O zadośćuczynienie od państwa niemieckiego za wypędzenie w czasie II wojny do Generalnego Gubernatorstwa zamierza walczyć Wspólnota Polaków Wypędzonych i Poszkodowanych przez Niemców w latach 1939-1945. Poszkodowani przez III Rzeszę mobilizują się. O zadośćuczynienie od państwa niemieckiego za wypędzenie w czasie II wojny do Generalnego Gubernatorstwa zamierza walczyć Wspólnota Polaków Wypędzonych i Poszkodowanych przez Niemców w latach 1939-1945.
Do sali przy kościele Bożego Ciała przyszło w poniedziałek ok. 200 poznaniaków w wieku 50-90 lat. Wszystkich przyciągnęło spotkanie, zorganizowane przez stowarzyszenie Wspólnota Polaków Wypędzonych i Poszkodowanych przez Niemców w latach 1939-1945, reklamowane jako początek walki o niemieckie odszkodowanie. Na spotkanie z adwokatem Maciejem Obrębskim z Kancelarii Celichowskiego przyszli zarówno ci, których Niemcy wypędzili z domów w latach 1939-1941, jak i ich dzieci.
Historycy szacują, że w czasie ostatniej wojny Niemcy wywieźli z Wielkopolski do GG ponad 600 tys. Polaków. Niemal wszyscy stracili nie tylko dorobek życia, ale często również bliskich, którzy zostali zamordowani lub zmarli w trakcie brutalnie prowadzonych wywózek. Żaden z poszkodowanych nie uzyskał odszkodowania czy zadośćuczynienia.
Mecenas Obrębski dał zebranym tylko niewielką nadzieję. – To są sprawy trudne i poziom szans należy sobie określić niezbyt wysoko – studził emocje. – Wiele wniosków przed polskimi sądami zakończyło się niepowodzeniem. Sąd Najwyższy uważa bowiem, że nie można pozwać innego państwa przed sąd własnego państwa. Niemcy można pozwać tylko przed sądem niemieckim – tłumaczył. Zaznaczył jednak, że coraz częściej w zasadzie tzw. immunitetu państwa pojawiają się wyjątki. I dodał, że sprawy wypędzonych mają charakter zbrodni wojennych, a stanowiska sędziów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka bywają rozbieżne. W tym mecenas Obrębski upatruje szansy ewentualnych wniosków poznaniaków.
– Ponieważ sprawy o zadośćuczynienie mogą się toczyć tylko indywidualnie, plan jest taki: najpierw złożymy pozew indywidualny w sądzie polskim, który zakończy się prawdopodobnie uznaniem się sądu za niewłaściwy w tej sprawie – mówił Obrębski. – Tę drogę trzeba jednak przejść, aby móc zaskarżyć decyzję sądu do Europejskiego Trybunału. To sprawa złożona, nigdy nie wiadomo, jak się zakończy.
Zdaniem adwokata, sprawa przed Trybunałem może potrwać 2-3 lata. Poszkodowani przez III Rzeszę pytali go, gdzie mogą znaleźć dokumenty poświadczające wywiezienie. I czy domagać się także odszkodowania z tytułu utraty bliskich. – To zrobimy w drugiej kolejności. Najpierw ograniczmy się do sprawy o zadośćuczynienie. Jak się uda, powstanie precedens, który pomoże nam w innych sprawach – proponował mecenas.
gazeta.pl