Właściciel plantacji krzewów ozdobnych z Wrocławia uważa, że woda z sąsiadującej z nim Biedronki zalała jego piwonie, przez co zgniły. Spółka Jeronimo Martins, właściciel dyskontu, odpowiada, że zgniły, bo plantator nie zna się na uprawie.
– Próbowałem załatwić tę sprawę polubownie. Po zalaniu uprawy wystąpiłem do ubezpieczyciela Jeronimo Martins Polska. Przyjechali likwidatorzy popatrzyli, pokiwali głowami i odjechali. Potem przysłali mi pismo, że odmawiają wypłaty odszkodowania, bo ja nie udowodniłem, że piwonie w ogóle rosły, bo nie dostarczyłem zdjęć, na których byłoby widać, że kwitły – opowiada Zbigniew Przybylski. Przy ul. Jeździeckiej prowadzi uprawy szkółkarskie m.in. hortensji, magnolii czy piwonii drzewiastych.
Biedronka nie uzbezpieczona od zalewania
Wiosną ubiegłego roku wysadził tysiąc sztuk piwonii, po to by kilka miesięcy później, gdy wyrosną, sprzedać je z zyskiem. Tymczasem w czerwcu jego rośliny zaczęły gnić. Mężczyzna uważa, że zostały zalane wodą deszczową, gromadzoną w niewystarczająco dużych zbiornikach retencyjnych, zbudowanych na graniczącej z jego posesją działce przy ul. Sarniej, na której znajdują się Biedronka i jej duży parking.
Po wymianie kolejnych pism dowiedział się, że właściciel Biedronki nie jest ubezpieczony od zalewania okolic. – Więc nie wiem, po co w ogóle wysyłali likwidatorów – kwituje pan Zbigniew. Złożył pozew do sądu. Przekonuje w nim, że Biedronka przy ul. Sarniej nie ma dostępu do kanalizacji burzowej, dlatego konieczne było zbudowanie zbiorników retencyjnych. Jednak są one mniejsze niż być powinny, bo spółka zamiast w zbiorniki zainwestowała w większy parking. Efekt jest taki, że zbiorniki przeciekają, a woda spływa na jego posesję, zalewając i niszcząc uprawy.
Przybylski wyliczył poniesione straty na nieco ponad 101 tys. zł, w tym wartość samych sadzonek, ich transportu z Chin, przygotowania ziemi itp. na blisko 41 tys. zł. Zaś pozostałe 60 tys. to koszty utracone, czyli suma, którą zarobiłby, gdyby udało mu się sprzedać kwiaty.
Bo nie umie uprawiać
Z kolei właściciel Biedronki chce oddalenia powództwa. Przekonuje sąd, że wrocławianin popełnił liczne błędy przy uprawie krzewów. W odpowiedzi na pozew czytamy na przykład, że: „nie wystarczy do uprawy piwonii drzewiastych grunt klasy I, konieczne jest również zapewnienie właściwego drenażu terenu, na którym są one uprawiane”. A tymczasem – jak przekonuje prawnik Jeronimo Marins – wrocławianin nie ma swoim ogrodzie specjalnych urządzeń „mających zagospodarować nadmiar wody”, choć grunty, na których znajdują się działki „charakteryzują się średnim lub wysokim stanem wód gruntowych”.
Prawnik pisze również o „niefrasobliwości” wrocławianina, który wg niego zamiast pilnować piwonii wyjechał z kraju na kilka tygodni.
Obie strony domagają się powołania biegłego sądowego, który mógłby rozstrzygnąć kwestie dotyczące uprawy piwonii. Sprawą zajmuje się Sąd Okręgowy we Wrocławiu.
gazeta.pl