Jak podaje lca.pl, pełnomocnik Mikołaja Jerofiejewa domaga się 23 milionów złotych odszkodowania za 23 lata przymusowego pobytu na fermie drobiu u małżeństwa Alicji i Jana Ś. Prokurator żąda sześciu lat pozbawienia wolności dla oskarżonej, natomiast obrońca Alicji Ś. wnioskuje o jej całkowite uniewinnienie, nazywając akt oskarżenia baśniową historią. W poniedziałek 10 czerwca Kazimierz Leżak, sędzia Sądu Okręgowego w Legnicy, zamknął przewód sądowy, a strony wygłosiły mowy końcowe. Wyrok zostanie ogłoszony za dwa tygodnie.
Jak informuje lca.pl, prokurator Mariusz Kluczyński stwierdził, że dowody w tej sprawie jednoznacznie wskazują na handel ludźmi. Opisał handel ludźmi jako przechowywanie, przyjęcie i wykorzystywanie człowieka z użyciem przemocy i gróźb bezprawnych. Kluczyński podkreślił, że Jerofiejew, pozbawiony dokumentów, funkcjonował na fermie drobiu bez podstawowych praw i był wykorzystywany do pracy przymusowej. Prokurator wniósł o sześć lat pozbawienia wolności dla Alicji Ś. oraz 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia dla pokrzywdzonego.
Pełnomocnik poszkodowanego, Dominik Góra, żądał 23 milionów złotych zadośćuczynienia za 23 lata pobytu na fermie oraz 344 tys. 537 zł odszkodowania za utracony dochód. Jak podaje lca.pl, Góra zaznaczył, że w XXI wieku omawianie takiej sprawy jest przerażające i porównał ją do niewolnictwa. Góra argumentował, że Jerofiejew został zwabiony na fermę obietnicą wynagrodzenia i darmowego utrzymania, po czym był wykorzystywany do ciężkiej pracy.
Obrońca Alicji Ś., Marcin Harasimowicz, odwołał się do słownika języka polskiego, by podważyć zarzuty przechowywania pokrzywdzonego. Jak informuje lca.pl, Harasimowicz twierdził, że Jerofiejew mógł poruszać się swobodnie i nie był uprowadzony ani ukrywany. Zakwestionował również podstawę prawną zarzutu handlu ludźmi, podkreślając, że przepis ten pojawił się w kodeksie karnym dopiero w 2010 roku. Obrońca nazwał całą sprawę baśniową historią, a zeznania świadków oraz opinię psychologa uznał za niewiarygodne.
Jak podaje lca.pl, Mikołaj Jerofiejew przyjechał do Polski w 1989 roku i pozostał po wycofaniu wojsk radzieckich w 1993 roku. W 1997 roku trafił na fermę drobiu w Lisowicach, gdzie przez 23 lata był wykorzystywany do niewolniczej pracy. Udało mu się uciec dzięki pomocy empatycznych ludzi, a w 2021 roku prokuratura postawiła małżeństwu Ś. zarzut handlu ludźmi. Jan Ś. zmarł przed końcem procesu, a Alicji Ś. grozi kara więzienia.
LC