Policjantka z Legnicy domaga się 2 mln zł za mobbing i molestowanie seksualne w pracy

To prawdopodobnie pierwsza tego typu sprawa w Polsce. Była policjantka domaga się od państwa odszkodowania za to, że w oddziale prewencji w Legnicy była ofiarą mobbingu i molestowania seksualnego ze strony swojego dowódcy. Występuje o ponad 2 mln zł.

Karolina boi się pójść na zakupy i na spacer z 18-miesięczną córką. Nie ma ochoty na spotkania ze znajomymi, z rodziną też niekoniecznie.

Nie robi śniadań, nie sprząta, nie gotuje. Nie może sobie przypomnieć, co i gdzie położyła. Nic jej nie cieszy tak jak dawniej.

W nocy ma koszmary. Śni się jej, że musi uciekać przed psychopatą-oprawcą. Bierze leki antydepresyjne, przeciwlękowe.

Córka rzuci zabawką? Mąż coś powie nie tak? Nie ta audycja radiowa? Natychmiast skacze jej ciśnienie.

Czasem czuje, jakby była tylko ciałem, z duszą latającą gdzieś w powietrzu.

„Podrywy”

Jest 2007 rok. Karolina rozpoczyna pracę w policji, tak jak wielu jej bliskich i tak jak marzyła. Przyjmują ją do Komendy Miejskiej Policji w Legnicy. Chodzi na patrole, zabezpiecza miasto.

Jest pogodna, uśmiechnięta, dzieci w rodzinie ją uwielbiają, bo lubi robić psikusy. Po pracy maluje, chodzi na długie spacery, spotyka się ze znajomymi. Angażuje się w wolontariat w Towarzystwie Ochrony Zwierząt.

Po prawie trzech latach w komendzie miejskiej chce czegoś innego, może bardziej ambitnego. Jej ojciec pracuje jako konserwator w Samodzielnym Pododdziale Prewencji Policji w Legnicy. Prosi go, żeby zapytał u siebie w pracy, czy jest jakiś wakat. Dowódca jednostki Wiesław J. mówi, że mają etat na posterunku ochronnym. Może spróbować na jakiś czas, a później będzie pełnić służbę w biurze. Karolina się zgadza.

Przez pierwsze miesiące nic złego się nie dzieje. Z czasem dowódca zaczyna ją zaczepiać. Dopytuje, dlaczego do tej pory nie zaprosiła go na kawę (temat kawy przewija się w jego pytaniach przez kilka miesięcy). Interesuje go, czy jest sama, czy w związku, z kim mieszka. Komplementuje jej wygląd, ubranie, makijaż.

Karolina wie od innych funkcjonariuszy, że dowódca „już taki jest”, szczególnie jak wypije. Zbywa więc jego „podrywy”.

Molestowanie

Na początku 2012 r. dowódca wchodzi do jej pokoju pijany. Jest sama. Podchodzi do niej chwiejnym krokiem i coś bełkocze. Czuć od niego woń alkoholu. Dotyka jej piersi i komentuje: „Co ty masz takie małe cycki?”.

Karolina próbuje go odciągnąć, a on tym razem łapie ją za pośladki, zaciska i przytula do siebie. Policjantka odpycha jego ręce, a on zdenerwowanym głosem wykrzykuje: „Co ty na dowódcę rękę podnosisz?!” i wychodzi.

Karolina jest w szoku. Myśli o zmianie jednostki. Może znajdzie coś w ruchu drogowym, w konwojach. Ale dowódca z góry jej zapowiada, że nie da zgody na przenosiny. Musi zostać.

Zachowanie dowódcy od tej pory się zmienia. Już nie prawi jej komplementów, ale wręcz odwrotnie – zaczyna ją poniżać. Pojawiają się teksty: „ale masz pedalskie perfumy”, „nic nie robisz”, „grzejesz tylko d…”, „będę musiał cię przewietrzyć w patrolu pieszym”, „do niczego się nie nadajesz”. Nie tłumaczy, co jego podwładna robi według niego źle. Zmienia jej szatnię na męską, dla dyżurnych, bo twierdzi, że jest „brudaską” i „ma wyp…”. Nikt z komendy nie reaguje, chyba że śmiechem.

Każe jej zbierać niedopałki po papierosach dookoła komendy. Twierdzi, że to ona je rozrzuciła, bo rozpoznał na nich ślady jej szminki. Podważa jej zwolnienie lekarskie. W dzień kobiet tylko jej z grona pań każe zostać dłużej w pracy. Innym razem uderza ją w lewe ramię przy koleżance, mówiąc, że się opier****. Sugeruje, żeby znalazła sobie faceta, to będzie lepiej spała.

Po czterech latach Karolina nie wytrzymuje, nie chce, żeby ją więcej poniżał.

Zastraszanie

Najpierw opowiada o wszystkim rodzinie. Bliscy zapowiadają jej, że jeśli sama z tym czegoś nie zrobi, sami pójdą do prokuratury.

9 marca 2016 r. Karolina decyduje się wybrać do pełnomocniczki komendanta wojewódzkiego do spraw praw człowieka we Wrocławiu. Dziwi ją, że urzędniczka radzi, żeby się zastanowiła, bo nie tylko dowódca będzie sprawdzany. Na koniec daje jej druk do zgłoszenia dyskryminacji. Karolina jest zdecydowana.

Następnego dnia w pracy ma służbę. Policjant K., prawa ręka dowódcy mówi, że cała jednostka huczy od plotek. Pyta, czy to prawda, że była na skardze w województwie. K. namawia ją, żeby załatwiła to z komendantem, bez „smrodu”, na pewno mogą się jakoś dogadać.

Przyjeżdża dowódca i na dzień dobry wyzywa ją od „fałszywców”. Pierwszy raz go nagrywa. Jak zwykle ją obraża, poniża, grozi, nie ma mowy o ugodzie.

Mówi: „zobaczysz, z jakim ty problemem zostaniesz. Zamiast przyjść do mnie, bo ja cię tam klepię kiedyś kurde w formie żartu, weź się wyprostuj. Jak czasami cię klepnę, mobbing. […]. Nie upier* mnie, bo nie upier*** do tej pory. Przez takie coś tylko ty zostaniesz z niczym. No teraz nikt nie chce cię przyjąć k… Bo wiedzą, że jesteś, powiem ci w oczy, nieudacznikiem, tak jak ci powiedziałem. I nawet rodzina się na ciebie wypina, się śmieje za plecami”.

Kolega, który uczestniczy w rozmowie, „żartuje”, że „da jej z liścia”. Dopowiada: „trzeba zamknąć temat, k. A jakby ktoś się pytał, to cię poniosło, bo k… liczyłaś, że może dostaniesz jakieś stanowisko wyższe”. Albo coś i się trochę wkur*”.

Zgłoszenie

Karolina jedzie z tym z nagraniem do komendy wojewódzkiej. Komendant jej nie przyjmuje, wychodzi do niej pracownica wydziału kontroli. Nagranie kopiują inni policjanci. Po kilku dniach zostaje przesłuchana, ale wedle sprawozdania komendy nie doszło tutaj do przestępstwa. Czuje się zostawiona sama sobie.

Zgłasza się do psychiatry po zwolnienie lekarskie. Leki uspokajające to za mało. Następnego dnia za namową siostry, też policjantki, tylko w innym mieście, chce zgłosić przestępstwo. Zeznaje najpierw w Legnicy, potem w Głogowie.

Podkomisarz wpisuje w protokół: „Czas i trwanie zachowań: mniej więcej od około pół roku po rozpoczęciu pracy w SPPP w Legnicy do 10 marca 2016 r. Skutki niepożądanych zachowań: stwierdzona nerwica, leczenie psychiatryczne, przewlekłe zapalenie dwunastnicy i żołądka, łysienie”.

Strach

Karolina w czasie zeznań opowiada nie tylko o sobie, ale też o tym, jak dowódca jej ojcu kazał robić remonty w swoim prywatnym mieszkaniu. Układać płytki, panele, zawsze w godzinach pracy, bez dodatkowego wynagrodzenia.

Jak policjantki „uciekały” przed nim, bo się bały jego zaczepek. Że przychodził na służbę pod wpływem alkoholu. Czasem tak pijany, że nie był w stanie utrzymać się na nogach. Zdarzało się, że był wynoszony przez innych funkcjonariuszy. Ubliżał im, krzyczał, był agresywny.

O tym również, jak szarpał ją za pas, cały czerwony na twarzy.

Kiedy prosiła o szansę w innym wydziale, za każdym razem tłumaczył jej, że się nie nadaje.

Najbardziej bała się odpraw po służbie nocnej. Mówił: „Spałaś, nie wierzę, że robiłaś obchody”. Kiedy zaprzeczała, robił się czerwony na twarzy i krzyczał: „Kto ci się, k****, pozwolił odzywać?!”.

Walka

Prokuratura Rejonowa w Głogowie oskarża dowódcę go m.in. o molestowanie seksualne, psychiczne i fizyczne znęcanie się nad nią oraz przekroczenie uprawnień służbowych, domagając się kary trzech i pół roku pozbawienia wolności i wypłaty zadośćuczynienia pokrzywdzonej w kwocie 60 tys. zł.

Ani w trakcie śledztwa, ani w procesie sądowym dowódca nie przyznaje się do zarzutów. Twierdzi, że nigdy niestosownie nie wypowiadał się o pracy Karoliny. Był szefem wymagającym i sprawiedliwym wobec podlegających mu funkcjonariuszy, działał zgodnie z przepisami. Żadnej kobiety nigdy nie wyróżniał, a Karolina nie podobała mu się jako kobieta.

Raz przyłapał ją na paleniu papierosów w toalecie. Zwrócił jej tylko uwagę, żeby nie niszczyła sobie zdrowia i paliła w miejscu do tego wyznaczonym. Nigdy nie zbierała niedopałków na placu. Nigdy nie poprawiał jej pasa munduru. Tak, egzekwował od dowódców plutonów, aby sprawdzali wygląd zewnętrzny podwładnych, na przykład, żeby nie mieli podwiniętych rękawów.

Nigdy nie zapraszał jej na kawę. Nie przypomina sobie, aby komplementował ją albo innych funkcjonariuszy. Nigdy nie spożywał alkoholu w pracy. Zawsze wynagradzał stosownie do wniosków jej dowódcy. Nie przeniósł jej do organizacji służby, dlatego te oskarżenia.

Przyznaje się jedynie do tego, że kiedy wyprowadził się spod Legnicy, nadal pobierał „kilometrówkę” na dojazd do pracy. Nie zauważył, co podpisywał, bo dokumenty przygotowywała mu pracownica. Wszystkie pobrane nienależnie środki – nieco ponad 4 tys. zł – zwrócił.

Nikt nie wszczyna wobec niego postępowania dyscyplinarnego. Postanawia odejść na emeryturę, a do jednostki w Legnicy przychodzi nowy dowódca.

Rozczarowanie

W procesie zeznaje kilkanaście osób, głównie funkcjonariuszy policyjnej prewencji. Większość murem staje za swoim byłym dowódcą. W sądzie mówią, że ich koleżanka bezpodstawnie bała się dowódcy i miała do niego żal o to, że omija ją przy awansach. Sugerują też, że jakość jej pracy pozostawiała wiele do życzenia i wskazują na jej roszczeniową postawę.

Sędzia Kazimierz Chłopecki z Sądu Rejonowego w Legnicy oddala sześć z siedmiu zarzutów (poza fikcyjnymi dojazdami do pracy, które i tak uznaje za mało szkodliwe społecznie i umarza postępowanie).

Podkreśla w uzasadnieniu – tak argumentował też obrońca oskarżonego – że kobieta nie miała predyspozycji do pracy w policji, a jej oskarżenia wobec szefa są rozbieżne z faktami i zeznaniami świadków. Mogły być za to zemstą za pomijanie jej przy awansach. Mówi też, że nagranie, które miałoby go obciążyć, jest niewyraźne i na jego podstawie nie da się niczego przesądzić. Słowo przeciwko słowu.

W internecie na Karolina wylewa się hejt. Na Forum Legnickim czyta: „Każdy, kto znał Wieśka, wiedział, że to wyssane z palca pomówienia, BRAVO cieszę się, a tej pożal się boże policjantce gratuluję głupoty, mogła spojrzeć w lustro, zanim kogoś o molestowanie posądziła…” — pis. oryg.). Lokalny portal regionfan.pl pisze artykuł pod tytułem „A jednak się nie znęcał”.

Sąd II instancji decyduje jednak, że proces należy powtórzyć i powołać biegłych do analizy nagrania. Zapada wyrok skazujący. Wiesław J. dostaje karę 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.

Załamanie

Karolina przez cały ten czas siedmiokrotnie trafia na różne oddziały leczenia nerwic z rozpoznaniem PTSD i depresji lękowej. W jednej z placówek ordynatorka psychiatrii pyta ją, po co tu przyjechała i czemu oskarżyła niewinnego człowieka, a potem wypisuje ze szpitala. Okazuje się znajomą byłego dowódcy Karoliny.

W 2020 r. Karolina próbuje wrócić do pracy, ale nowy dowódca twierdzi, że nie wyobraża sobie z nią współpracy. Komendant Wojewódzki czasowo przenosi ją do komendy miejskiej w Legnicy. Po kilku miesiącach policjantka dostaje pismo „o wszczęciu administracyjnego postępowania o wydaleniu ze służby z uwagi na długotrwałe przebywanie na zwolnieniach lekarskich i dezorganizowanie pracy jednostki”. Prosi o pomoc związki zawodowe, ale nie dostaje od nich wsparcia. Co więcej, wydają o niej negatywną opinię. Nie może w to uwierzyć. PTSD się zaostrza.

Trafia do szpitala MSWiA w Cieplicach. Tam poznaje Jarka, emerytowanego policjanta, byłego komendanta jednostki policji w Zachodniopomorskiem. Jarek postanawia jej pomóc. Jako pełnomocnik pisze różne pisma do organów ścigania, do KGP, do RPO, MSWIA. Tłumaczy, że to nielogiczne, co robi policja: zwolnienia wynikały z traumy doznanej w miejscu pracy i za to chcą jej zwolnić.

Karolina ma już dość. Nie może patrzeć na mundur, na jednostkę. Myśli, żeby jednak odejść z policji. Życie decyduje za nią. Zachodzi w ciążę z Jarkiem, biorą ślub. Na chwilę w jej życiu wychodzi słońce.

Świadomość

Na początku to Jarek pomaga jej w gromadzeniu dokumentów i dowodów. W październiku 2021 r. Karolina składa pozew przeciwko Skarbowi Państwa – Komendzie Wojewódzkiej we Wrocławiu. Cel: 2 mln zł zadośćuczynienia za doznane krzywdy, 63,5 tys. zł odszkodowania za wydatki na leczenie, utratę dochodów w związku ze zwolnieniami lekarskimi i brakiem awansu, 100 tys. zł zadośćuczynienia za nieuzasadnione wydalenie ze służby.

„Kwota nie jest ani wygórowana, ani zaniżona. Jest adekwatna do tego, co zafundował mi mój przełożony. Oficer, który powinien chronić i pomagać, wspierać i ukierunkowywać, okazał się zwykłym przestępcą w mundurze” – pisze.

Jej pełnomocnikiem zostaje mecenas Mateusz Falender. – Zgodnie uznajemy, że podmiotem odpowiedzialnym w tym przypadku jest Komenda Wojewódzka we Wrocławiu. To ona, jako jednostka nadrzędna, nie zapewniła odpowiedniego nadzoru wobec pracownika, który pozwalał sobie na wieloletnie przestępstwa, przez co życie powódki zmieniło się bezpowrotnie. Wcześniej była w zupełności zdrową, młodą, cieszącą się z życia osobą. Na skutek działań Wiesława J., doznała licznych dolegliwości, zarówno na tle zdrowia psychicznego, jak i fizycznego. W dalszym ciągu odczuwa znaczną krzywdę i żal, które najprawdopodobniej będą jej towarzyszyć do końca życia – tłumaczy.

Karolina wprost nazywa siebie ofiarą systemu, w którym się znalazła. Martwi się o brata, który nadal pracuje w policji i jest napiętnowany z jej powodu.

Odpowiedzialność

Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu wysyłam szereg pytań dotyczących sprawy. Rzecznik prasowy asp. szt. Łukasz Dutkowiak udziela mi komentarza dopiero po sześciu tygodniach, tłumacząc się koniecznością dotarcia do akt starej sprawy. Twierdzi, że przypadkiem funkcjonariuszki w 2016 r. zajmowali się kompleksowo, zgodnie z przepisami i procedurami, które od lat 90. przez jednostkę są modyfikowane i z którymi na bieżąco zapoznawani są wszyscy funkcjonariusze i pracownicy.

Dutkowiak nadmienia, że „opisana sytuacja [policjantki Karoliny] miała charakter incydentalny, a osoby zachowujące się w stosunku do innych niezgodnie z ogólnoprzyjętymi normami społecznymi lub naruszające jakiekolwiek przepisy prawa, niegodne są tego, by nosić policyjny mundur”.

Zwraca uwagę, że wobec oskarżonego funkcjonariusza podjęto postępowanie dyscyplinarne, ale kara nie została wdrożona, bo najpierw przebywał na długotrwałym zwolnieniu lekarskim, a potem skorzystał z możliwości wcześniejszego zwolnienia ze służby. Postępowanie więc umorzono.

Rzecznik na moje pytanie o policyjną emeryturę byłego dowódcy SPPP w Legnicy odpowiada, że funkcjonariusz – mimo że skazany prawomocnym wyrokiem za mobbing i wykorzystywanie seksualne w miejscu pracy – ją pobiera. Nie dostałby uposażenia jedynie w przypadku korupcji lub przestępstw skarbowych popełnionych w związku z wykonywaniem czynności służbowych albo, gdyby został skazany za branie udziału w grupie przestępczej lub prawomocnie pozbawiony praw publicznych za przestępstwo (…), które zostało popełnione przed zwolnieniem ze służby.

Przestępstwa, za które został skazany były funkcjonariusz SPPP w Legnicy nie mieszczą się w wymienionym katalogu. Nie orzeczono także wobec oskarżonego środka karnego w postaci pozbawienia praw publicznych – tłumaczy rzecznik.

Epilog

Wiesław J. na mój list nie odpisał, choć otrzymałam podpisane przez niego potwierdzenie doręczenia korespondencji. Byłam ciekawa, czy po latach ma jakąś autorefleksję, przyznaje się do winy, co sądzi na temat odszkodowania, o które wnioskuje jego była podwładna i na temat obciążenia policji kosztami w związku z jego przestępczym zachowaniem.

Zgodnie z treścią pism procesowych Karoliny, odpowiedzialność Skarbu Państwa jest oczywista, ponieważ sprawca naruszeń był funkcjonariuszem państwowej instytucji i dopuścił się czynów godzących w jej dobra w związku z wykonywanymi obowiązkami służbowymi. – Pracodawca odpowiada zatem zarówno za czynne znęcanie się nad pracownikami, jak i za niewywiązanie się z obowiązku przeciwdziałania występowaniu zachowań mobbingowych innych osób – tłumaczy mecenas Falender.

Proces ruszył w kwietniu tego roku. Odbyła się pierwsza rozprawa, podczas której przesłuchiwano świadków. Wkrótce mają być wyznaczeni biegli lekarze. Komenda Wojewódzka Policji we Wrocławiu konsekwentnie odrzuca roszczenia pozywającej. Ze względu na wysokość żądanej w pozwie kwoty, jednostkę będzie reprezentować Prokuratoria Generalna.

W lutym Karolina po 15 latach pracy w policji przeszła na emeryturę. Próbuje się pozbierać po tym, co przeszła.

– To wegetacja, nie życie – mówi.

Imię bohaterki na jej prośbę zostało zmienione.

newsweek.pl

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *