Wypadek z powodu plamy oleju? Proces o odszkodowanie

Rodzina kierowcy, który zginął w wypadku walczy o odszkodowanie od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Twierdzi, że do tragedii doszło z powodu plamy oleju na nawierzchni. Domaga się w sumie 350 tysięcy złotych. Do wypadku doszło w lutym 2008 roku na drodze krajowej nr 17, na odcinku Polanówka-Łabunie Reforma. Pan Mirosław, na co dzień prowadzący firmę budowlaną, jechał fiatem punto. Auto zderzyło się czołowo z nadjeżdżającym z naprzeciwka samochodem ciężarowym. Kierowca fiata nie miał szans na przeżycie, zginął na miejscu.

Dla prokuratury sprawy nie było

W miejscu, w którym doszło do tragedii, było ograniczenie prędkości do 40 km na godzinę. Czy kierowca fiata jechał szybciej? Prokuratura, badając wypadek, wywołała opinię biegłych. Wynikało z niej, że winę za wypadek ponosi ofiara, bo przekroczyła dozwoloną prędkość. Dlatego sprawę umorzono.

Ale okazało się, że kwestia przyczyn wcale nie jest tak oczywista. Bo, jak wynika z ustaleń policji i również prokuratury, na jezdni w chwili tragedii była tłusta substancja – na długości ok. 120 metrów. Fiat prawdopodobnie wpadł w poślizg, a kierowca nie mógł wyhamować.

O plamie mówił w swoich zeznaniach m.in. kierowca ciężarówki, która zderzyła się z fiatem. „Jezdnia była w takim stanie, jakby wcześniej rozlała się tu ropa. Wyskoczyłem z ciężarówki, żeby udzielić pomocy, o mało się nie przewróciłem, bo było tak ślisko” – czytamy w zeznaniach kierowcy.

Zbyt duża prędkość, czy śliska nawierznia?

Na plamę oleju jako przyczynę wypadku wskazuje też biegły powołany przez sąd cywilny, przed którym toczy się proces. – Z opinii biegłego wynika, że do wypadku doszło na skutek utraty przyczepności kół przez kierującego pojazdem fiat punto – mówi sędzia Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.

Jak wyjaśnia, utrata przyczepności nastąpiła nie na skutek nieprawidłowej techniki jazdy czy nadmiernej prędkości, ale z powodu złego stanu nawierzchni. – Na jezdni znajdowała się substancja prawdopodobnie ropopochodna i dlatego doszło do utraty przyczepności pojazdu – dodaje sędzia. Z tej samej opinii wynika też, że kierowca wcale nie jechał szybciej niż dopuszczona w tym miejscu prędkość 40 km na godzinę.

Dyrekcja Dróg ma zapłacić

Ofiara wypadku była głową rodziną. To głównie mężczyzna przynosił do domu pieniądze. Rodzina była w trakcie budowy domu. Po wypadku żona nie była w stanie tej budowy skończyć, próbowała dom sprzedać, ale nie mogła znaleźć nabywcy. Została z jedną pensją w wysokości niespełna 1000 zł, pracując jako sprzedawca. Wpadła w problemy finansowe, dzieci podjęły studia, ale blisko domu, również z powodu kłopotów z pieniędzmi. Po śmierci męża i ojca zawalił im się świat. Dlatego wystąpili do sądu z pozwami o odszkodowanie i renty.

Sąd w pierwszej instancji uznał, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Lublinie powinna zapłacić. – Sąd uznał, że roszczenie co do zasady jest prawidłowe i słuszne – mówi Ozimek. Przyznał żonie ofiary 100 tysięcy złotych, a dzieciom po 70 tysięcy i comiesięczne renty w wysokości 500 złotych.

Który biegły ma rację?

Sąd Apelacyjny zdecydował jednak, że sprawa powinna być rozpoznana do nowa, stąd drugi proces przed Sądem Okręgowym. Kwestią podstawową, na którą zwrócono uwagę w apelacji, są dwie rozbieżne opinie biegłych. Z pierwszej, jak pisaliśmy wynika, że ofiara wypadku jechała za szybko, z drugiej – że winna jest plama oleju. – Chodzi o to, żeby wyjaśnić sprzeczności między tymi opiniami, bo jak wykazywał Sąd Apelacyjny, są to sprzeczności o charakterze podstawowym – mówi Ozimek.

Sąd musi też zbadać, czy wcześniej w miejscu tragedii również pojawiały się plamy oleju. Bo, jak wynika z akt sprawy, był okres, kiedy na tej trasie stał znak ostrzegający o śliskiej nawierzchni. W chwili wypadku takiego znaku nie było. Co więcej, w tym miejscu było też sporo interwencji straży pożarnej związanych z usuwaniem tłustej substancji. W ciągu dwóch lat przed tragedią strażacy działali w tym miejscu kilkanaście razy. Czy ma to związek ze stanem drogi? Skąd bierze się ropa na jezdni w tym właśnie miejscu? Czy zarządca drogi powinien za to odpowiedzieć? – sąd szuka odpowiedzi na te kluczowe dla sprawy pytania.

Co na to Dyrekcja Dróg?

Rzecznik GDDKiA w Lublinie Krzysztof Nalewajko podkreśla, że dyrekcja nie uchyla się od odpowiedzialności. Jeśli sąd uzna, że zarządca powinien zapłacić, odszkodowanie będzie wypłacone, bo GDDKiA jest ubezpieczona. Ale dyrekcja ma wątpliwości, czy rzeczywiście odpowiedzialność leży po jej stronie.

– Dróżnicy dokonują raz dziennie objazdu takiej trasy zwracając uwagę na to, co jest na drodze. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie ma możliwości prowadzenia stałego monitoringu stanu tej drogi – mówi Nalewajko. – Trzeba pamiętać, że sytuacja na drodze zmienia się z minuty na minutę – dodaje.

Rzecznik lubelskiej GDDKiA wyjaśnia też, że plama oleju nie musi być wykryta przez dróżnika. – Dróżnik może przejechać, a chwilę później za nim będzie jechało auto z uszkodzonym silnikiem i wyciekiem oleju, czy np. na zakręcie paliwo będzie wyciekało z baku. I dróżnik stwierdzi, że wszystko jest w porządku, a pięć minut później sytuacja się zmieni – tłumaczy Nalewajko.

gazeta.pl

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *