Krewki policjant chce miliona złotych od PKO BP. Do pomocy wziął… urząd patentowy

Pan Roman wziął udział w konkursie, w którym główną nagrodą był milion złotych. I nawet go wygrał, ale… nie do końca, bo bank zabrał mu prawo do nagrody, zarzucając plagiat. Nasz czytelnik nie odpuścił i kieruje do sądu pozew przeciwko bankowi. „Nie zrzynałem i mam na to niezbity dowód”.

Bankowcy nie lubią przegrywać procesów, ale czasem aż sami proszą się o spuszczenie im lania – walczą do końca w sprawie, która już gołym okiem wydaje się nie do wygrania. Pamiętacie słynny proces klienta z Raiffeisen Bankiem? Klient wygrał w pierwszej instancji, a w drugiej bank wykłócał się o… 4,08 zł. Czy do ostatniej kropli krwi będzie walczył bank PKO BP w sprawie, która zaczęła się jeszcze w 2012 roku? Spór dotyczy słynnego konkursu, w którym trzeba było założyć lokatę i wymyślić dla niej nazwę. Do wygrania był milion złotych jako nagroda główna oraz samochody o wartości 40 tys. zł. W konkursie wzięło udział ponad 60 tys. osób, które zdeponowały w PKO BP grube miliardy. Idyllę zburzyło to, że bank musiał anulować ogłoszone wyniki, ponieważ uznał, że część nagrodzonych nazw lokat to… plagiaty. Wykaz laureatów, który bank pierwotnie ogłosił jako listę zwycięzców konkursu, zaczął nazywać jedynie „wstępną listą laureatów”.

Na stronie PKO BP pojawił się nowy wykaz zwycięzców. Bank podał, że zdyskwalifikował klientów, którzy zgłosili takie nazwy jak: Lokata Atut i Lokata Owocna, Lokata Benefitowa, Lokata Atutowa i Lokata Supernova. Powód: „nazwy te stanowią bezpośredni konflikt z nazwami występującymi na rynku finansowym”. Poza pięcioma laureatami, którym sprzed nosa odjechały sprezentowane przez bank samochody, przykrość odebrania już przyznanej nagrody spotkała pana Romana, 40-letniego wówczas policjanta, który wedle pierwszej wersji wyników miał otrzymać milion złotych za zgłoszenie nazwy Cumulus Maximus. Zamiast niego milion powędrował do pana Jerzego z Piły, który zaproponował nie mniej urokliwą nazwę lokaty – Mnożynka.

Okradziony glina to zły glina

Pan Roman poczuł się okradziony przez bank, a okradziony glina to zły glina. Prawie tak zły jak ten glina, którego niesłusznie wpisano na listę dłużników i wywalczył z tego powodu sowite zadośćuczynienie. Czy pan Roman słusznie podniósł lament? Cóż… Lokaty o nazwie Cumulus występowały kiedyś w BZ WBK, a konto oszczędnościowe Maximus wymyślono jakiś czas temu w świętej pamięci Kredyt Banku. Ale Cumulusa Maximusa jako jednej nazwy jeszcze na rynku bankowym nie było. Czy więc wystąpił „bezpośredni konflikt z nazwą występującą na rynku finansowym”? Internauci znaleźli taką nazwę w… ofercie jednej z firm produkujących oświetlenie – jako nazwę lampy.

„Lampa to nie rynek finansowy. Choć z drugiej strony oba człony nazwy zaproponowanej przez pana Romana już na rynku finansowym występowały, więc… na dwoje babka wróżyła” – komentował tę sytuację blog „Subiektywnie o finansach”.

Pan Roman przez wiele miesięcy przekonywał bankowców do swoich racji prośbą i groźbą, wysyłając pisma, monity, reklamacje, a skoro to nie pomogło – postanowił działać bardziej stanowczo. I składa pozew w sądzie. W projekcie pozwu czytamy m.in., że regulamin konkursu nie przewidywał czegoś takiego jak powtórne ogłoszenie listy laureatów. Zaś wybór laureata nie był związany z żadnymi dodatkowymi warunkami, poza tym że nazwa nie mogła być plagiatem, czyli nazwą już występującą na rynku finansowym. Poza tym bank i tak napisał w regulaminie, że odpowiedzialność z tytułu praw autorskich wymyślonych nazw spoczywa na uczestnikach (pan Roman podpisał w tej sprawie stosowne oświadczenie). Zaś na to, że Cumulus Maximus plagiatem nie jest, pan Roman ma niezbity dowód. Jaki?

Urząd patentowy na ratunek

Oto fragment przygotowanego pozwu: „Powód dla uniknięcia jakichkolwiek wątpliwości co do autorskiego charakteru nazwy lokaty wystąpił do Urzędu Patentowego RP o ochronę znaku towarowego 'cumulus maximus’ i ochronę taką otrzymał na mocy decyzji z dnia 30 lipca 2013 r. Stanowisko pozwanego banku nie uległo zmianie nawet w wyniku nowej okoliczności w postaci zarejestrowania znaku towarowego” – pisze prawnik reprezentujący krewkiego policjanta.

Pan Roman ma więc w ręku regulamin, który nie przewiduje możliwości weryfikacji pierwotnie ogłoszonych wyników, ma też w ręku dowód na to, że nie złamał prawa autorskiego, a to właśnie zarzucił mu bank, zmieniając wyniki konkursu. Zapowiada się pasjonujący spór w sądzie.

A bank? Odnosi się do sprawy krótko, acz stanowczo: – Odniesiemy się do treści pozwu w ramach postępowania sądowego. Zwracamy uwagę, że zgodnie z punktem 7.5 regulaminu konkursu Bank zastrzegł, że dokona weryfikacji uczestników pod kątem spełnienia warunków udziału w konkursie. Natomiast fakt, że Urząd Patentowy mógł wydać decyzję o ochronie znaku towarowego Cumulus Maximus, nie rozstrzyga, iż nazwa ta ma charakter autorski i jej użycie dla produktu finansowego nie zagraża lub nie narusza praw i interesów innych podmiotów – powiedziała nam Edyta Turkiewicz z PKO BP.

gazeta.pl

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *