Osoby pozbawione ziemi, na której zrealizowano inwestycję publiczną, a nie zostały z niej wywłaszczone, będą mogły żądać od gminy jej odkupienia
To są na razie propozycje Ministerstwa Infrastruktury. Przygotowało je na prośbę rzecznika praw obywatelskich. Od kilku lat rzecznik zwracał uwagę szefowi tego resortu na problem osób, które wywłaszczano z nieruchomości na cele publiczne, a nie otrzymały za to żadnego odszkodowania.
Zostają na lodzie
– Chodzi o to, że w toku postępowania wywłaszczeniowego firma realizująca inwestycję publiczną ma prawo wystąpić do starosty o zezwolenie na niezwłoczne zajęcie nieruchomości – wyjaśnia Dariusz Chaciński, dyrektor Zespołu Prawa Cywilnego i Gospodarki Nieruchomościami w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. – Pozwala na to ustawa o gospodarce nieruchomościami. Następnie, mając już zezwolenie w ręku, inwestor wkracza na działkę i buduje. W wielu wypadkach właściciel zostaje z niczym, czyli bez nieruchomości i bez pieniędzy.
Jak to możliwe? Niektórzy urzędnicy umarzają bowiem wtedy postępowanie. – Tłumaczą, iż filozofia wywłaszczenia jest taka, że jeśli doszło do realizacji inwestycji, to nie kontynuuje się postępowania – mówi dyrektor Chaciński. – Tymczasem odszkodowanie wypłaca się dopiero z chwilą wydania
ostatecznej decyzji wywłaszczeniowej, a jak nie ma postępowania, to nie ma decyzji i odszkodowania. Koło się więc zamyka. Powstaje sytuacja patowa. Właściciele mogą jedynie wystąpić na drodze postępowania cywilnego o odszkodowanie, ale to trwa latami i kosztuje.
Według rzecznika sprawa odnosi się głównie do inwestycji infrastrukturalnych, jak drogi, wodociągi, sieci energetyczne.
Dwa lata temu zmieniły się przepisy dotyczące inwestycji drogowych. Decyzją lokalizacyjną wywłaszcza się z nieruchomości z mocy prawa, a drugą – przyznaje odszkodowanie.
W wypadku nowych inwestycji drogowych nie ma już tego typu problemu. Występuje jednak ciągle w związku z tymi zrealizowanymi wcześniej.
Trzeba kontynuować
– Takie sytuacje nie powinny się zdarzać, przepisy są po prostu krzywdzące – uważa Chaciński. – Postulowaliśmy nowelizację ustawy o gospodarce nieruchomościami, dopuszczającą kontynuację postępowania wywłaszczeniowego choćby nawet doszło do zrealizowania inwestycji.
Ministerstwo Infrastruktury uważa, że to, co proponuje rzecznik, jest niemożliwe do realizacji. Tłumaczy, że naruszyłoby to filozofię wywłaszczenia. Decyzja wywłaszczeniowa ma charakter konstytutywny. Oznacza to, że wywołuje skutki prawne dopiero z dniem, w którym staje się ostateczna.
Ministerstwo dostrzegło jednak wyjście.
Roszczenie o odkup po cenie rynkowej
– Można przyznać właścicielom nieruchomości roszczenie wobec gminy, starostwa (lub innej jednostki reprezentującej samorząd lub Skarb Państwa), by nabyły one od niego nieruchomość po cenie rynkowej – wyjaśnił Olgierd Dziekoński, wiceminister infrastruktury. Jednocześnie na jednostki samorządu terytorialnego i reprezentujące Skarb Państwa nałożono by obowiązek uporządkowania sytuacji prawnej tego typu nieruchomości.
Zmiany zostałyby wprowadzone do art. 122 ustawy o gospodarce nieruchomościami.
Swoje propozycje Ministerstwo Infrastruktury przesłało rzecznikowi z sugestią, że jeżeli je zaaprobuje, resort podejmie prace legislacyjne nad nimi.
Mirosław Gdesz, specjalista w dziedzinie prawa nieruchomości
Zmiana przepisów nie jest wcale potrzebna. Ustawa o gospodarce nieruchomościami pozwala kontynuować postępowanie wywłaszczeniowe, nawet jeśli doszło do realizacji inwestycji. W praktyce zdarza się często, że równolegle się buduje i prowadzi takie postępowanie. Gdyby było inaczej, nie udałoby się zrealizować wielu inwestycji, głównie tych drogowych. Niestety, niektórzy urzędnicy umarzają postępowanie wywłaszczeniowe, powołując się na orzecznictwo sądowe. Wyroki sądowe nakazują wprawdzie umarzać postępowanie, ale tylko w wypadku wywłaszczeń bezprawnych, czyli bez tytułu prawnego. Jeżeli zajęcie działki nastąpiło na podstawie zezwolenia starosty lub wojewody – ten tytuł jest.
Rzeczpospolita