Adwokaci i radcowie łamią zakazy i prowadzą sprawy za procent od wygranej

Oferta, że pełnomocnik zarabia tylko w razie wygranej w sądzie, brzmi dla klientów atrakcyjnie. I coraz częściej przychodząc do kancelarii, pytają o możliwość umówienia się na procent od pozytywnego wyniku sprawy (tzw. success fee). Korporacje adwokacka i radców prawnych bronią się jednak przed takim modelem. Adwokaci niedawno byli blisko uchwalenia takich zmian w kodeksie etyki, by można było umawiać się na odsetek (do 30 proc.) wygranej, jednak ostatecznie do tego nie doszło.

– Pomysł cały czas żyje – przyznaje adwokat Krzysztof Boszko, sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej, i dodaje, że jest grupa adwokatów związanych przede wszystkim z dużymi kancelariami, którzy czekają na takie zmiany.

Opór jest po stronie tradycjonalistów. Argumentują, że nie należy klienta kredytować.

– Jeżeli adwokat nie ma zapewnionych podstaw egzystencji, czyli chociażby minimalnego wynagrodzenia, rosną pokusy działań nieetycznych – uważa mec. Boszko.

Są jednak inne opinie, głównie młodych członków palestry.

– Taki zakaz nie ma racjonalnego uzasadnienia, klienci mogliby tylko zyskać. Interesy prawnika i klienta stałyby się zbieżne. W przeciwieństwie do wynagrodzenia opartego na stawce godzinowej takie umowy motywują prawników do wysiłku intelektualnego, zamiast do zwiększania liczby godzin pracy – uważa radca prawny Michał Kocur z kancelarii Woźniak Kocur.
Wspólny cel: wygrana

Kodeks etyki radcy prawnego stanowi, że radcy nie wolno zawierać z klientem umowy, na mocy której klient zobowiązuje się zapłacić honorarium za jej prowadzenie wyłącznie proporcjonalnie do osiągniętego wyniku. Analogiczny jest zapis kodeksu etyki adwokackiej: niedopuszczalne jest zawieranie przez adwokata umowy z klientem, która przewidywałaby obowiązek zapłaty honorarium za prowadzenie sprawy uzależniony wyłącznie od ostatecznego wyniku sprawy.

– W zasadach obowiązujących w adwokaturach europejskich ustalanie wynagrodzenia zależnego od wyniku sprawy również jest niedozwolone – przekonuje adwokat Jerzy Naumann, były przewodniczący Komisji Etyki Naczelnej Rady Adwokackiej.

Wyjaśnia, że w Stanach Zjednoczonych, gdzie prawnicy wyszukują klientów i proponują im poprowadzenie sprawy za procent od wygranej, model ten generuje niezdrowe sytuacje. Między innymi właśnie pod wpływem praktyki amerykańskiej tego rodzaju zakaz znalazł się w kodeksie europejskim.

– Takie ustalanie procentowe sprzyja bowiem wszelkim możliwym patologiom. Adwokat starając się w danej sprawie, tak naprawdę stara się wyłącznie we własnej sprawie, aby jego praca nie była za darmo – tłumaczy mec. Naumann.

Dodaje, że w związku z tym istnieje realna pokusa ulegania niewłaściwym sposobom działania po to tylko, żeby za wszelką cenę sprawę wygrać. Może tu wchodzić w grę zdobywanie przez prawników dowodów niezgodnie z prawem, korumpowanie świadków, prokuratorów czy sędziów, a nawet adwokatów strony przeciwnej.

Część prawników wskazuje także na jeszcze jedną – z ich punktu widzenia – wadę takiego modelu. Po prostu polskich pełnomocników w większości nie stać na inwestowanie w sprawę, która może potrwać parę lat, kiedy musieliby czekać na zapłatę.

– Negatywnie oceniam pomysł takich zmian w naszych realich. Mamy w kancelariach pracowników, którym musimy co miesiąc płacić wynagrodzenie, a umawianie się na procent od wyniku sprawy jest rzeczą przyszłą i niepewną – podkreśla prof. Zbigniew Ćwiąkalski, adwokat.

Dodaje, że to pomysł dobry tylko dla wolnego strzelca, który lubi ryzykować.

Jednak takich jest coraz więcej.

– Niestety adwokaci łamią zakaz, zwłaszcza młodzi, którzy za wszelką cenę walczą o zdobycie sprawy. To zjawisko nasila się – potwierdza mec. Naumann.

Prawnicy bronią się jednak, że ulegają pod wpływem klientów, którzy dyktują warunki.

Stanowisko korporacji nie do końca jest zresztą zrozumiałe dla sędziów Sądu Najwyższego. Zajmowali się już sprawą o wypłatę tak ustalonego honorarium (sygn. akt. II CSK 528/10): adwokat Piotr P. umówił się z klientką, że dostanie od niej 1/3 wygranej. A wygrał nieruchomość w Spale.

Należało mu się więc ponad 170 tys. zł. Klientka odmówiła wypłaty, podnosząc, że prawnik umawiając się na procent, naruszył zasady etyki zawodowej. SN orzekł jednak, że naruszenie miało znaczenie tylko etyczne. Nie zakwestionował natomiast umowy, jaką adwokat zawarł z mocodawczynią. I kazał jej płacić. Takie umowy są więc – zdaniem SN – zgodne z prawem i zasadami współżycia społecznego.

Wyrok ten nie oznacza jednak, że prawnicy mogą swobodnie podpisywać z klientami umowy sukcesu. Kodeksy etyki zawodowej są podstawą wykonywania zawodu, muszą się więc liczyć, że za ich naruszenie poniosą odpowiedzialność dyscyplinarną. Członkowie obu korporacji przyznają, że choć trudno będzie udowodnić takie przewinienie, nie pozostanie ono bezkarne.

Gazeta Prawna

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *