Tysiące klientów EuCO nie dostanie na razie pieniędzy. Bo spółka się restrukturyzuje …

W dramatycznej sytuacji znaleźli się ci, których sprawy zostały zakończone i odszkodowania od ubezpieczycieli wpłynęły na konto EuCO. Nie można ich wypłacić, bo to teraz masa restrukturyzacyjna. Poszkodowani potrzebują pieniędzy na rehabilitację lub po prostu na życie, ale mają czekać. Restrukturyzacja może potrwać nawet dwa lata.

Kancelarie odszkodowawcze zajmują się dochodzeniem roszczeń w imieniu osób poszkodowanych w wyniku wypadków, przede wszystkim drogowych. Żyją z prowizji od uzyskanych odszkodowań.

Jeszcze w czerwcu tego roku Europejskie Centrum Odszkodowań SA chwaliło się na stronie internetowej, że w I kwartale cała Grupa Kapitałowa EuCO „odnotowała dobre wyniki finansowe, osiągając ponad 2 mln zł zysku EBITDA [przychody minus koszty operacyjne bez amortyzacji], tym samym potwierdzając wysoki poziom rentowności”. To, zdaniem EuCO, miała być dobra wróżba na kolejny rok działania spółki. Nie była. Już w październiku okazało się, że firma ma takie zadłużenie, że musi się ratować restrukturyzacją. – Dług tylko wobec klientów wynosi około 30 mln zł – przyznaje Renata Sawicz-Patora, prezes EuCO. Ale to tylko część zadłużenia.

Staram się zrozumieć, na czym spółka opierała swój optymizm i dlaczego powoływała się na „zysk EBITDA”. Ja spojrzałam na „zysk netto”. A ten na początku tego roku wynosił 885 tys. zł. Dla porównania: w pierwszych trzech miesiącach 2019 r. firma zarobiła netto 3,27 mln zł. Co się stało w ciągu tych trzech lat? 

Do tego jeszcze wrócimy. Zacznijmy od obecnej sytuacji części klientów EuCO.

„Mój syn został dwa razy poszkodowany”

Z panią Anną rozmawiam o sprawie odszkodowania dla nastoletniego syna. – Syn mnie prosił, byśmy pozostali anonimowi – zastrzega.

Trzy lata temu zginął w wypadku samochodowym mąż mojej rozmówczyni i ojczym chłopaka. Sprawca wypadku miał OC, więc pojawiła się szansa na odszkodowanie.

– Taka to była trauma dla nas, że nawet nie pomyślałam o polisach, roszczeniach, odszkodowaniach – opowiada pani Anna. – Nie miałam na to siły. Tym zajęła się rodzina męża. Jakaś ich znajoma, chyba sąsiadka będąca agentką EuCO, zaproponowała, że poprowadzi sprawę odszkodowawczą. Dotarła także do mnie. Przekonywała, że niczym nie muszę się martwić, nie będę użerała się z ubezpieczycielem – wystarczy tylko, że podpiszę dokumenty i pełnomocnictwa dla EuCO. Początkowo nie miałam do tego głowy, ale kiedy trochę doszłam do siebie, podpisałam. Także dlatego, że ubezpieczyciel zamierzał wypłacić mojemu dziecku tylko 18 tys. zł odszkodowania. O pieniądze dla siebie nie występowałam.

Jak mówi pani Anna, jej syn mimo młodego wieku został bardzo mocno dotknięty przez los. W wieku sześciu lat stracił w śmiertelnym wypadku w pracy biologicznego ojca, a dziesięć lat później ojczyma w wypadku samochodowym. Chłopak cierpi na ADHD, ma problemy emocjonalne. – Komu jak nie tak pokrzywdzonemu dziecku należy się pomoc? – dodaje pani Anna.

EuCO wystąpiło w imieniu jej syna do sądu. Wygrali w obu instancjach. Ubezpieczyciel miał wypłacić 74 tys. zł odszkodowania – tyle, ile wyliczyło i o ile wnioskowało w imieniu poszkodowanego EuCO. Wyrok od 18 sierpnia jest prawomocny.

Tu krótka dygresja o tym, jak wygląda współpraca z EuCO. Zgodnie z umowami podpisywanymi przez klientów firma pobiera prowizję wynoszącą od 15 do 25 proc. wysokości uzyskanej kwoty. Ale całość zasądzonej kwoty wpływa na konto EuCO, a nie poszkodowanego. Dopiero po 14 dniach firma rozlicza się z klientem. W praktyce większość firm odszkodowawczych – kiedy chce, i wielu klientów oczekuje znacznie dłużej. Pisałam o tym wiele razy.

– Po otrzymaniu pisma od EuCO o zakończonej sprawie dzwoniłam pod wskazany w nim numer telefonu, żeby dowiedzieć się, kiedy otrzymamy przelew. Jednak bezskutecznie, nikt nie odbierał. Nie mam też odpowiedzi na maile i wysłane pocztą pismo – kontynuuje moja rozmówczyni.

– Aż wreszcie w październiku EuCO wypłaciło… 12 tys. zł. Potem firma zapowiedziała, że pod koniec listopada wypłaci całą resztę. Skończyło się na obietnicy. Od kiedy firma weszła w restrukturyzację, w ogóle zmieniła stanowisko: „Termin wypłaty nieznany, zależny od decyzji zarządcy sądowego prowadzącego postępowanie”. Widać można w Polsce bezkarnie przywłaszczać sobie pieniądze zrodzone z ludzkiej krzywdy. Nie przekazać ich tym, którzy potrzebują ich na leczenie, rehabilitację czy utrzymanie, gdy odszedł żywiciel rodziny. To się w głowie nie mieści. W przypadku mego syna to podwójna trauma. Choroba i trudna sytuacja materialna nie są wystarczającym powodem dla firmy EuCO, żeby zachować się uczciwe – wzdycha pani Anna.

Kto pierwszy, ten lepszy

Firma EuCO została założona w 2004 roku. Wtedy też startowała cała branża odszkodowawcza. Chętnych, by prowadzić taką działalność, od razu było wielu, bo okazało się, że to dochodowy biznes. Polacy, wcześniej bezradni wobec decyzji ubezpieczycieli albo skazani na długie i kosztowne procesy sądowe, marzyli o adekwatnych do straty odszkodowaniach, więc firmy odszkodowawcze mnożyły się jak grzyby po deszczu, a klientów było w bród.

Dziś, według szacunków, podobnych kancelarii (firmy odszkodowawcze nazywają się kancelariami) jest na rynku około 2 tys., wliczając adwokatów i radców prawnych, którzy specjalizują się w odszkodowaniach. Firm, które budowały branże, zostało kilkanaście. Jest spora rotacja w branży.

EuCO, które szybka stało się największym graczem na rynku, długo utrzymywało tę pozycję. Aż do ubiegłego roku.

Wszystko zaczęło się od burzy…

…i na burzy na razie się kończy.

Jak powstała firma? O tym krążą barwne opowieści. Jedną z nich przeczytałam na serwisie Forbes.pl.

Na początku pierwszej dekady XXI wieku grupa polskich alpinistów podczas wędrówki na Elbrus trafiła na burzę. Schowali się w napotkanym wraku samolotu. Czekając na poprawę pogody, rozmawiali o… wypadkach, śmierci, leczeniu, ubezpieczeniach. Jeden z uczestników ekspedycji, prawnik z dużej firmy ubezpieczeniowej, opowiadał, że przegrywa wiele spraw sądowych z klientami, którzy decydują się powalczyć o wyższe odszkodowania niż te, które chce zapłacić im ubezpieczyciel. Podobno właśnie wtedy jeden z alpinistów – Krzysztof Lewandowski – wpadł na pomysł, żeby na pomocy w uzyskiwaniu wyższych odszkodowań zbudować biznes.

Jak postanowił, tak zrobił. W 2004 roku zarejestrował Europejskie Centrum Odszkodowań. Na początku była to spółka z o.o. Dziś jest grupą kapitałową, składającą się z 20 podmiotów działających w Polsce i za granicą, między innymi w Czechach, na Słowacji, w Rumunii, na Węgrzech. A nawet ma spółkę córkę w Luksemburgu. Na giełdę EuCO weszło w 2010 roku.

Od chwili gdy firma zaczęła mieć kłopoty, podkreśla gdzie się tylko da dotychczasowe sukcesy: „Od momentu powstania EuCO pomogło 350 tysiącom osób i uzyskało dla nich ponad 3 mld złotych odszkodowań”. Takie zdanie znalazłam w odpowiedzi przygotowanej przez EuCO na moje pytania o sytuację spółki.

Prezes podpisał i odszedł

Były już prezes EuCO Krzysztof Lewandowski posiada 29-procentowy pakiet akcji spółki. Do 8 listopada pełnił funkcję szefa. Zastąpiła go Renata Sawicz-Patora, była dyrektor departamentu szkód osobowych w spółce.

Przed nową prezes stoi naprawdę poważne wyzwanie. EuCO nie tylko jest winna klientom 30 mln złotych, ale jeszcze kolejne miliony pozostałym wierzycielom: bankom, kontrahentom, inwestorom, obligatariuszom. Ile? Media opisujące problemy firmy podają, że to co najmniej 50 mln złotych. Ale Sawicz-Patora w rozmowie ze mną nie potwierdza tych szacunków. Wyjaśnia jedynie, że pozostałe zobowiązania są aktualnie liczone na potrzeby restrukturyzacji. Podaje tylko jedną kwotę – 18 mln, które należy wypłacić obligatariuszom.

Wśród zobowiązań spółki, jakich dokopali się dziennikarze portalu odszkodowania.info.pl, jest kredyt wzięty w Santander Banku. Już jednej raty tej pożyczki EuCO nie zapłaciło i za chwilę bank może zacząć dochodzić jej zwrotu. A to około 9,9 mln złotych (stan z czerwca). I kredyt, i obligacje pochodzą z kwietnia 2020 r., czyli po ogłoszeniu pandemii. Jedno i drugie to zobowiązania finansowe dla firmy. I je trzeba spłacić. 

Firmie nie pozostawało nic innego jak 15 października br. skierować do sądu dwa wnioski: restrukturyzacyjny i upadłościowy. Jak wyjaśnia nowa prezes, ten drugi złożono na wszelki wypadek, gdyby sąd uznał restrukturyzację za niemożliwą. Oba podpisał odchodzący prezes Krzysztof Lewandowski. Po czym przeszedł do rady nadzorczej spółki.

3 listopada Sąd Rejonowy w Legnicy zgodził się na proces sanacyjny. Wyznaczył zarządcę restrukturyzacyjnego. Jest nim kancelaria prawna Kubiczek, Michalak, Sokół.

Tuszowanie problemu

Obecne problemy EuCO zaskoczyły klientów. Wielu się nie spodziewało, że ze spółką jest źle, a tym bardziej aż tak, że przestanie wypłacać pieniądze z wygranych przed sądem odszkodowań. Rzadko kiedy klienci przed podpisaniem umowy na jakąś usługę sprawdzają kondycję spółki, zaglądają w notowania giełdowe. Ci bardziej ostrożni co najwyżej szukają w internecie opinii o firmie. Zaglądają na jej stronę internetową. Tam jeszcze pół roku wcześniej EuCO buchało biznesowym optymizmem. A może raczej prezentowało we własnych komunikatach nieuzasadniony optymizm. Ale już w połowie 2022 roku na rynku było wiadomo, że ma kłopoty. Zaczęły mówić o tym media. Jako pierwszy portal Money.pl. Jedynie nie do końca znana była ich skala. 

Gdy zrobiło się naprawdę groźnie EuCO próbowało ratować twarz i finanse. W ramach własnych działań naprawczych nie tylko cięło koszty, ale też zatrudniło nowych agentów, by szukali poszkodowanych i podpisywali z nimi umowy. Cięto też wynagrodzenia zarządu. Dwa lata temu poprzedni prezes EuCO zarobił 1,8 mln złotych. W kolejnych latach już o połowę mniej. Podobne oszczędności dotknęły wynagrodzeń całego zarządu. Mało tego, spółka była zasilana gotówką. Między innymi eksprezes Lewandowski w ciągu ostatnich dwóch lat dołożył do grupy kapitałowej z prywatnego majątku 9 mln złotych. Pożyczek udzielały też spółki córki – prawie 8 mln złotych. 

Jednak efektu nie osiągnięto, zaczął się za to zjazd w kierunku utraty płynności finansowej. Nie ma jeszcze raportu z II półrocze br., czyli nie wiadomo, jak źle było. – Wzrosły koszty obsługi obligacji, kredytów, poszły w górę stopy procentowe. O ile na początku tego roku spółka płaciła z tytułu odsetek od obligacji i kredytu 601 tys. złotych, o tyle obecnie odsetki kwartalne wynoszą 911 tys. złotych przy malejącym kapitale. A poza tym w tym czasie EuCO spłaciło 32 mln obligatariuszom i wypłaciło 34 mln złotych odszkodowań klientom. Więcej zrobić się nie dało – podsumowuje Sawicz-Patora.

Winni: COVID, sądy i ubezpieczyciele

Taką diagnozę stawia spółka. Upatruje przyczyn własnych problemów w koronawirusowych obostrzeniach, które utrudniały pracę agentom EuCO, niemogącym odwiedzać szpitali, zakładów pogrzebowych i cmentarzy. Trudniej było im też kontaktować się z informatorami w policji, służbie zdrowia, pomocy drogowej. Tak właśnie pozyskuje klientów EuCO, i nie tylko ta firma.

Kłopotów spółce przysporzyło także wydłużenie przez towarzystwa ubezpieczeniowe czasu rozpatrywania spraw klientów. W efekcie do kasy spółki wpłynęło o 50 proc. mniej pieniędzy na wypłaty i prowizje. Dał się też we znaki covidowy paraliż w sądach, który opóźniał nawet o 10 miesięcy procesy z ubezpieczycielami.

– To wszystko na tyle zachwiało płynnością spółki, że ostatecznie zdecydowaliśmy się na restrukturyzację – wyjaśnia prezes.

Ale czy za kłopoty firmy odpowiadają tylko „czynniki zewnętrzne”? A może władze EuCO coś przegapiły?

Już na długo przed pandemią zyski netto Grupy Kapitałowej EuCO stale się zmniejszały. Pogrzebałam na stronie internetowej spółki, w opublikowanych tam rocznych sprawozdaniach finansowych. W 2016 roku zysk netto GK EuCO wyniósł ponad 27 mln złotych. Rok później 14,2 mln złotych. W 2018 spadł do 7,1 mln złotych. W dwóch następnych latach o kolejne 2 plus 2 mln, by nagle w 2020 zwiększyć się do ponad 7 mln złotych. Ale to dlatego, że – jak tłumaczy biuro prasowe spółki – „wynik został wygenerowany na bazie spraw, które wpłynęły do grupy w latach 2018-19”. Potem dochody firmy runęły do poziomu minus 20 mln złotych w 2021.

Dlaczego taki feralny był akurat tamten rok? Z wyjaśnień spółki wynika, że problemy covidowe odbiły się na wynikach grupy dopiero po 12 miesiącach. Agenci w czasach pandemii zawarli o 70 proc. mniej umów z klientami. A ostatnie trzy kwartały GK EuCO to też strata – miliona złotych. 

Restrukturyzacja jest ratunkiem dla EuCO, ale problemem dla klientów

I to bardzo poważnym.

Kłopot z odzyskaniem pieniędzy będą mieli przede wszystkim klienci, którym sąd przyznał wyższe odszkodowania niż to, co im oferował początkowo ubezpieczyciel, a ich pieniądze leżą na kontach spółki. Problem ten spowodował między innymi sposób wypłat odszkodowań, jaki narzucały i narzucają klientom prawie wszystkie kancelarie odszkodowawcze. One są pośrednikiem finansowym między klientem a ubezpieczycielem. Dopiero po dwóch tygodniach od wypłaty dokonanej przez ubezpieczyciela, a często znacznie później, środki wędrują – po odliczeniu prowizji – do poszkodowanego. O takich praktykach pisałam już w 2009 roku w cyklu o „Łowcach nieszczęść” .Tak też nazywałam firmy odszkodowawcze z powodu nieetycznego pozyskiwania klientów. Klienci EuCO opowiadali mi, jak w szpitalu po operacji, z nogą na wyciągu i na lekach przeciwbólowych, podpisywali podsunięte im przez agentów umowy. Wielu z poszkodowanych, gdy oprzytomniało, rozpoczynało procesy z EuCO. I unieważniało umowy po to, by wynegocjować z ubezpieczycielem znacznie lepsze warunki, niż te zaproponowane przez pośrednika. Tak było w przypadku pierwszej bohaterki cyklu o „Łowcach nieszczęść”.

Niedawno do tematu kancelarii odszkodowawczych wrócił „Duży Format” wraz z TVN. I nazwa „Łowcy nieszczęść” nadal pasuje.

I co dalej?

Syn pani Anny jako jeden z wielu czeka i czekać będzie na wypłacenie odszkodowania. Na razie o jakichkolwiek decyzjach finansowych spółki nie ma co mówić, bo wyznaczony przez sąd zarządca restrukturyzacyjny musi spisać majątek, stworzyć listę zobowiązań i wspólnie z przedsiębiorstwem stworzyć pełny plan restrukturyzacyjny. Co prawda zarząd zwyczajny (decyduje o bieżącym działaniu) sąd pozostawił władzom EuCO, ale niewiele mogą zrobić bez zgody zarządcy. Na pewno nie mogą wypłacać odszkodowań ani ruszyć majątku restrukturyzacyjnego. Tak będzie prawdopodobnie przez najbliższe dwa lata sanacji firmy.

Na razie prezes Renata Sawicz-Patora tylko przeprasza klientów za problemy, jakich doświadczają, i zapewnia, że „intencją zarządu jest spłata zobowiązań wobec klientów w stu procentach”.

Przy okazji zarządca i sama spółka zapewniają, że widzą dużą szansę, by postawić firmę na nogi. Jednak, ich zdaniem, „na ostateczny wynik restrukturyzacji ma wpływ wiele czynników”. Jednym słowem, wszystko zależy od pomysłu na restrukturyzację i wynegocjowania układu z wierzycielami, a także od tego, co się wydarzy na rynku.

W przypadku restrukturyzacji czy w postępowaniu upadłościowym pozycja pojedynczych wierzycieli, nieinstytucjonalnych, jest marna, jeśli nie mają w żaden sposób zabezpieczonego na majątku spółki długu. A zazwyczaj nie mają.

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło? 

Spółka chce i musi prowadzić działalność operacyjną, żeby przetrwać. A do tego potrzebne są nowe sprawy i nowi klienci. Musi ich jakoś pozyskać i przekonać do współpracy. Dlatego zdecydowała, że odejdzie od zasady pośredniczenia w przelewie pieniędzy dla poszkodowanych. Teraz ubezpieczyciele nowym klientom i tym, których sprawy są w toku, będą wypłacać pieniądze od razu na konta. Tylko im.

2 tysiące klientów, o których mówiłam wcześniej, nie może na to liczyć. Ich pieniądze są „w areszcie”.

Być może inne kancelarie odszkodowawcze też zmienią zasady rozliczeń z klientami, bo EuCO zaproponował swoim klientom lepsze warunki. Gdyby tak się stało, mielibyśmy rewolucję na rynku odszkodowawczym. 

– A czy nie można było robić tak od początku, a nie dopiero teraz, gdy jest z EuCO źle? – komentuje Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych „Alter Ego”. Popiel od lat pomaga ofiarom wypadków i spotyka się z – jak mówi – potrójnie poszkodowanymi. – Raz przez sprawcę wypadku. Potem przez ubezpieczyciela wypłacającego groszowe odszkodowanie i na zakończenie przez EuCO lub inną firmę przetrzymującą nieswoje pieniądze.

– Chyba nikt nie pomyślał o takim rozwiązaniu, jakie teraz stosujemy. Dotychczas cały rynek odszkodowawczy funkcjonował w takim samym modelu – komentuje Sawicz-Patora.

Gdyby EuCO od razu wypłacało wygrane w sądzie i wypłacone przez ubezpieczycieli pieniądze, 2 tys. poszkodowanych nie zostałoby teraz bez odszkodowań. A czy przed złożeniem wniosku restrukturyzacyjnego nie można było oddać tych pieniędzy poszkodowanym?- zastanawiają się zainteresowani. 

Próby uregulowania branży odszkodowawczej

Zdaniem Popiela, gdyby wcześniej PiS nie zablokował ustawy regulującej rynek odszkodowawczy, dziś 2 tys. klientów EuCO nie miałoby kłopotów z odzyskaniem pieniędzy.

Pierwsze podejście do regulacji branży to projekt Grzegorza Biereckiego, PiS-owskiego szefa senackiej komisji budżetu i finansów publicznych, prezesa SKOK-Ubezpieczenia i przewodniczącego rady nadzorczej firmy ubezpieczeniowej Saltus TUW. Dokument trafił do pierwszego czytania w Sejmie w lutym 2019 roku. Ale prace nad nim wstrzymał poseł PiS Stanisław Piotrowicz, który wnioskował o dodatkową opinię rządu o projekcie. Potem sprawa utknęła w Kancelarii Rady Ministrów. Dalej były wybory. Po nich nowy parlament nie mógł – zgodnie z przepisami – zająć się ustawą z zamrażarki sejmowej. I na tym skończyło się na razie reformowanie branży.  

A co przewidywał projekt? Wprowadzał m.in. zasadę, że kwota wynagrodzenia za usługi firmy odszkodowawczej nie może być wyższa niż 20 proc. odszkodowania. Zakazywał agresywnego pozyskiwania klientów w placówkach służby zdrowia, firmach pogrzebowych, na cmentarzach, w budynkach użyteczności publicznej, a nawet w miejscach zamieszkania poszkodowanych. A także nakazywał wypłatę odszkodowania bezpośrednio poszkodowanemu.

Teraz projekt w podobnym brzmieniu, także z zapisem dotyczącym wypłat pieniędzy z odszkodowań klientom a nie pośrednikowi, wraca właśnie za sprawą ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Resort nad nim pracuje. Ale to nie zmieni sytuacji syna pani Anny i innych poszkodowanych.

Czy można zrobić coś dla oczekujących na pieniądze klientów?

Popiel zastanawia się, czy w przypadku EuCO wierzytelności wobec poszkodowanych nie podlegają wyłączeniu z układu z wierzycielami. Podpiera się opinią prawnika.

– Poszkodowani nie powinni być traktowani na tych samych zasadach jak pozostali wierzyciele EuCO. Bank czy leasingodawca, podejmując decyzję o finansowaniu spółki, oczekuje zysków z zainwestowanego kapitału i bierze pod uwagę ryzyko niewypłacalności firmy, z którą współpracuje. Takie ryzyko jest wkalkulowane w jego marżę czy w wynagrodzenie – mówi mec. Marta Zakrzewska. – Natomiast osoba fizyczna – poszkodowany – decydując się na zawarcie umowy z EuCO, może brać jedynie pod uwagę ryzyko związane z niską jakością usług (np. nieuzyskanie odszkodowania albo odszkodowanie za niskie). Nie dostaje też żadnego wynagrodzenia za to, że zasądzone pieniądze są na koncie firmy. Właśnie dlatego nie powinien być narażony na ryzyko finansowe – dodaje Zakrzewska.

Prawniczka ma jeszcze jeden argument za tym, by klienci spółki byli traktowani priorytetowo. – EuCO przywłaszczyło wypłacone przez ubezpieczycieli odszkodowania, nie wypłacając ich w terminie. To nagminna praktyka. A mienie przywłaszczone nie może być objęte układem restrukturyzacyjnym – podkreśla mec. Zakrzewska.

Bo są przepisy, które można by wykorzystać. Rzecz w tym, że o takich sprawach decyduje zarządca reprywatyzacyjny. Zapytałam o zdanie kancelarię Kubiczek, Michalak, Sokół. Odpowiedzi na razie nie mam. Na ich stronie internetowej znalazłam jedynie informację, że to raczej niemożliwe.

Dziś w całej grupie EuCO prowadzone są sprawy odszkodowawcze na blisko 250 mln zł. W momencie ich zakończenia łączna prowizja dla spółki wyniesie ok. 50 mln zł.

wyborcza.biz

Podziel się

Jedna odpowiedź

  1. Teraz takie biura odszkodowawcze jak EuCO będą zmuszone podpisywać ugody pozasądowe z zakładami ubezpieczeń. Bo radcom prawnym zabroniono współpracy od 1 stycznia w znowelizowanym kodeksie etyki – art. 25a. Trwają prace nad zakazem dla adwokatów. Czyli nie będzie miał kto wnosić spraw do sądów. Więc legalizowanie przez ustawodawcę działalności takich biur odszkodowawczych, to legalizowanie patologii, polegajacej na skazywaniu na zawieranie niekorzystnych ugód pozasądowych przez biura odszkodowawcze – na warunkach narzuconych przez zakłady ubezpieczeń

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *