Prokuratura z Olsztyna od kilku lat prowadzi śledztwo w sprawie policjantów z Wielkopolski, którzy mieli gromadzić dane ofiar wypadków i sprzedawać je firmom zajmującym się świadczeniem usług odszkodowawczych. Trzech policjantów i dwóch emerytowanych funkcjonariuszy właśnie usłyszało zarzuty. Śledczy określają proceder wycieku danych jako „zaskakująco masowy”.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Krzysztof Stodolny poinformował w czwartek, że śledztwo w sprawie wyprowadzania danych z policyjnych baz jest prowadzone od listopada 2017 roku. Handel personaliami dotyczył ofiar wypadków z całego kraju i trwał od 2012 do 2017 roku – ustalili śledczy.
Grupa przestępcza
Śledztwo w tej sprawie prokuratura określa jako „działanie zorganizowanej grupy przestępczej kierowanej przez dwóch emerytowanych funkcjonariuszy policji z garnizonu wielkopolskiego, której celem było zbieranie wbrew przepisom prawa danych osobowych z baz danych policji, dotyczących osób poszkodowanych w wypadkach drogowych i wykorzystanie ich do prowadzonej działalności gospodarczej, polegającej na świadczeniu usług odszkodowawczych”.
Pierwsze zarzuty na początku 2018 roku usłyszał pracownik cywilny policji, który miał przyjąć kilkadziesiąt tysięcy złotych w zamian za przekazanie firmie ubezpieczeniowej danych osób poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych.
Według śledczych, w lutym ubiegłego roku zarzuty przedstawiono kolejnym trzem osobom. Jednej z nich prokurator zarzucił kierowanie grupą przestępczą. – Pozostałym zarzucono udział w grupie, a nadto udzielanie korzyści majątkowej funkcjonariuszowi publicznemu w zamian za pozyskiwanie danych – poinformował prokurator Stodolny. Wobec podejrzanych zastosowano poręczenia majątkowe, dozory policji, zakazy opuszczania kraju i zakazy prowadzenia działalności gospodarczej.
I emerytowani, i ci w czynnej służbie
Kolejne zarzuty dotyczące pięciu osób przedstawiono w styczniu tego roku. Wśród tej grupy dwie osoby to emerytowani funkcjonariusze policji i trzej funkcjonariusze pozostający w czynnej służbie. – Wobec dwóch emerytowanych funkcjonariuszy, na wniosek prokuratora, sąd zastosował tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy – podał prokurator.
Wyjaśnił, że jednemu z podejrzanych zarzucono kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowych w związku z pozyskiwaniem danych, a drugiemu – udział w grupie i również przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowych.
– Pozostałym trzem osobom przedstawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i przekroczenie uprawnień. Wobec tych podejrzanych prokurator zastosował poręczenia majątkowe, dozory policji, zakazy opuszczania kraju, a wobec dwóch dodatkowo zawieszenie w obowiązkach służbowych – dodał Stodolny.
Jedni dla korzyści, inni „z dobroci serca”?
Z ustaleń PAP wynika, że cześć podejrzanych przyznaje się do winy, ale są też tacy, którzy negują swój udział w grupie lub uważają, że to, co robili, nie było działalnością w zorganizowanej grupie przestępczej. Wielu ma potwierdzać, że za udostępnianie danych osobowych poszkodowanych w wypadkach otrzymywali łapówki, inni podają, że robili to „z dobroci serca”.
Podejrzanym, w zależności od rodzaju przedstawianych zarzutów, grożą kary nawet do 10 lat więzienia. Jak mówią śledczy, sprawa ma charakter rozwojowy, a proceder „był bardzo znaczny, szeroki, zaskakująco masowy”.
tvn24.pl
Jedna odpowiedź
Proceder zaskakująco masowy, żarty czy traktowanie czytelników jak idiotów? Proszę sprawdzić wszystkie komendy w kraju, tam wszystko odbywa się tak samo. Byli funkcjonariusze w oparciu o obecnych kolegów w służbie wynoszą dane poszkodowanych. Matka po pięciu minutach od poinformowania przez policjanta o śmieci córki otrzymuje telefony od łowców nieszczęść. Przypadek?