Nadzór budowlany utrzymał grudniową decyzję o wyłączeniu z użytkowania pasa na lotnisku w Modlinie. Sam Erbud uważa, że wszelkie koszty napraw spadną na czeskiego podwykonawcę spółkę DSH. Lotnisko będzie się domagało od Erbudu i spółki Bud-Invent pokrycia szkód. Zdaniem analityków BRE Banku szanse na odzyskanie pieniędzy są niewielkie, ale akcje firmy straciły od połowy grudnia 20 proc.
W czwartek nadzór budowlany utrzymał grudniową decyzję o wyłączeniu z użytkowania pasa na lotnisku w Modlinie. Erbud uważa, że wszelkie koszty napraw zostaną pokryte przez podwykonawcę, czeską spółkę wyspecjalizowaną w pracach betonowych DSH.
Lotnisko będzie się domagało od Erbudu i spółki Bud-Invent pokrycia szkód, jak również utraconych korzyści. Zdaniem Agnieszki Głowackiej, dyrektor finansowej spółki Erbud, wpływ tej sprawy będzie niewielki dla wyników firmy. – Wszystkie koszty prac, które zostały wykonane do tej pory, oraz koszty gruntownej naprawy pasa zostaną z tytułu zawartych przez nas umów przerzucone na podwykonawcę, czyli spółkę DSH – mówi Głowacka. Koszt naprawy szacowany jest na 4-5 mln zł.
– Po stronie Erbudu nie należy spodziewać się żadnych obciążeń – dodała Głowacka. Jak tłumaczy, Erbud ma 6 mln zł kaucji podwykonawcy oraz ubezpieczenie OC do kwoty 5 mln zł. Mimo to od czasu zamknięcia pasa na lotnisku w Modlinie kurs akcji spółki spadł z 17,3 zł do 13 zł.
Winny margiel czy chemia lotniska?
Na zorganizowanej w tym roku konferencji prezes Erbudu wyjaśniał, skąd mogły się wziąć uszkodzenia pasa. Zdaniem Erbudu winowajcą ma być między innymi margiel – skała, która zmienia objętość pod wpływem temperatury. Jak relacjonowała Gazeta Stołeczna, margiel to skała osadowa, która jako kruszywo była jednym ze składników betonu w Modlinie. W czasie dużych zmian temperatury margiel zwiększa swoją objętość. To mogło być przyczyną pęknięć. – Użycie margla było jednak zgodne z polskimi normami – zapewniał prezes Erbudu Józef Zubelewicz.
Erbud sugeruje, że wykruszenia mogły spowodować niewłaściwe środki chemiczne stosowane przez lotnisko, na przykład do odladzania samolotów czy czyszczenia pasa. Władze Modlina zapewniają, że używały wyłącznie certyfikowanych środków.
Modlin już zażądał do Erbudu zapłaty blisko miliona złotych z powodu utraty przychodów od 22 do 31 grudnia. Jeżeli lotnisko będzie zamknięte do końca kwietnia, roszczenia portu sięgną 20 mln zł. Erbud nie chce płacić. Odszkodowań chcą także firmy współpracujące z portem. Na przykład linia lotnicza Wizz Air już zapowiedziała, że chce 11 mln zł. Port wszelkie roszczenia chce przerzucać na Erbud.
W rzeczywistości uzyskanie pieniędzy nie będzie łatwe. Jak napisał w połowie stycznia Dom Inwestycyjny BRE, problemy nie są dla Erbudu istotnym ryzykiem finansowym. Kontrakt na budowę pasa startowego w Modlinie przewiduje limit kar na poziomie 10 proc. swojej wartości (kontrakt opierał na całkowitą kwotę 108 mln zł brutto). Umowa nie przewiduje możliwości odszkodowania za utracone korzyści lotniska – można ich dochodzić z kodeksu cywilnego, ale jest to długie postępowanie, a szanse sukcesu dla lotniska – ograniczone – napisał w komentarzu Maciej Stokłosa, analityk DI BRE.
Erbud jest jedną z większych grup budowlanych w Polsce, notuje ponad 1,5 mld zł obrotów rocznie. Największy, 32,7 proc., pakiet akcji Erbudu ma niemiecka firma budowlana Wolff & Müller. 22,47 proc. akcji ma spółka Juladal Investment, kontrolowana pośrednio przez członków zarządu Erbudu Dariusza Grzeszczaka i Józefa Zubelewicza.
gazeta.pl