LIST CZYTELNICZKI. Jestem mieszkanką Brzegu Dolnego. W czwartkowym śmiertelnym wypadku, do którego doszło we Wrocławiu na ul. Sobieskiego, zginął mieszkaniec naszej gminy, a kilku innych zostało rannych. Cała sprawa została nagłośniona właściwie we wszystkich lokalnych mediach, opublikowano również zdjęcia z wypadku. Pech chciał, że na niektórych z nich widać było tablicę rejestracyjną rozbitego samochodu i w tym miejscu właśnie rozpoczyna się prawdziwa tragedia…
Dzień po wypadku zadzwonił mój telefon stacjonarny, który na co dzień raczej milczy. Okazało się, że byli to „życzliwi” pracownicy kancelarii adwokackich/odszkodowawczych, dzwoniący w poszukiwaniu krewnych i znajomych osób poszkodowanych w tym wypadku. Chcieli koniecznie wyciągnąć ich dane osobowe, wypytywali o wszelkie plotki, o to, czy przypadkiem czegoś nie wiem, albo o czymś nie słyszałam.
Ponieważ nie jestem spokrewniona z nikim, kto brał udział w tym zdarzeniu, nie noszę podobnego nazwiska, ani w ogóle nie ma szans, aby w jakikolwiek sposób połączyć mnie z tymi osobami, mogę tylko domniemywać, że taki telefon otrzymali niemalże wszyscy mieszkańcy Brzegu Dolnego (jeśli w ogóle nie z całego powiatu)!
Wiem o tym, że istnieją firmy zajmujące się walczeniem o jak najwyższe stawki odszkodowań dla ofiar wypadków i ich rodzin, że posiłkują się informatorami, których werbują wśród niższego personelu szpitali za drobną opłatą od każdego wezwania. Albo podkupują pracowników pomocy drogowej czy zakładów pogrzebowych. Jednak tak bezczelnego i nietaktownego sposobu zdobywania informacji i takiego żerowania na ludzkiej tragedii się nie spodziewałam. Jestem oburzona! To jest po prostu obrzydliwe!
Bardzo żałuję, że nie spisałam nazwy firmy, z której przedstawicielem miałam nieprzyjemność rozmawiać, ale byłam zbyt zaszokowana tym, co usłyszałam, a osoba po drugiej stronie sznura rozłączyła się błyskawicznie, kiedy usłyszała, że nie jestem zbyt przychylnie do niej nastawiona.
Na zakończenie dodam, że znam personalia ofiary tego wypadku, tak samo jak cała masa innych osób (w tak małych społecznościach takie wieści rozchodzą się lotem błyskawicy, no i wszyscy się znają…) jednak mam nadzieję, że przez szacunek do ich rodzin nikt nie odezwał się słowem.
Jedna odpowiedź
Tak, agenci Votum już pewnie spisali umowę na pogrzebie, teraz trzeba poczekać ze dwa miesiące aż spieprzą sprawę, i można będzie na spokojnie do klienta dotrzeć