Egiertowo – to tam w grudniu spłonęła restauracja Przystanek Łosoś. W akcji gaśniczej strażacy wykorzystali wodę z pobliskiego stawu. Teraz jego właściciele żądają odszkodowania za skażenie zbiornika i dewastację parkingu.
19 grudnia podczas gaszenia płonącego budynku restauracji Przystanek Łosoś w Egiertowie strażacy czerpali wodę z wielu źródeł, m.in. stawu należącego do właścicieli pobliskiej Restauracji pod Żurawiem.
Jak podaje „Express Kaszubski”, strażacy wypompowali ze zbiornika 490 tys. litrów wody, niemal kompletnie opróżniając staw. Teraz restauratorzy domagają się odszkodowania. Według nich straty poniesione podczas akcji gaśniczej wynoszą 380 tys. zł.
Przystanek Łosoś spłonął, jest rachunek za staw
– Doskonale rozumiemy sytuację, wiemy, że strażacy działali w stanie wyższej konieczności i również staraliśmy się pomóc jak potrafiliśmy – mówi „Expressowi Kaszubskiemu” pan Łukasz, właściciel Restauracji pod Żurawiem.
Jednocześnie podkreśla, że doszło do sporych zniszczeń, a zarybiany staw był atrakcją dla gości. – Wystosowaliśmy pismo, ponieważ chcieliśmy wskazać, że są określone straty, które ktoś będzie musiał pokryć. Jesteśmy otwarci na wszelkie rozmowy i propozycje. Czekamy na stanowisko Państwowej Straży Pożarnej – dodaje właściciel.
Strażacy wypompowali wodę zgodnie z prawem
Roszczeniami zdziwiona jest sama straż. Jak wyjaśnia komendant powiatowej PSP w Kartuzach Romuald Pituła, strażacy mieli prawo wykorzystać staw.
– Rzeczywiście wpłynęło do nas pismo od właścicieli Restauracji pod Żurawiem i zostało ono w tej chwili przesłane do analizy. Na pewno ustosunkujemy się do tej sytuacji – mówi komendant. – To chyba pierwszy taki przypadek, ale warto zaznaczyć, że zgodnie z przepisami podczas akcji gaśniczej mamy prawo korzystać z wszelkich zbiorników wodnych.
Zgodnie z ustawą o Państwowej Straży Pożarnej strażacy biorący udział w akcji ratowniczej mają prawo korzystania z: dróg, gruntów i zbiorników wodnych państwowych, komunalnych i prywatnych; komunalnych i prywatnych ujęć wodnych i środków gaśniczych.
Skutki skażenia mogą być nieodwracalne
W oświadczeniu zamieszczonym na Facebooku właściciele podkreślają, że tak duże straty nie wynikają z samego wypompowania wody, ale przede wszystkim ze skażenia terenu paliwem.
„Sprawa w głównej mierze dotyczy skażenia środowiska – czyli skażenia stawu benzyną, oczywiście skutki mogą być nieodwracalne i na dzień dzisiejszy nie wiemy czy staw będzie wymagał całkowitej rewitalizacji” – piszą właściciele lokalu w oświadczeniu. Dodają, że w trakcie akcji ciężkie pojazdy zniszczyły parking.
Właściciele restauracji odnoszą się także do postawy straży pożarnej już po pożarze:
„W dniu 20.12.2017, czyli dzień po akcji ratowniczo-gaśniczej, zawiadomiliśmy telefonicznie zastępcę komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Kartuzach o skażeniu środowiska, jednak nie zostaliśmy potraktowani poważnie i nie wszczęto żadnych działań mających na celu neutralizację wylanej benzyny do stawu – zbiornik wodny pokryty był warstwą lodu i w naszej ocenie była możliwość zebrania dużej ilości benzyny z zamarzniętego brzegu stawu” .
gazeta.pl