Kamil Durczok znów pozwał „Wprost”. Domaga się 7 mln zł odszkodowania

Kamil Durczok złożył do Sądu Okręgowego w Warszawie kolejny pozew przeciwko „Wprost”. Tym razem domaga się 7 mln zł odszkodowania i przeprosin od wydawcy i dziennikarzy – podaje portal Wirtualnemedia.pl.

Pozew dotyczy spółki AWR „Wprost”, wydającej pismo, oraz byłego redaktora naczelnego i dwójki dziennikarzy. Dwa tygodnie temu Sylwester Latkowski został zwolniony przez wydawcę z funkcji redaktora naczelnego. Razem z nim zdecydowali się odejść m.in. Michał Majewski i Olga Wasilewska. Grupa PMPG Polskie Media, która jest większościowym udziałowcem AWR „Wprost”, zapewni jednak całej trójce ochronę prawną.

Latkowski, Majewski i Wasilewska są autorami głośnego tekstu „Kamil Durczok. Fakty po Faktach”, w którym tygodnik opisał zajścia, do których miało dojść 16 stycznia na warszawskim Mokotowie. Według tygodnika uczestniczył w nich właśnie szef „Faktów” TVN.

O czym był tekst „Kamil Durczok. Fakty po Faktach”?

W apartamencie, w którym przebywał były szef „Faktów”, miały znajdować się rzekomo m.in. prywatne rzeczy Durczoka i „biały proszek”. Wezwana na miejsce policja wedle tekstu „Wprost” spisała dziennikarza na klatce schodowej budynku jako – jak mówił w rozmowie z tygodnikiem sam szef „Faktów” – „świadka czegoś tam”. Informację potwierdził rzecznik Komendy Głównej Policji.

Tekst został ostro skrytykowany przez część środowiska dziennikarskiego jako nierzetelny i będący de facto formą „nagonki” na Durczoka. Podkreślano m.in. fakt, że wbrew zapowiedziom z poprzedniego numeru „Wprost” w żaden sposób nie podjęto w nim wątków domniemanego molestowania podwładnych przez szefa „Faktów”. Krytycznie odniosła się do niego także Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

To drugi pozew przeciwko „Wprost”

Pierwszy z zapowiadanych pozwów Kamila Durczoka przeciwko tygodnikowi „Wprost” trafił do sądu w połowie marca. Dziennikarz domagał się wówczas przeprosin oraz zadośćuczynienia, które wynosi 2 mln zł. Prawnik byłego szefa „Faktów” Jacek Dubois będzie dowodził, że nie doszło do molestowania. Zapowiedział też wówczas, że żądania za kolejne teksty mają być „stosowne do zawinienia” redakcji.

Szef „Faktów” odszedł z TVN po zakończeniu pracy komisji

Na początku tygodnia stacja TVN wydała oświadczenie, w którym informowano o zakończeniu prac komisji badającej doniesienia o mobbingu i molestowaniu w stacji. W oświadczeniu napisano, że trzy osoby w TVN „zostały narażone na niepożądane zachowania”. W komunikacie informowano, że Kamil Durczok i TVN ze skutkiem natychmiastowym zakończyli współpracę „za obustronnym porozumieniem”. Nie informowano, kto był odpowiedzialny za „niepożądane zachowania”.

Durczok: Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety

Na początku lutego tygodnik „Wprost” napisał o molestowaniu seksualnym w jednej ze stacji telewizyjnych. Opublikowano relację anonimowej „znanej dziennikarki”, która była molestowana przez byłego przełożonego, „bardzo popularną twarz telewizyjną, szefa zespołu w jednej ze stacji”. W artykule była również mowa o mobbingu i dyskryminacji. Nie podano jednak nazwy stacji ani żadnych nazwisk.

W mediach pojawiały się spekulacje, że chodzi o szefa „Faktów” TVN Kamila Durczoka. Te plotki potwierdził później sam tygodnik. „Po kilku tygodniach badania sprawy możemy już napisać, że przypadków molestowania i mobbingu dopuszczał się Durczok” – pisała redakcja „Wprost”, zamieszczając kolejną anonimową rozmowę z – jak twierdzi gazeta – ofiarą Durczoka.

Rewelacjom gazety zaprzeczył sam dziennikarz. – Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety. Czym innym jest styl zarządzania. Ja jestem cholerykiem, czasem wybuchałem w pracy – mówił w stacji radiowej TOK FM. Kamil Durczok przypomniał, że stawiane mu zarzuty są oparte na anonimowych informacjach.

gazeta.pl

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *