850 tysięcy dolarów odszkodowania zasądzono na rzecz Polki pobitej przez policjanta w Chicago. Sprawa ciągnęła się przez pięć lat. Federalna ława przysięgłych uznała, że lokalne organy ścigania starały się wszystko zatuszować. W lutym 2007 roku polska barmanka Karolina Obrycka została podczas pracy pobita przez pijanego policjanta, gdy odmówiła podania mu alkoholu. Zostało to nagrane przez kamery znajdujące się w pubie. Sprawa nabrała rozgłosu, gdy prawnicy Polki publicznie zaprezentowali drastyczne zdjęcia z monitoringu.
Sam proces trwał trzy tygodnie. Wytoczony został przez poszkodowaną napastnikowi i władzom miasta. Ława przysięgłych stwierdziła, że policja próbowała zatuszować sprawę, i przyznała Karolinie Obryckiej odszkodowanie w wysokości 850 tysięcy dolarów.
– Jestem w szoku, że doszło do tak szczęśliwego dla mnie finału. Sprawiedliwość wygrała. Naprawdę nie wiem, co mogę więcej powiedzieć – skomentowała po wyjściu z sądu Karolina Obrycka. Policjant, który pobił Polkę, nie chciał komentować wyroku.
Zmowa milczenia i ataki paniki
W trakcie procesu adwokat Polki dowodził, że w departamencie policji w Chicago panowała w tej sprawie zmowa milczenia. Ława przysięgłych uznała też słuszność zarzutu, że napastnik i jego koledzy policjanci próbowali nakłonić Karolinę Obrycką do zmiany zeznań i wycofania pozwu.
Barmanka w czasie procesu skarżyła się na ataki paniki, wciąż dręczące ją po zdarzeniu sprzed pięciu lat. Opowiadała też o strachu, w którym żyła, gdy przez całe tygodnie napastnik pozostawał na wolności. W obawie, że policja „nic w tej sprawie nie zrobi i wszystko ukryje”, zdecydowała się na przekazanie mediom nagrania z kamery monitoringu, która zarejestrowała napaść pijanego funkcjonariusza.
W 2009 r. policjant został uznany za winnego napaści na barmankę i skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu, a także zwolniony z pracy w chicagowskiej policji. W trakcie cywilnego procesu wytoczonego przez Obrycką zeznał, że był pod wpływem alkoholu i niewiele pamięta z całego zajścia.
Prawnicy reprezentujący Chicago już zapowiedzieli odwołanie od wyroku sądu na korzyść barmanki, twierdząc, że miasto nie ponosi odpowiedzialności za zachowanie ówczesnego funkcjonariusza, ponieważ w barze był on po służbie i nie zachowywał się jak policjant, lecz jak „pijany idiota”.
gazeta.pl