantów, żeby tłumaczyli się z podjętych decyzji. W Europie prezydent Francji Nicolas Sarkozy zaapelował do odchodzących menedżerów o rezygnację z odpraw.

Próżno jednak szukać strachu w oczach niedawnych guru światowych finansów. Zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i Europie Zachodniej najwyższa kadra zarządzająca jest ubezpieczona na taki wypadek. Polisy D&O (czyli „Directors and Officers”) są tam powszechne.

Kto zapłaci za błędy menedżera?

Gdyby podobna sytuacja miała miejsce w Polsce, naszym prezesom byłoby znacznie trudniej. Według ostrożnych szacunków firm ubezpieczeniowych, jedynie w co trzeciej spółce notowanej na warszawskiej giełdzie członkowie zarządu i rad nadzorczych są chronieni polisami typu D&O.

Taka polisa chroni przedsiębiorstwa przed roszczeniami udziałowców, a także osób trzecich, które mogłyby czuć się poszkodowane wskutek złych decyzji podjętych przez menedżerów.

Ubezpieczeniem można objąć nie tylko prezesa firmy, ale i członków zarządu, rady nadzorczej, prokurentów i pełnomocników.

Polisa nie chroni oczywiście przed odpowiedzialnością karną, a jedynie w przypadku szkód finansowych. Dzięki ubezpieczeniu władze spółki nie odpowiadają swoim majątkiem, a przedsiębiorstwo ma pewność, że w razie kłopotów ubezpieczyciel pokryje wszystkie straty.

Przed czym chroni polisa D&O

Z zasady polisy chronią nas przed sytuacjami, kiedy szkoda nastąpiła na skutek braku staranności w pełnieniu obowiązków. Dotyczy to np. •  działania na szkodę spółki, •  przekroczenia uprawnień, •  złożenia fałszywego oświadczenia, •  złamania praw pracowniczych, •  błędu podczas fuzji i przejęć, złych inwestycji, •  sprzedaży majątku spółki po zaniżonej wartości, •  wprowadzenia w błąd akcjonariuszy, •  naruszenia zaufania. Niekoniecznie musi chodzić o decyzje prezesa, ale także o same wypowiedzi (np. błędne prognozy), które mogły spowodować np. spadek wartości akcji.

Firmy ubezpieczeniowa nie odpowiada, gdy menedżer popełnił błąd specjalnie (np. umyślnie podał błędne informacje w prospekcie emisyjnym).

Jakie odszkodowanie?

Sumę ubezpieczenia spółka ustala indywidualnie z firmą ubezpieczeniową. Zasada jest prosta – im większa firma, tym wyższa wartość polisy. W Polsce z reguły jest to od kilkudziesięciu tysięcy do kilku milionów złotych dla średnich spółek, a w przypadku dużych sięga nawet kilkudziesięciu milionów złotych. Warunki umowy zależą od tego, jak długo spółka jest na rynku, od jej historii finansowej i obecnej sytuacji ekonomicznej.

Wyliczając wysokość składki, ubezpieczyciel bierze pod uwagę: rodzaj branży, dotychczasową działalność, wielkość aktywów i sumę ubezpieczenia. Średnia składka waha się od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie. Są jednak spółki, które płacą i ponad milion złotych za rok.

Źródło: Gazeta Pieniądze

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *