Poznański student chce pół miliona złotych odszkodowania za niesłuszny, jego zdaniem, areszt. Mateusz N. za kratkami spędził 1,5 roku po tym, jak napadnięty przez grupę podpitych mężczyzn, broniąc się, śmiertelnie ugodził nożem jednego z agresorów. W ubiegłym roku prawomocnym wyrokiem został oczyszczony z zarzutu zabójstwa.
Do napaści doszło w sierpniu 2009 roku. Mateusz przed jednym ze sklepów czekał na przyjaciela, gdy zaczepiła go grupa podpitych mężczyzn. Jeden z nich, najbardziej agresywny, rzucił się na 18-latka, bo ten grał na gitarze i nie zamierzał przestać, czego domagał się pijany mężczyzna. Najpierw obrzucił Mateusza wyzwiskami, później zaczął go bić. Chłopak początkowo próbował unikać ciosów napastnika, ale po kilku mocnych uderzeniach, widząc, że nie poradzi sobie z silniejszym mężczyzną, wyciągnął z kieszeni nóż. Myślał, że zniechęci w ten sposób go do walki, ale tak się nie stało. Mateusz, broniąc się, śmiertelnie ugodził napastnika nożem. Kilka godzin później został zabrany z domu przez policję. I trafił do aresztu.
To była obrona konieczna
Mecenas Cezary Rajski, pełnomocnik chłopaka, nie miał wątpliwości, że Mateusz działał w obronie koniecznej. – On miał prawo w taki sposób się bronić, bo przecież został napadnięty. To był bezpośredni i bezprawny atak, który godził w jego zdrowie, a może w jego życie, stąd Mateusz miał prawo użyć nawet tak niebezpiecznego narzędzia, jakim jest nóż – argumentuje.
Zupełnie inaczej ocenił to prokurator, uznając, że chłopak wyciągając nóż, działał z jednoznacznym zamiarem odebrania życia napastnikowi. I 18-latek usłyszał zarzut zabójstwa, szybko trafił do aresztu, z którego wyszedł dopiero po 1,5 roku.
Każdy zrobiłby to samo
Adwokat Cezary Rajski zwraca uwagę, że sytuacja, w której znalazł się 18-latek, była zupełnie przypadkowa, a na jego miejscu mógł znaleźć się każdy z nas. – Mateusz był sam, otoczony przez grupę agresywnych, pijanych mężczyzn, bez szans na ucieczkę. Z napastnikiem, który dodatkowo był pod wpływem narkotyków (wykazała to później sekcja zwłok) nie znał się. To, że doszło między nimi do starcia, było efektem okoliczności absolutnie niezawinionych przez Mateusza – uważa prawnik.
Licealista już kiedyś został napadnięty wieczorem, ale wtedy wyszedł z opresji bez szwanku. Od tego wydarzenia nosił przy sobie właśnie nóż, z którym czuł się bezpieczniej.
Areszt przedłużany i przedłużany
Chłopak nigdy wcześniej nie był karany. Cieszył się dobrą opinią wśród sąsiadów i nauczycieli, w szkole był lubiany przez kolegów, bardzo dobrze się uczył. Sąd nie pozwolił mu jednak odpowiadać w procesie z wolnej stopy, mimo że miał nieposzlakowaną opinię. Sąd zdecydował, że 18-latek do ogłoszenia wyroku musi pozostać w areszcie, który zresztą wielokrotnie mu przedłużał.
Surowy wyrok. A potem
W październiku 2010 roku sąd pierwszej instancji uznał Mateusza winnym zabójstwa i skazał na 8 lat więzienia. Pełnomocnik 18-latka nie poddał się i złożył apelację od niekorzystnego wyroku. Uznał, że dowody zebrane przez śledczych zostały przez sąd niewłaściwie ocenione.
W styczniu 2011 roku niekorzystny dla Mateusza wyrok został uchylony, a sprawa przekazana do ponownego rozpatrzenia. Rok później, w styczniu 2012, Sąd Okręgowy w Poznaniu uniewinnił Mateusza od zarzutu zabójstwa, uznając, że licealista, używając noża, działał w obronie koniecznej. Kilka miesięcy później wyrok utrzymał w mocy sąd apelacyjny. – To stanowi dla pana Mateusza podstawę, by starać się o odszkodowanie i zadośćuczynienie za tymczasowe aresztowanie, które jego zdaniem było niesłuszne tłumaczy TOK FM sędzia Jarema Sawiński. I dodaje: – Pan Mateusz w sytuacji, w jakiej się znalazł, obronę konieczną zastosował w sposób prawidłowy i słuszny.
Bolesne wejście w dorosłość
Mateusz w areszcie spędził ponad 1,5 roku, pobyt w celi fatalnie odbił się na życiu i zdrowiu wówczas 18-letniego chłopaka. Dlatego nie chce o tym rozmawiać. – To był najgorszy czas w jego życiu. Nagle został wyrwany z naturalnego środowiska, w jakim żył. Odizolowany od rodziny, przyjaciół, rówieśników załamał się psychicznie. Poza tym pobyt w areszcie skutkował przerwaniem edukacji, a później napiętnowaniem społecznym – opowiada jego obrońca Cezary Rajski.
Za kratkami Mateusz nabawił się depresji i stanów lękowych. Po wyjściu z aresztu leczył się psychiatrycznie, co potwierdzają opinie biegłych lekarzy. – Zaświadczają, że ta sytuacja miała istotny wpływ na pogorszenie się jego zdrowia psychicznego i rozwoju emocjonalnego.
Pół miliona
Przypadek Mateusza nie jest odosobniony, podkreśla sędzia Jarema Sawiński. Bo – niestety – ciągle zdarzają się sytuacje, w których człowiek niesłusznie trafia do aresztu. – Wtedy takie odszkodowania są przez sądy przyznawane – mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu. Dlatego Mateusz – dziś już student jednej z poznańskich uczelni – walczy o odszkodowanie.
Za każdy dzień spędzony za kratkami domaga się tysiąca złotych. Łącznie daje to kwotę prawie pół miliona złotych, której chciałby od skarbu państwa za niesłuszny jego zdaniem areszt. – Mamy wiele mocnych dowodów na to, jakim piętnem półtoraroczny areszt odbił i odbije się na całym życiu tego młodego człowieka. Myślę, że sąd wyciągnie z tych dowodów odpowiednie wnioski – podkreśla mecenas Cezary Rajski. – A o niesłuszności aresztu jednoznacznie świadczy fakt oczyszczenia Mateusza z zarzutów i uniewinnia.
Sędzia Jarema Sawiński dodaje, że dotychczasowa linia orzecznicza Sądu Najwyższego pokazuje, że takie roszczenia nie są bezpodstawne.
Przed podjęciem decyzji w sprawie odszkodowania i zadośćuczynienia sąd okręgowy przesłucha biegłych lekarzy, którzy wydali opinię o stanie zdrowia Mateusza.
gazeta.pl