Kobieta oskarżała biskupa o molestowanie. Arcybiskup Jędraszewski wypłacił odszkodowanie

Krakowska kuria zawarła przedsądową ugodę z kobietą, która ponad dwa lata temu oskarżyła biskupa Jana Szkodonia o molestowanie seksualnie — dowiedział się Onet. Tym samym abp Marek Jędraszewski zgodził się na wypłatę finansowego odszkodowania pokrzywdzonej. Przypomnijmy, że wcześniej kwestię oskarżeń wobec bp. Szkodonia badał Watykan, który stwierdził „nierozważne zachowanie biskupa wobec nieletniej”, ale uznał, że jego wina „nie została udowodniona”.

Monika (imię zmienione), która w lutym 2020 r. publicznie na łamach „Gazety Wyborczej” oskarżyła ówczesnego krakowskiego biskupa pomocniczego Jana Szkodonia, jeszcze w ubiegłym roku skierowała przeciwko całej diecezji pozew cywilny. Jak dowiaduje się Onet, sprawa ta formalnie została zakończona pod koniec sierpnia br. Informację o wpłynięciu takiej sprawy oraz jej umorzeniu z powodu wycofania pozwu potwierdziliśmy w Wydziale Cywilnym Sądu Okręgowego w Krakowie.

Z naszych ustaleń wynika także, że krakowska kuria, reprezentowana przez dwie prestiżowe kancelarie prawnicze, zdecydowała się zawrzeć z pokrzywdzoną przedsądową ugodę, choć początkowo abp Jędraszewski miał być temu przeciwny.

Kobieta oskarżała biskupa o molestowanie. Arcybiskup Jędraszewski wypłacił odszkodowanie

Jak donoszą nasze źródła zbliżone do kurii, abp Marek Jędraszewski, który stoi na czele krakowskiego Kościoła, musiał uznać krzywdę kobiety, ponieważ wyraził zgodę na wypłacenie jej kwoty kilkuset tys. zł zadośćuczynienia. Tym samym strony uniknęły długiego procesu cywilnego, w którym najpewniej zostałby przesłuchany emerytowany już dziś bp Jan Szkodoń, a może również obecny metropolita krakowski.

Wcześniej, w połowie 2019 r., sprawa do prokuratury, która wszczęła śledztwo i powołała biegłych. Ci z kolei potwierdzili autentyczność zeznań złożonych przez poszkodowaną. Prokuratura jednak po kilku miesiącach umorzyła śledztwo „ze względu na przedawnienie karalności czynu”.

Próbowaliśmy o sprawie porozmawiać z panią Moniką oraz jej prawnikami, którzy reprezentowali ją w sądzie, ale odmówili komentarza. Z naszych informacji wynika, że ugoda zawarta między pokrzywdzoną a kurią może zawierać klauzulę poufności. Komentarza odmówił nam też bp Jan Szkodoń, tłumacząc, że na ten temat nie chce rozmawiać.

O komentarz poprosiliśmy ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który od lat pomaga pokrzywdzonym w Kościele. — Zawsze w takich sytuacjach jest pytanie o to, kto za to zapłaci. Według mnie powinien z własnych pieniędzy zapłacić bp Jan Szkodoń — uważa. — Sprawca nie powinien obciążać Kościoła, tylko powinien zapłacić sam, jak każdy w takich przypadkach. Tutaj również należy przypomnieć, że przecież niedawno abp Jędraszewski wprowadził nowy podatek. Teoretycznie pieniądze z tego podatku mają trafić do parafii, które mają problemy finansowe. Mam nadzieję, że nie będzie to fundusz, z którego Kościół będzie płacił za swoje błędy — ocenia krakowski duchowny.

Zły dotyk biskupa z Krakowa. Kościół nie widzi winy

Przypomnijmy, że z tekstu „Gazety Wyborczej” wynikało, że biskup od 1998 r. robił wszystko by zbliżyć się do pokrzywdzonej dziewczyny i jej rodziny. Powszechnie szanowany biskup z Krakowa miał wydzwaniać do 15-letniej Moniki w nocy, zapraszać ją wielokrotnie do swojej prywatnej rezydencji, rozbierać się przed nią, dotykać ją w miejsca intymne i całować.

– Pod koniec liceum miałam już więcej odwagi, by unikać z nim kontaktów. Dzwonił, żebym przyjechała i postawiła mu bańki, bo jest chory […] Ubierałam się w ciasne golfy, żeby nie rozpinał mi bluzki. Zasłaniałam uszy, kiedy chciał je gryźć. Cały czas, od początku, zaciskałam wargi, kiedy próbował mi włożyć język w usta. Trwało to do pierwszego roku studiów – opowiadała bohaterka reportażu „Zły dotyk biskupa z Krakowa”.

Krzywda kobiety została zgłoszona także do Stolicy Apostolskiej. W połowie 2019 r. papież Franciszek ustanowił swój list apostolski motu proprio „Vos estis lux mundi”, według którego odpowiedzialność za wykorzystywanie nieletnich w Kościele spoczywa nie tylko na pedofilach, ale również ich przełożonych, którzy dopuszczali się krycia tych przestępstw.

onet.pl

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *