Afera finansowa: Zbigniew B., prezes Unijnego Centrum Odszkodowań w Łodzi, przywłaszczył sobie 4 mln 287 tys. zł. Tak twierdzi prokuratura, która zarzuciła Zbigniewowi B., że w latach 2008 – 2013 jako prezes firm działających pod różnymi nazwami (m.in. Unijne Centrum Odszkodowań) przywłaszczył sobie od 988 klientów ponad 4 mln zł. Pieniądze należały do osób, które m.in. zostały poszkodowane w wypadkach drogowych i zwróciły się do firmy oskarżonego, aby pomógł im uzyskać należne odszkodowania od ubezpieczycieli. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi.
Zbigniew B. (lat 40) ma średnie wykształcenie. Z zawodu jest elektroenergetykiem. Po wybuchu afery został aresztowany, ale potem pobyt za kratami zamieniono mu na dozór policyjny połączony z zakazem opuszczania kraju. Siedziba jego firmy znajdowała się przy ul. Rzgowskiej w Łodzi. Jej działalność polegała na tym, że udzielała pomocy prawnej ofiarom wypadków drogowych oraz innych zdarzeń, w wyniku których należało się odszkodowanie lub zadośćuczynienie. Klientów nie brakowało, bo spółka Zbigniewa B. nie pobierała opłat wstępnych i miała przedstawicieli w całym kraju. W wyniku zawieranych umów firma oskarżonego miała uzyskać rekompensaty od ubezpieczycieli, za co pobierała od klientów opłaty w wysokości 15 – 30 proc. uzyskanej kwoty. Zgodnie z umową, ubezpieczyciel kierował pieniądze na konto firmy, a ona, po potrąceniu prowizji, przelewała je na rachunki klientów. Początkowo tak było, ale po pewnym czasie pieniądze na konta ofiar wypadków przestały wpływać. Według prokuratury, oskarżony przeznaczał je na prowadzenie działalności gospodarczej i regulowanie swych zobowiązań. Afera wybuchła 1 marca 2012 r. Prokuraturę poinformował wtedy mężczyzna, którego córka 8 listopada 2008 r. miała wypadek i trafiła do szpitala. Pan Andrzej zawarł umowę z Unijnym Centrum Odszkodowań. Za pomoc miał przekazać UCO 25 proc. kwoty uzyskanej od ubezpieczyciela. Sprawa odszkodowania trafiła do Sądu Okręgowego w Łodzi i tam zakończyła się ugodą. Ubezpieczyciel miał wypłacić córce pana Andrzeja 100 tys. zł odszkodowania i 350 tys. zł renty jednorazowej. Pieniądze trafiły na konto spółki oskarżonego, która klientowi wypłaciła jedynie część pieniędzy. Pan Andrzej domagał się reszty, ale nikt w firmie nie chciał z nim rozmawiać. Jego córka straciła 228 tys. zł. Podczas przesłuchania Zbigniew B. przyznał się do winy. Oznajmił, że przywłaszczone klientom pieniądze przeznaczył na rozwój swojej firmy. Nie umiał jednak wyjaśnić, co zrobił z 1,5 mln zł, które osobiście wypłacił z banku.
Jedna odpowiedź
Wniosek dla Klientów jest jeden nie godzić się na wypłatę odszkodowania na konto pełnomocnika i nie ma znaczenia czy to adwokat / radca prawny czy firma odszkodowawcza.