– Tysiące ludzi odchodzą, też z powodów niezawinionych przez siebie. Jest coś wyjątkowo niefajnego, nikt się specjalnie nad tym nie pochyla i nie interesuje – mówił w TOK FM prof. Radosław Markowski.
– Uważam, że życie i śmierć człowieka są sprawą indywidualną. W tym przypadku (katastrofa smoleńska – red.), siłą rzeczy ona musiała być upubliczniona, ale… Tyle ile my wszyscy jako podatnicy, ile państwo polskie na rzecz tej setki, która zginęła w katastrofie smoleńskiej, zrobiło i robi, po prostu przekracza wszelkie granice proporcji w stosunku do innych śmierci – uważa prof. Radosław Markowski.
– Tysiące ludzi odchodzą też z powodów niezawinionych przez siebie. Zwykłem używać argumentu: „profesjonalni kierowcy na źle wyprofilowanych drogach”. Jest coś wyjątkowo niefajnego, nikt się specjalnie nad tym nie pochyla i nie interesuje. Mnie osobiście to niezwykle razi – podkreślał
– Ja już wyraziłem się na ten temat wielokrotnie. Żyjemy w kraju, w którym są partie polityczne, ich plemiona i każdy ma swoją własną narrację, opowieść o rzeczywistości – mówił odnosząc się do upolitycznienia katastrofy z 2010 roku i tworzenia przez PiS parapaństwa, o czym w Poranku mówiła już Janina Paradowska.
gazeta.pl