W wrześniu 2020 roku, na niemieckiej autostradzie A40 pod Essen, doszło do poważnego wypadku. Cysterna przewożąca 30 tys. litrów paliwa zjechała do prawej krawędzi jezdni, uderzyła w betonowe bariery, staranowała auto osobowe, a następnie stanęła w płomieniach tuż pod kolejowym wiaduktem. I choć od tamtych wydarzeń minęły już dwa lata, dopiero przedwczoraj przesądzony został los kierowcy ciężarówki.
41-letni wówczas mieszkaniec Essen przeżył wypadek i szybko wyszedł ze szpitala. Niemniej o cieszeniu się wolnością nie było w jego przypadku mowy, jako że mężczyzna okazał się prowadzić ciężarówkę pod wpływem alkoholu. Powypadkowe badanie krwi wykazało aż 1,8 promila i od razu mogło tłumaczyć dlaczego cysterna na prostej drodze wypadła z pasa ruchu.
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w lutym bieżącego roku. Sąd z Mülheim skazał wtedy kierowcę ciężarówki na 1 rok i 9 miesięcy pozbawienia wolności, za spowodowanie wypadku drogowego pod wypływem alkoholu. Od tego wyroku oskarżony postanowił się jednak odwołać i w minioną środę sprawa trafiła do sądu wyższej instancji, tym razem w Duisburgu. Tam natomiast odwołanie uznano za nieuzasadnione, utrzymując poprzedni wyrok. Tym samym – tym razem już w sposób prawomocny i ostateczny – kierowca ciężarówki będzie musiał spędzić niemal dwa lata w więzieniu.
Pobyt za kratkami może być też dopiero początkiem problemów. Wszystko przez dodatkowe następstwa zdarzenia, którymi było ranienie 60-letniego kierowcy auta osobowego, a także wywołanie olbrzymich szkód finansowych. Według najnowszych szacunków, podawanych przy okazji procesu, te ostatnie miały wartość około 14 milionów euro, a także wiązały się z ogromnymi utrudnieniami w ruchu. Poruszanie się po A40 przez kilka tygodni było utrudnione, gdyż w miejscu pożaru trzeba było wymienić nawierzchnię. Wspomniany wiadukt kolejowy był zaś uszkodzony tak bardzo, że nie nadawał się do dalszego użytku. Zamiast tego trzeba było postawić nowy wiadukt, początkowo uzupełniając tory tymczasową przeprawą. Dlatego też, jak podaje „Radio Essen”, prawomocnie skazany kierowca może się teraz spodziewać kontaktu ze strony firm ubezpieczeniowych, żądających regresu za te milionowe wydatki.
40ton.net