hodzi głównie o te osoby, którym zabrano część ich terenów pod drogi przy okazji dokonywania podziału ich nieruchomości na mniejsze działki. Art. 98 ust. 1 ustawy o gospodarce nieruchomościami (DzU z 2004 r. nr 261, poz. 2603 ze zm.) określa, co się dzieje z działkami wydzielonymi pod drogi publiczne z nieruchomości, której podział został dokonany na wniosek właściciela. Działki takie przechodzą z mocy prawa na własność samorządów albo Skarbu Państwa z dniem, w którym decyzja zatwierdzająca taki podział staje się ostateczna. Takie zasady obowiązywały też wcześniej, na podstawie starych przepisów, dlatego sytuacja może dotyczyć wielu właścicieli nieruchomości. Zainteresowani powinni sprawdzić, czy ten problem ich dotyczy, bo wcześniej urzędnicy nie występowali o ujawnienie w księgach wieczystych praw własności przejmujących. Strony w negocjacjach powinny ustalić odszkodowanie za zabraną część działki. Dopiero gdy nie dojdą do porozumienia, to odszkodowanie ustali starosta. Analogiczne zasady obowiązują, gdy urzędnicy zabierają nam fragmenty działek przy okazji poszerzania dróg.
Szans na złożenie wniosku o odszkodowanie nie mają już natomiast te osoby, których grunty bez przeprowadzenia większych formalności zajęto pod drogi publiczne przed 1999 r. Mogły złożyć wniosek o odszkodowanie jedynie do końca 2005 r. Kto zdążył wtedy złożyć podanie do starostów i wniosek do wojewody o potwierdzenie, że doszło z mocy prawa do nabycia przez Skarb Państwa lub samorządy działek pod drogami publicznymi, nie musi teraz czekać bezczynnie. Gdy przez ostatnie lata wojewoda nic nie zrobił w sprawie (a bez tego nie da się uzyskać odszkodowania), to można wystąpić do ministra infrastruktury z zażaleniem na jego bezczynność. Powinniśmy się też zastanowić, czy np. nie utraciliśmy własności swoich działek na podstawie art. 98 ustawy o gospodarce nieruchomościami. Wtedy bowiem wystarczyłoby złożenie wniosku o ustalenie odszkodowania do starosty, bez czekania na wojewodę.
Rzeczpospolita
Jedna odpowiedź
Ciekawe jak ta historia się skończy.