Polskie drogi są jednymi z najniebezpieczniejszych w Europie. Od lat. Wszystkie działania wpływające na poprawę tej sytuacji choć dają rezultaty, nie są wystarczające, aby odbić się od rankingowego dna.
Jest źle. Choć w rankingu bezpieczeństwa na drogach jesteśmy przed Rumunią, Bułgarią, Serbią i Chorwacją (co i tak jest słabym wynikiem) to dodatkowo na naszą niekorzyść przemawia fakt, że w odróżnieniu od ogólnego trendu zmniejszania liczby ofiar śmiertelnych, w 2016 roku liczba zabitych w wypadkach w Polsce zwiększyła się o 3 procent.
Statystyki są dla nas bezlitosne. Według europejskiego raportu PIN dotyczącego bezpieczeństwa, wydanego przez Europejską Radę Bezpieczeństwa Transportu (ETSC) w wyniku wypadków drogowych umiera w naszym kraju 79 osób (na milion mieszkańców).
O włos uniknęliśmy wyprzedzenia Litwy, która w tym rankingu ma o 1 śmierć więcej. Z kolei Serbia rok 2016 zakończyła z wynikiem 86 zmarłych, Rumunia – 97 zmarłych a Bułgaria – 99 zmarłych.
Najbezpieczniej jeździ się w Norwegii oraz Szwajcarii, gdzie w kolizjach drogowych ginie „jedynie” 26 osób (w przeliczeniu na milion mieszkańców).
Tuż za tymi dwoma państwami uplasowała się Szwecja z wynikiem 27 zgonów czy Wielka Brytania – 29 zgonów.
Nawet nasi południowi sąsiedzi radzą sobie lepiej. W Czechach (według wspomnianego raportu) zginęło w wypadkach drogowych 58 osób, a na Węgrzech 61.
W Polsce ryzyko poniesienia śmierci na drodze jest najwyższe w Europie
Zatrważający jest fakt, że według wspomnianego raportu Polska jest liderem w rankingu ryzyka poniesienia śmierci w wypadku wyrażanym w odniesieniu do liczby kilometrów pokonywanych samochodami.
Okazuje się, że podróżowanie po Polsce wiąże się z największym w Europie ryzykiem poniesienia śmierci.
Przez ostatnie trzy lata ogólna liczba wypadków i ofiar śmiertelnych nie zmalała. Autorzy raportu ETSC zalecają zwiększenie wysiłków na rzecz poprawy bezpieczeństwa na drogach.
O wypowiedź, jak to wygląda ze strony polskiej, poprosiliśmy przedstawiciela Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego.
Eksperci nie pozostawiają złudzeń, że choć samochodów jest u nas mniej niż w bardziej rozwiniętych krajach, to jednak poziom zagrożenia życia uczestników ruchu jest większy.
W Polsce już od wielu lat, pomimo znacznie niższego niż w „starych” krajach Unii Europejskiej wskaźnika motoryzacji, poziom zagrożenia życia i zdrowia uczestników ruchu drogowego jest alarmujący i znacząco wyższy niż w większości krajów Unii Europejskiej. Mimo wyraźnej poprawy tej sytuacji odnotowywanej w ostatnich latach, problem ten ciągle jest poważny, a stale postępujący rozwój motoryzacji i wzrost natężenia ruchu na drogach mogą ten stan utrwalić – komentuje Justyna Wacowska z Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS.
Według Wacowskiej wskaźnik zagrożenia w ruchu drogowym jest liczony liczbą zabitych w wypadkach drogowych na 100 tys. mieszkańców danego kraju. W państwach, które osiągnęły wysoki poziom bezpieczeństwa ruchu drogowego – jak m. in.: Szwecja, Wielka Brytania czy Holandia, wynosi on ok. 3 i ma tendencję spadkową. W Polsce wskaźnik ten wynosi 7-8, też zmniejsza się, jednak dużo wolniej niż w innych krajach, choć na początku lat dziewięćdziesiątych przekraczał 20.
W Polsce, jak nigdzie indziej w Europie ginie dużo pieszych
W Polsce nadal główną przyczyną wypadków jest nadmierna prędkość, ponad 70 proc. kierowców przekracza dozwolone limity prędkości. Z tego też powodu jedną z najbardziej zagrożonych grup uczestników ruchu drogowego są piesi, podczas gdy w Unii Europejskiej stanowią około 20 proc. wszystkich ofiar śmiertelnych wypadków drogowych, to w Polsce od lat stanowią oni około 30 proc. ogółu zabitych – dodaje Justyna Wacowska
Jednak szaleńcza jazda to nie jedyna przyczyna ofiar wśród pieszych uczestników ruchu.
Ekspertka Instytutu Transportu Samochodowego zwraca również uwagę: Na to (na ofiary śmiertelne wśród pieszych – przyp. red.) ma również wpływ niewystarczająco dostosowana infrastruktura drogowa do potrzeb niechronionych uczestników ruchu drogowego: pieszych, rowerzystów, motorowerzystów. Przede wszystkim brakuje stref uspokojenia ruchu i innych środków technicznych wymuszających na kierowcach niższe prędkości. Ponadto sygnalizacja świetlna nie jest często dostosowana do potrzeb pieszych, w tym osób starszych – zbyt długie czasy oczekiwania i zbyt krótkie czasy na pokonanie przejścia dla pieszych.
Brakuje też właściwie oświetlonych przejść dla pieszych, ponieważ do znacznej części wypadków dochodzi w godzinach nocnych, w obszarze zabudowanym. Zmniejszenie liczby fotoradarów i zahamowanie rozwoju systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym także nie sprzyja pozytywnym zmianom zachowań kierowców i poprawie stanu bezpieczeństwa ruchu drogowego
Wypadki śmiertelne na przestrzeni lat
W raporcie PIN zestawiono również liczbę śmiertelnych wypadków drogowych na przestrzeni lat.
Interesującym jest zestawienie za okres 2010 – 2016. Według niego w tym czasie w Polsce nastąpiło zmniejszenie liczby zgonów na drogach o 22,5 proc.
Jednak pomiędzy 2015 a 2016 rokiem liczba zabitych wzrosła o 3 proc. W tej kwalifikacji najlepiej radzi sobie Litwa. To właśnie ten kraj wymieniany jest jako lider ograniczenia śmiertelnych wypadków na drogach.
Potwierdzają to statystyki. W okresie 2015-2016 udało się zmniejszyć liczbę śmiertelnych wypadków o 22,3 proc., a na przestrzeni 6 lat (2010-2016) o 37,1 proc. W tej kwalifikacji nawet Czechy wypadają dość dobrze.
U naszych południowych sąsiadów liczba zgonów na drogach spadła o 19,3 proc. (2015-2016) i o 23,8 proc. od 2010 roku. Ewenementem jest Malta, która wbrew ogólnemu trendowi w okresie 2015-2016 odnotowało 100 proc. (!!!) wzrostu śmiertelności w wypadkach drogowych.
Ambitne plany Unii Europejskiej
Biorąc pod uwagę, że w 2016 roku na drogach 32 krajów, objętych programem PIN zginęło ponad 25 tys. osób, Unia Europejska planuje do 2020 roku, obniżyć liczbę ofiar śmiertelnych o połowę (w odniesieniu do roku 2010).
Według ETSC jest to możliwe do osiągnięcia, ale tylko w przypadku gdy co roku na europejskich drogach będzie ginęło o blisko 11,4 proc. osób mniej.
Aby to osiągnąć, konieczne są zdecydowane działania państw, które główny nacisk powinny postawić na poprawę infrastruktury i bezpieczeństwa jazdy. Kolejną kwestią jest zaostrzenie działań w walce z nadmierną prędkością, pijanymi oraz odurzonymi kierowcami.
gazeta.pl