Miałeś wypadek samochodowy lub stłuczkę i twoje auto spędzi kilka tygodni w warsztacie? To doskonały moment by z auta przesiąść się na rower! Ofertę „rower zamiast samochodu zastępczego” uruchomiło niedawno PZU.
Co ważne, rower nie jest wypożyczany jak typowe auto zastępcze, lecz dawany kierowcy na stałe. Jeżeli więc komuś spodoba się jazda na rowerze zamiast stania w korkach i ciągłego obserwowania skoków cen paliw, przyjemność będzie mógł kontynuować także po tym jak jego auto zostanie naprawione.
PZU twierdzi, że oferta ma na celu propagowanie zdrowego trybu życia, a także odzwierciedla dbałość firmy o środowisko. Warto jednak zwrócić uwagę na inny aspekt tej oferty – darowanie kierowcy roweru często jest po prostu tańsze niż wypożyczanie mu auta zastępczego. Zwłaszcza w przypadku mocniej rozbitych pojazdów, których naprawa potrafi trwać wiele tygodni.
Dawanie roweru ma jeszcze jedną zaletę – kierowcy dostaną szansę by spróbować jak to jest być niechronionym uczestnikiem ruchu drogowego. Zamiana auta na rower potrafi otworzyć oczy na zagadnienia związane z jazdą samochodem, o których do tej pory nie miało się pojęcia. Poznanie w praktyce specyfiki ruchu rowerowego i zrozumienie pewnych zachowań rowerzystów na drodze może mieć wyłącznie pozytywny wpływ na bezpieczeństwo. Tutaj PZU trafia idealnie w cel – w kierowców, którzy rozbili swoje auto, czyli właśnie w tych potencjalnie niebezpiecznych.
Aż szkoda, że oferta jest ograniczona liczbą dostępnych rowerów i nie wiadomo, czy będzie kontynuowana w przyszłości.
Więcej informacji o warunkach oferty znajdziecie TUTAJ.
Idea wspaniała, rower mniej
O ile sam pomysł dawania rowerów zamiast aut zastępczych uznajemy za bardzo dobry, o tyle sam jednoślad nie budzi już takiego entuzjazmu. PZU oferuje w ramach akcji model Grand Irbis produkowany przez firmę Kross. Model ten, niestety, jest typowym rowerem terenowym i dość słabo nadaje się do codziennych dojazdów, czy używania transportowego w mieście. Jego opony i osprzęt przystosowane są raczej do leśnych ścieżek niż wygodnego i szybkiego przemieszczania się po mieście. Model ten nie posiada ani oświetlenia, ani błotników, ani bagażnika – a to podstawowe akcesoria wielu rowerzystów miejskich.
W tej samej cenie (899zł) można było zaproponować model Grand Rondo Alu będący trekingiem, a za sto złotych więcej wybrać składaka Kross Flex 1.0, miejskiego Grand Bresa lub Grand Orbe. Każdy z tych rowerów byłby dla użytkownika bardziej praktyczny w codziennych dojazdach i używaniu.
Pewnym problemem może być też to, że rower do swojego nowego właściciela dotrze zapewne w kartonie i będzie wymagał samodzielnego złożenia. Co prawda samodzielne dokręcenie pedałów, czy założenie kół nie jest trudne, wymaga jednak chociażby odpowiednich narzędzi.
gazeta.pl
Rafał Muszczynko