Gdyby kierowca, który przed laty spowodował tragiczny wypadek pod Nowym Miastem, w ogóle nie ubezpieczył swojego samochodu, to rodzinom 18 ofiar wypadku należałyby się wyższe rekompensaty niż te, które już otrzymali. – Wszystko przez to, że źle zostały przyjęte unijne dyrektywy dotyczące sum gwarancyjnych OC – uważają prawnicy poszkodowanych. Chcą, żeby to Skarb Państwa zaspokoił roszczenia ich klientów.
Było ślisko, mgliście. Czerwony volkswagen transporter jechał szybko, wyprzedzał. W pewnym momencie zjechał na lewy pas i wbił się w nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówkę. Nikt z volkswagena nie miał szans przeżyć. Zginęło 18 osób. Siedzieli na prowizorycznych ławkach zbitych z desek, żeby jak najwięcej osób mogło zmieścić się do auta. Jechali na zarobek, zbierać jabłka w sadach.
Od wypadku niedaleko Nowego Miasta nad Pilicą w październiku minęło sześć lat. Po roku prokuratura umorzyła śledztwo, bo nie żył kierowca volkswagena, który spowodował wypadek. Do dziś rodziny ofiar tamtego wypadku walczą o odszkodowania za śmierć bliskich. W listopadzie ich pełnomocnik wystąpił do Marszałka Sejmu (jako reprezentanta Skarbu Państwa) o podjęcie rokowań w sprawie roszczeń swoich klientów.
Roszczenia rodzin ofiar wypadku niedaleko Nowego Miasta nad Pilicą
Chodzi o interesy w sumie 91 osób reprezentowanych przez mecenas Ilonę Kwiecień i jej kancelarię z Dzierżoniowa. W piśmie, które adwokaci wysłali do Kancelarii Sejmu czytamy, że roszczenia rodzin ofiar nie zostały w pełni zaspokojone z tytułu umowy ubezpieczenia OC sprawcy wypadku, bo ubezpieczyciel poinformował, że wyczerpała się określona w umowie ubezpieczenia suma gwarancyjna.
Zanim do tego doszło najbliżsi ofiar dostali (w zależności od stopnia pokrewieństwa) od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych rekompensat (np. małżonkowie czy dzieci ok. 50 tys. złotych). Ale zdaniem ich pełnomocników należy im się więcej pieniędzy.
„Odpowiedzialność za szkodę spowodowaną niemożnością dochodzenia zaspokojenia w pełnej wysokości roszczeń powstałych wskutek śmierci najbliższych członków rodziny w wypadku drogowym wobec zakładu ubezpieczeń (Uniqa – red.) ponosi Skarb Państwa reprezentowany przez Marszałka Sejmu RP” – czytamy w piśmie skierowanych do Kancelarii Sejmu.
Autorzy „zaproszenia do rokowań” uważają, że to właśnie Skarb Państwa jest odpowiedzialny za wadliwą implementację do polskiego prawa unijnych dyrektyw dotyczących sum gwarancyjnych ubezpieczeń OC.
Sumy gwarancyjne w obowiązkowych ubezpieczeniach komunikacyjnych OC
Zacznijmy od tego czym są sumy gwarancyjne w ubezpieczeniach OC. Polskie Biuro Ubezpieczycieli Komunikacyjnych wyjaśnia, że „sumy gwarancyjne to granice wysokości finansowej odpowiedzialności cywilnej posiadacza lub kierującego pojazdem”. Określane są przepisami prawa i nie mogą być niższe niż kwoty wskazane przez Komisję Europejską.
A ta właśnie zdecydowała się podnieść od 2017 roku wysokość sum gwarancyjnych w ubezpieczeniach komunikacyjnych OC.
– w przypadku szkody na osobie minimalną sumę gwarancyjną podniesiono do 1,22 mln euro na jednego poszkodowanego;
– do 6,07 mln euro podniesiono sumę gwarancyjną na jedno zdarzenie drogowe;
– w przypadku szkody materialnej kwotę podwyższono do 1,22 mln euro na jedno zdarzenie, niezależnie od liczby poszkodowanych.
„Celem ustalonych wysokości sum gwarancyjnych jest zapewnienie sprawcy zdarzenia drogowego, że zakład ubezpieczeń uwolni go do ciężaru wypłaty świadczenia do wysokości sumy gwarancyjnej określonej w umowie ubezpieczenia, poszkodowanemu – uzyskania odszkodowania lub świadczenia ubezpieczeniowego do kwoty określonej w umowie, zaś zakładom ubezpieczeń – przewidywalności co do zobowiązań, a co za tym idzie – właściwego zarządzania powierzonymi mu środkami osób ubezpieczających” – wyjaśnia w komentarzu do decyzji KE Mariusz Wichtowski, prezes zarządu Polskiego Biura Ubezpieczycieli Komunikacyjnych.
Przepisy przejściowe dotyczące wysokości sum gwarancyjnych
Dziś obowiązujące (jeszcze) sumy gwarancyjne to odpowiednio 1 mln euro, 5 mln euro i 1 mln euro. Jeszcze inaczej było w 2010 roku, kiedy doszło do tragicznego wypadku pod Nowym Miastem. Obowiązywały wtedy tzw. przepisy przejściowe. I tak:
W odniesieniu do umów do dnia 10 grudnia 2009 roku sumy gwarancyjne wynosiły:
– w przypadku szkód na osobie – 1,5 mln euro;
– w przypadku szkód w mieniu – 300 tys. euro.
– w przypadku umów zawieranych między 11 grudnia 2009 roku a 10 czerwca 2012 roku sumy gwarancyjne wynosiły :
– szkody osobowe – 2,5 mln euro;
– szkody w mieniu – 500 tys. euro.
Zdaniem mecenas Ilony Kwiecień dyrektywy unijne zostały w Polsce wprowadzone z wadą. – Dyrektywy tak naprawdę nie mówią, o tym że umowy zawarte po określonym terminie mają mieć podwyższoną sumę gwarancyjną. Dyrektywy określają, że państwo ma zapewniać ochronę osobom poszkodowanym w wypadkach komunikacyjnych na kwotę nie mniejszą niż ta kwota sumy gwarancyjnej. Naszym zdaniem każda umowa, z dniem 11 grudnia 2009 roku, powinna zostać dostosowana, by zapewniać taka ochronę, a nie tylko umowy zawarte po tym dniu. Państwo powinno zapewniać ochronę osobom poszkodowanym w wypadkach komunikacyjnych na tym samym poziomie.
Z kolei w piśmie skierowanym do Marszałka Sejmu czytamy, że „polski ustawodawca dopuścił do tego, by przez rok po terminie, w którym miały być ostatecznie wprowadzone podwyższone sumy gwarancyjne, po polskich drogach legalnie poruszały się samochody, których posiadacze korzystali z ochrony ubezpieczeniowej na poziomie niższym niż wymagany przez dyrektywę”.
Tak było właśnie w przypadku tragicznie zmarłego kierowcy czerwonego volkswagena. Swoją polisę zawarł on 8 grudnia 2009 roku, kiedy obowiązywały niższe sumy gwarancyjne. Do wypadku doszło, gdy sumy były już podwyższone, ale tego konkretnego przypadku nie dotyczyły.
– Paradoksalnie, gdyby szkoda została wyrządzona przez pojazd, który w ogóle nie był ubezpieczony, to Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny wypłaciłby odszkodowania osobom pokrzywdzonym według nowych przepisów, czyli uwzględniając podwyższoną sumę gwarancyjną – mówi nam dr hab. Ilona Kwiecień. – Doszło do sytuacji, że lepiej dla poszkodowanych byłoby, gdyby samochód nie miał OC. Roszczenia zaspokojone byłyby w większym stopniu – dodaje pani mecenas i tłumaczy: – Naszym zdaniem popełniono błąd legislacyjny.
Finał w sądzie?
W podobnym tonie wypowiada się prof. Marcin Orlicki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Profesor uznał, że członkowie rodzin zmarłych mają prawo dochodzenia roszczeń również po przekroczeniu sumy gwarancyjnej.
„Gdyby jednak dochodzenie tych roszczeń od ubezpieczyciela OC nie powiodło się, otwarta pozostaje droga dochodzenia roszczeń odszkodowawczych od Skarbu Państwa, który odpowiada za błąd, który miał miejsce przy implementowaniu dyrektywy dotyczącej wysokości minimalnych sum gwarancyjnych w ubezpieczeniu OC posiadaczy pojazdów mechanicznych i sposobu określania okresów przejściowych” – napisał prof. Marcin Orlicki w opinii, która również trafiła do Kancelarii Sejmu.
Kancelaria Sejmu nie odpowiedziała na nasze pytania. Odpowiedzi na swoje pismo nie dostali też jeszcze pełnomocnicy rodzin osób zmarłych w wypadku sprzed sześciu lat. Jeśli jej nie otrzymają, sprawa trafi do sądu. Wysokość roszczenia ma być określona indywidualnie dla każdej osoby domagającej się rekompensaty za śmierć bliskiej osoby.
onet.pl