– Zniszczono mi życie, psychikę – mówi 25-letni Marcin K., ofiara księdza Zbigniewa R., skazanego za pedofilię na 2 lata więzienia. Marcin K. chce wytoczyć pierwszy w Polsce proces, w którym będzie domagał się zadośćuczynienia od kurii. Jak przekonuje, przełożeni jego oprawcy wiedzieli o praktykach księdza i nie zareagowali. „Gdy to się stało, miałem 12 lat” – cała rozmowa z Marcinem K. po godz. 12 w Radiu TOK FM oraz po godz. 13 w portalu Tokfm.pl
– Jestem zdeterminowany, by walczyć. Szukam prawnika, który będzie mnie reprezentować. Dwóch, gdy usłyszało, że stroną w sprawie ma być kuria koszalińsko-kołobrzeska, odmówiło. Apeluję do prawników, którzy są gotowi mnie reprezentować, o pomoc – mówi Marcin K. w rozmowie z TOK FM.
Wyrok dla księdza za pedofilię: 2 lata bezwzględnego pozbawienia wolności
Pan Marcin jako 12-latek był wykorzystywany przez proboszcza w jednej z parafii w Kołobrzegu, księdza Zbigniewa R. Gdy skończył 20 lat – tuż przed przedawnieniem się czynu (według przepisów okres przedawnienia to 10 lat, ale przedawnienie nie może nastąpić przed upływem 5 lat od uzyskania przez ofiarę pełnoletności) – zawiadomił prokuraturę. Rozpoczął się proces. Po apelu Marcina K. zgłosiły się kolejne ofiary tego samego księdza. Tylko jedna zgodziła się zeznawać.
Sądy I i II instancji nie miały wątpliwości: Zbigniew R. jest winny. Wyrok: dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności. Skazany miał stawić się w areszcie kilka dni temu, 20 marca. Tak się jednak nie stało. 19 marca wpłynął wniosek o odroczenie wykonywania kary. Jak uzasadniony? Nie wiadomo.
Kościół nie chce płacić odszkodowań ofiarom księży-pedofilów
W wyroku, który zapadł w grudniu 2012 r., sędzia podkreślił, że w procesie cywilnym Marcin K. może walczyć o zadośćuczynienie. Postanowił z tego prawa skorzystać. Jednak stroną w procesie ma być nie ksiądz, czyli osoba fizyczna, lecz kuria. Kuria, która – zdaniem ofiary – mogła zapobiec działalności księdza Zbigniewa R., lecz tego nie zrobiła.
Czy Marcin K. ma szanse na zadośćuczynienie od kurii? Według ekspertów – tak. – Odszkodowania zasądzonego w procesie karnym nikt nie może zapłacić za skazanego – mówił w rozmowie z Wyborcza.pl prof. Marian Filar. – Ale jeśli np. rodzic dziecka molestowanego wytoczy księdzu proces cywilny, na którym udowodni zaniedbania ze strony parafii czy diecezji, można by się domagać od niej odszkodowania. Np. że władze wiedziały o czynach tego księdza i nie reagowały czy stwarzały wręcz możliwość intymnych spotkań. Wtedy ksiądz odpowie karnie za pedofilię, a cywilnie – diecezja.
Z tą interpretacją nie zgadza się polski episkopat. W marcu 2012 roku przyjął dokument z hasłem: zero tolerancji dla pedofilów. Jednak na pytanie o to, czy Kościół będzie wypłacać odszkodowania ofiarom, abp Michalik odpowiedział, że Kościół nie może poczuwać się do zobowiązań materialnych. – Odsyłamy do winowajcy – uciął. – Proszę nie przenosić zwyczajów z innych krajów na grunt polski. Te systemy prawne do siebie nie przystają – dodał rzecznik Episkopatu, ks. Józef Kloch, odnosząc się do wyroków sadów amerykańskich, po których parafie wypłaciły ofiarom księży-pedofilów duże odszkodowania.
Świadkowie są pewni, że kuria wiedziała o praktykach księdza-pedofila
Pan Marcin K. w rozmowie z TOK FM przytacza zeznania świadków, które padły podczas procesu Zbigniewa R. Jednym z nich jest dziennikarz i były organista z parafii księdza Zbigniewa. – Zeznał, że w 2005 roku zgłosili się do niego rodzice chłopca, który był molestowany seksualnie przez ks. Zbigniewa. Dziennikarz poradził rodzicom zwrócenie się do prokuratury. A sam – jak zeznał przed sądem – powiadomił wówczas biskupa diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, dzisiejszego metropolitę warszawskiego kard. Nycza – mówi pan Marcin. – Jest też zeznanie dziennikarki z Koszalina, która przed sądem potwierdziła, że według informacji, jakie zdobyła, między 1996 a 2004 r. ks. Zbigniew dostał dwie nagany w związku ze swoim zachowaniem – dodaje.
– Znam też relację wikarego, który pracował w parafii ks. Zbigniewa R. W 1999 roku, gdy diecezją zarządzał biskup Gołębiowski (obecny arcybiskup metropolita wrocławski – red.), młody ksiądz miał donieść w kurii o tym, co robi ksiądz Zbigniew. Gdy nie spotkało się to z reakcją władz, wikary porzucił kapłaństwo. Wyjechał do Kanady. Opowiedziała mi o wszystkim m.in. jego mama. Gdyby wtedy ktoś zareagował, ja nie zostałbym wykorzystany – mówi.
Ksiądz wydalony z parafii za… homoseksualizm
Ksiądz Zbigniew w 2008 r. przestał być proboszczem. Doprowadził do tego obecny biskup diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej ks. Edward Dajczak (objął kurię w czerwcu 2007 r.). Biskup tłumaczy, że podjął taką decyzję, gdy dostał informacje, że ksiądz Zbigniew R. żyje w związku homoseksualnym. Zaproponował mu „leczenie”, a gdy ten odmówił, został wydalony z parafii. W grudniu 2009 r. Zbigniew R. został suspendowany (nie może już pełnić obowiązków kapłańskich).
Kilka dni temu, z inicjatywy biskupa Dajczaka, doszło do jego spotkania z Marcinem K. Biskup zapewnił, że nie wiedział o pedofilskich skłonnościach Zbigniewa R. do listopada 2009 r., gdy dostał pierwszy list od Marcina K. Ks. Dajczak zaproponował, że pokryje koszty terapii pana Marcina. Ten jednak nie zamierza rezygnować z sądowej walki o zadośćuczynienie.
gazeta.pl