– Kandydatka SLD do Parlamentu Europejskiego, będąc ministrem, uzyskała dla swej rodziny ponad 1,3 mln odszkodowania z PZU – informuje „Rzeczpospolita”. Gazeta twierdzi, że jest w posiadaniu dokumentów pokazujących kulisy „kontrowersyjnych rozliczeń” między PZU a Anną Kalatą, gdy była ona ministrem pracy w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Opisywana przez „Rzeczpospolitą” sprawa dotyczy kulis odszkodowania, które Kalacie udało się wywalczyć dla swojej rodziny. 8 lipca 1991 roku doszło do kolizji, w wyniku której poszkodowani zostali ówczesny mąż oraz dwoje dzieci Kalaty – opisuje gazeta. PZU wypłaciło im wtedy 60 tys. zł odszkodowania, jednak rodzina chciała otrzymać więcej pieniędzy oraz dożywotnie renty dla pokrzywdzonych. Sprawa ciągnęła się latami – do momentu, w którym Kalata poparła podczas głosowania w Komisji Nadzoru Finansowego Jaromira Netzla, kandydata na szefa PZU.
„Kilkanaście dni po zatwierdzeniu Prezesa Netzla przez Komisję Nadzoru Finansowego zostały podjęte z rodziną Pani Anny Kalaty rozmowy ugodowe” – cytuje wewnętrzne dokumenty PZU „Rzeczpospolita”. Następnie na wniosek samego Netzla ubezpieczyciel wypłacił rodzinie Kalaty 1 342 930,84 zł odszkodowania.
Nowy prezes PZU złożył donos do prokuratury
W rozmowie z dziennikiem Kalata twierdzi, że nie rozmawiała z Netzlem na temat odszkodowania dla jej rodziny ani nie znała go prywatnie w momencie głosowania. Były prezes również zapewnia, że nie znał wcześniej Kalaty ani nie wiedział, że jej rodzina procesuje się z PZU. Adwokat jest też zdania, wypłacone odszkodowanie było poniżej maksymalnej kwoty, jaką mogło to kosztować PZU. Po zmianie władzy nowy prezes PZU złożył doniesienie do prokuratury, która przekazała sprawę do komendy rejonowej policji. Ta sprawę umorzyła.
KOMENTARZ REDAKCJI:
Po raz kolejny politycy udowadniają nam, że są równi i równiejsi. Politycy dostają swoje smoleńskie zadośćuczynienie po 250 tys zł na głowę bez sądu, bez zrzekania się roszczeń. Po prostu im się należy. Teraz kolejna Pani z rządu Prawa i Sprawiedliwości pokazuje jak bezprawnie i nie sprawiedliwie można sobie załatwić coś czego inni zwykli obywatele muszą domagać się latami przed sądami. Nie ma prawa i sprawiedliwości – jak to mawiano kiedyś – Polska nierządem stoi.