Seredyński walczy o ponad 2 mln zł odszkodowania za głośną akcję CBA, w której brał udział „agent Tomek”

Bogusław Seredyński, były prezes Wydawnictw Naukowo-Technicznych, ponownie walczy o 2,1 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienia za niesłuszne aresztowanie go po głośnej akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Śledztwo, w którym zarzucano Seredyńskiemu korupcję, umorzono. Sąd Okręgowy w Warszawie zaczął badać wniosek Seredyńskiego już po raz trzeci. Były prezes Wydawnictw Naukowo-Technicznych domaga się od skarbu państwa 1,5 mln zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i 615 tys. zł odszkodowania za straty moralne i materialne.

W ubiegłym roku Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił wyrok SO przyznający mu 190 tys. zł i zwrócił sprawę do sądu okręgowego. W 2013 r. sąd apelacyjny uchylił zaś wcześniejszy wyrok sądu okręgowego przyznający mu 453 tys. zł. Prokuratura Okręgowa w Warszawie zgadza się, że należą mu się pieniądze, ale nie w żądanej wysokości.

„CBA zatrzymało mnie na oczach załogi i w blasku fleszy”

58-letni dziś Seredyński, w 2009 r. prezes największego państwowego wydawnictwa, został zatrzymany przez CBA wraz z radcą prawnym Weroniką Marczuk w sprawie rzekomego przyjmowania łapówek za prywatyzację WNT. W areszcie spędził sześć dni, potem wyszedł za kaucją.

Początkowo prokuratura postawiła obojgu zarzuty korupcyjne; w 2011 r. śledztwo umorzono jednak z braku znamion przestępstwa. Prokuratura uznała m.in., że brak było wiarygodnego podejrzenia, że Seredyński może brać łapówki, a bez takiej pierwotnej informacji służbom nie wolno podjąć „prowokacji policyjnej”.

Dziś Seredyński po raz kolejny zeznawał, jak dwóch udających biznesmenów agentów CBA, w tym Tomasz Kaczmarek (dziś poseł niezrzeszony), 6-7 razy oferowało mu łapówkę, czego odmawiał. W końcu podrzucili mu – jak mówił – 10 tys. euro po upojeniu go alkoholem w jego mieszkaniu. Gdy zażądał od nich spisania umowy na – jak mu tłumaczyli – „pożyczkę”, zgodzili się. – Wtedy jednak CBA zatrzymało mnie na oczach załogi i w blasku fleszy – zeznał.

Kaczmarek nie przyznaje się do zarzutów. Mają „tło polityczne”

Kaczmarek – znany też jako „agent Tomek” – wraz z drugim agentem czeka na proces, oskarżony przez prokuraturę o przekroczenie uprawnień i m.in. nakłanianie Seredyńskiego do wzięcia łapówki. Grozi za to do 8 lat więzienia. Nie przyznaje się do zarzutów; twierdzi, że mają „tło polityczne”.

Kaczmarek zrzekł się immunitetu; immunitet b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego (któremu prokuratura też chciała stawiać zarzuty) obronili posłowie, m.in. z PO. Seredyński zapewne wystąpi w tym procesie jako oskarżyciel posiłkowy.

Seredyński mówił, że był przetrzymywany nie w areszcie śledczym, ale w szkole policji w Legionowie w pojedynczej celi, z zasłoniętymi oknami, ze stale włączonym światłem. Zeznał, że agenci CBA mówili mu: „Wp…y cię do wydobywczej, to po trzech dniach będziesz śpiewał jak kanarek”.

Seredyński stracił pracę, zostawiła go narzeczona

Seredyński oświadczył, że w związku ze sprawą gwałtownie pogorszyło się zdrowie jego rodziców, którzy wkrótce potem zmarli. – Narzeczona, z którą planowaliśmy ślub, powiedziała, że nie może żyć z kimś, kto był aresztowany i ma zarzut korupcji – dodał. Były prezes stracił też pracę; przez pięć lat był bezrobotny – nikt go nie chciał zatrudnić. Jak dodał, gdyby nie celowe nagłośnienie jego zatrzymania, to „być może wielu takich skutków bym nie doświadczył”. Informacja o umorzeniu mojej sprawy nie była już tak głośna – podkreślił.

W ostatnim wyroku sąd apelacyjny zalecił Sądowi Okręgowemu m.in., by rozgraniczył skutki zatrzymania od skutków śledztwa. Według pełnomocnika Seredyńskiego, mec. Wojciecha Piłata, trudno ocenić, czy kilka lat życia bez środków do życia to efekt zatrzymania czy też śledztwa. Seredyńskiemu udało się ostatnio znaleźć pracę u brytyjskiego pracodawcy – prowadzi dużą inwestycję na Śląsku (zarabia 1,5 tys. funtów miesięcznie brutto). Były prezes ożenił się, ma też małe dziecko.

„Państwo wysłało swoich siepaczy, by wykazać coś, co nie miało miejsca”

– Państwo wysłało swoich siepaczy, by wykazać coś, co nie miało miejsca – mówił wcześniej Seredyński. Jak dodał, Polska to nadal jego kraj i ojczyzna, ale po takim potraktowaniu nie jest już jego państwem (dziś jest rezydentem Wielkiej Brytanii).

Proces odroczono do 27 marca. Mec. Piłat chce, by biegły ocenił „stopień nagłośnienia” w mediach całej sprawy. W marcu ma też ruszyć cywilny proces, który Weronika Marczuk wytoczyła skarbowi państwa w związku z jej zatrzymaniem.

gazeta.pl

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *