Nie trzeba zapłacić za samochód, wystarczy go wynająć, by zażądać od ubezpieczyciela refundacji tego wydatku.
To sedno najnowszej uchwały Sądu Najwyższego ważnej dla rzesz poszkodowanych w wypadkach.
To, że poszkodowany w wypadku ma prawo do samochodu na czas naprawy, SN przesądził już wcześniej, wskazując przy tym, że powinien wybrać samochód po cenie zbliżonej do oferty ubezpieczyciela (por. uchwała SN z 24 sierpnia 2017 r. III CZP 20/17). A jeszcze wcześniej w uchwale z 2011 r., wydanej na wniosek rzecznika ubezpieczonych – obecnie finansowego, SN orzekł, że poszkodowanemu należy się zwrot celowych i ekonomicznie uzasadnionych wydatków na najem pojazdu zastępczego (III CZP 05/11).
Wynajął, nie zapłacił
Nie wszystko jest jednak w tych sprawach jasne, a dodajmy, że dotyczą one dużego rynku wynajmu pojazdów zastępczych i firm odszkodowawczych.
Wątpliwości powstały też w sprawie wytoczonej towarzystwu ubezpieczeń przez Andrzeja K., przedsiębiorcę (dlatego sprawą zajmował się sąd gospodarczy), który nabył wierzytelność o odszkodowanie za zastępcze auto (nieco ponad 3 tys. zł), nawet nie bezpośrednio od poszkodowanego w wypadku, ale firmy, która wynajęła mu takie auto.
Płocki Sąd Okręgowy żądanie oddalił, uznając, że powód nie wykazał zasadności stawki za jeden dzień wynajmu, a przede wszystkim, by poszkodowany faktycznie poniósł ten wydatek. Krótko mówiąc, by wydał te pieniądze. Sama faktura wynajmującego auto o tym nie świadczy – wskazał SO.
Rozpatrując apelację, Sąd Okręgowy w Łodzi XIII Wydział Gospodarczy Odwoławczy powziął wątpliwości, które zawarł w pytaniu prawnym do Sądu Najwyższego. Czy samo zaciągnięcie długu w postaci zapłaty za najem pojazdu zastępczego stanowi szkodę, a poszkodowany ma wierzytelność z tego tytułu w stosunku do sprawcy wypadku i zakładu ubezpieczeń?
W uzasadnieniu pytania SO wskazał, że zgodnie z art. 361 § 1 kodeksu cywilnego zobowiązany do odszkodowania ponosi odpowiedzialność tylko za naprawienie szkody, która obejmuje straty poszkodowanego. I tu możliwe są dwa stanowiska: pierwsze, że poszkodowany ponosi stratę dopiero wtedy, gdy realnie wyda pieniądze na najem auta. Tego stanowiska bronił przed SN pełnomocnik towarzystwa mec. Kamil Parla, wskazując, że w praktyce z roszczeniami takimi występują firmy odszkodowawcze, żądając przy tym zwykle wiele większego odszkodowania niż koszt wynajmu w firmie ubezpieczeniowej.
To poszkodowany ma wybór
Nie przekonał SN, który przyjął inne stanowisko, że to do poszkodowanego należy wybór, czy dokona zapłaty za zastępcze auto, czy „zapłaci” przeniesieniem prawa do odszkodowania z OC na wynajmującego samochód jak w tej sprawie.
– Nie musi być zapłaty do ręki, by żądać ubezpieczenia, gdyż sytuacja poszkodowanego ma być taka, jakby nie doznał wypadku – wskazała w uzasadnieniu uchwały sędzia SN Maria Szulc. – Nie może być oczywiście przy tej okazji wzbogacony, ale to inna kwestia, koszty wynajmu samochodu mają być ekonomicznie uzasadnione, rynkowe.
Przypomnijmy, że we wspomnianej uchwale z 2018 r. SN wskazał, że prawo poszkodowanego do samochodu na czas naprawy wymaga wyboru za cenę zbliżoną do oferty ubezpieczyciela, przy czym nie chodzi tylko o porównanie cen za wynajem, ale też innych „kosztów”, jak kaucja, forma płatności itp.
Sygnatura akt: III CZP 63/19
rp.pl