Uważaj podając dane ubezpieczycielowi przez telefon

Taka historia przydarzyła się Władysławowi K. Skuszony reklamowymi obietnicami zadzwonił do firmy Liberty Direct, żeby się dowiedzieć, ile kosztowałoby tam ubezpieczenie auta.

– Ale chciałem się tylko dowiedzieć, nic więcej – zapewnia pan Władysław. – Konsultant w rozmowie wyciągnął wszystkie dane moje i samochodu, podobno po to, żeby przygotować symulację cenową.

Po tej rozmowie machina ruszyła. Kilka tygodni później listonosz wręczył zdziwionemu panu K. druk umowy.

– A przecież konsultant podczas rozmowy nie pytał, czy chcę zawrzeć umowę i czy godzę się na przedstawione warunki – mówi Władysław K.

Trzy razy pan K. odsyłał listonosza spod drzwi razem z umową, której nie chciał przyjąć; w tym czasie zapłacił też składkę u dotychczasowego ubezpieczyciela. Przesłał też pismo z wyjaśnieniem, sądząc, że powinno to zakończyć sprawę. Tak się jednak nie stało. W końcu pan Władysław dostał dokument, w którym Liberty Direct zawiadamia, że skoro klient nie zapłacił składki, firma będzie musiała oddać sprawę w ręce windykatora.

Nie na siłę

W biurze rzecznika ubezpieczonych usłyszeliśmy, że jeśli ktoś nie wyraził jednoznacznie zgody na zawarcie umowy, to ubezpieczyciel nie powinien objąć go ochroną ubezpieczeniową i żądać od niego opłacenia składki.

– Konsument, który zawarł umowę ubezpieczenia na odległość, ma prawo do odstąpienia od niej, jednak wyłącznie w terminie 30 dni od jej zawarcia – wyjaśnia Krystyna Krawczyk, dyrektor biura rzecznika ubezpieczonych.

Dodaje też, że nawet jeśli ktoś podpisał umowę obowiązkowego ubezpieczenia, lecz później zmienił zdanie, to zakład ubezpieczeń powinien takie oświadczenie woli respektować (wynika to z art. 16c ust. 2 ustawy z dnia 2 marca 2000 r. O ochronie niektórych praw konsumentów…). Polityka tych zakładów, które stosują „siłowe” metody ubezpieczania, na dłuższą metę może nie przynieść oczekiwanych rezultatów – klient ubezpieczony wbrew swojej woli, z usług takiego zakładu ubezpieczeń w przyszłości zapewne nie będzie chciał korzystać.

Tak, ale inaczej

Tymczasem przedstawiciel Liberty przekonywał, że sprawa wyglądała całkiem inaczej: – Rozmowa z naszym konsultantem nie jest jednoznaczna z zawarciem umowy. Wielu potencjalnych klientów dzwoni do nas, pytając tylko o produkty i ceny. W przypadku pana Władysława K. doszło do sprzedaży polisy przez telefon, co potwierdza nagranie jego rozmowy – wyjaśnia Robert Sokołowski, dyrektor do spraw operacyjnych w LD.

A od takiej umowy nie można odstąpić w dowolnym momencie – to precyzuje art. 33 Ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych

Z kolei Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów stwierdził, że klient ma prawo zrezygnować z ubezpieczenia zawartego przez telefon, ale jeśli chodzi o samochodowe OC, sprawa nie jest już tak oczywista. „Trwają właśnie prace nad zmianą Ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów… Zmiana wprowadziłaby m.in. wyłączenie z prawa odstąpienia od umowy zawieranej na odległość w odniesieniu właśnie do umów OC” – napisał w wyjaśnieniu UOKiK.

Liberty powołuje się na stanowisko Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, zgodnie z którym – w przypadku współistnienia systemie prawnym dwóch równorzędnych ustaw nakładających sprzeczne regulacje – nie istnieje inna możliwość rozwiązania umowy obowiązkowego ubezpieczenia OC niż wskazana w Ustawie o ubezpieczeniach obowiązkowych.

Masz misz masz

W rezultacie powstało kompletne pomieszanie z poplątaniem: pan Władysław twierdził, że zgody na ubezpieczenie nie dał, Liberty – że wręcz przeciwnie, UOKiK – że od takiej umowy przez telefon można odstąpić, choć w przypadku OC nie jest to całkiem jasne, Liberty (powołując się na UFG) – że nie można, rzecznik ubezpieczonych – że jeśli zgody klient nie dał, to umowy być nie powinno.

Udało nam się odsłuchać nagranie rozmowy między panem K. i konsultantem Liberty. Wynikało z niego jednoznacznie, że pan Władysław jednak zgodę na zawarcie umowy wyraził; mówił np.: „Poszedłbym na to ubezpieczenie, bo XX tak podnosi ceny…”, „Jednorazowo zapłacę składkę…”. Z kolei od przedstawiciela LD usłyszał: „Skontaktuje się nasz rzeczoznawca, żeby zrobić zdjęcie”, „Witam serdecznie w gronie klientów Liberty Direct”.

Biorąc pod uwagę, że pan K. opłacił już składkę u poprzedniego ubezpieczyciela, Liberty postanowiło w drodze wyjątku unieważnić umowę zawartą przez telefon.

Do biura rzecznika ubezpieczonych trafia coraz więcej skarg od klientów, którzy zawierają umowy na odległość, nie będąc do końca świadomi, że wystarczy już samo udzielenie zgody konsultantowi. W rezultacie sporo osób ma podwójne ubezpieczenie OC, a o składki upominają się firmy windykacyjne. Rzecznik Ubezpieczonych interweniuje bezpośrednio w zakładach ubezpieczeń. Oprócz tego, zwrócił się do tych ubezpieczycieli, by zmienili sposoby zawierania umów.

Liberty Direct podaje, że przez telefon zawiera ponad 75 proc. wszystkich umów ubezpieczenia – są to dziesiątki tysięcy polis rocznie.

www.gazeta.pl

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *