W Krakowie rozpoczął się proces o 26 mln zł odszkodowanie, jakiego od skarbu państwa domaga się biznesmen Krzysztof Porowski. Był oskarżony o udział w tzw. śląskiej aferze korupcyjnej i uniewinniony od tego zarzutu. W areszcie siedział dwa i pół roku. Jego proces trwał siedem lat. W tym czasie stracił niemal wszystko.
Krzysztof Porowski w latach 90. był gwiazdą biznesu. Czołowy importer samochodów Hyundai, główny sponsor drużyny „Orły Górskiego”, przyjaciel prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej (sam ma też obywatelstwo amerykańskie) wymieniany był na listach najbogatszych Polaków. Słynął z kontaktów z politykami. Do października 2000 roku, gdy Porowskiego zatrzymali funkcjonariusze katowickiej delegatury Urzędu Ochrony Państwa w jego domu w Międzybrodziu Żywieckim.
Reputacja i interesy legły w gruzach
Dziś Porowski opowiadał przed sądem o szykanach, jakich doznał od chwili zatrzymania. – Dokonano napadu na moją rezydencję. Zostałem zatrzymany na podstawie legitymacji UOP; funkcjonariusze w kominiarkach powalili nas na ziemię i trzymali broń przy głowach, nawet opiekunce i mojemu małemu dziecku – mówił przed sądem Porowski. Według niego był szykanowany za to, że nie chciał obciążać wskazywanych mu osób, np. przez 24 miesiące nie miał widzeń z najbliższymi, przewożono go do kolejnych aresztów, odmawiano dostępu do leczenia, izolowano od obrońców.
– Byłem znany z działalności charytatywnej, przyjaźniłem się z prezesem Kongresu Polonii Amerykańskiej, zostałem zaproszony do Białego Domu – mówił przed sądem Porowski i podkreślał, że w wyniku aresztowania i oskarżenia jego reputacja oraz interesy legły w gruzach.
Domaga się blisko 20 mln zł odszkodowania za straty poniesione w wyniku dwuipółletniego aresztowania oraz trwającego blisko siedem lat procesu, tj. utracone zarobki, zasiłki chorobowe i wstrzymane, choć opłacone, inwestycje budowlane. Kolejne 6 mln zł to zadośćuczynienie za krzywdę i straty moralne.
Rok 2000: UOP zatrzymuje biznesmena
Akt oskarżenia w sprawie Porowskiego powstał po śledztwie przeprowadzonym na polecenie ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego przez prokuraturę w Gdańsku w 2002 roku. Zarzuty postawiono ośmiu osobom. Porowski odpowiadał m.in. za przekupstwa urzędników państwowych i wyłudzenie od ZUS w latach 1992-1999 prawie 7 mln zł zasiłków chorobowych i świadczeń rehabilitacyjnych.
Jednym ze współoskarżonych był ówczesny wiceprezes Sądu Okręgowego w Katowicach Andrzej H. Miał on otrzymać od Porowskiego 100 tys. dolarów łapówki i w zamian za to nakłaniać komornika do sprzedaży dużej liczby samochodów firmie Porowskiego i wydania aut przed zapłaceniem za nie.
Według prokuratury Andrzej H., robiąc interesy z Porowskim, otrzymał również mercedesa wartego ok. 20 tys. zł. W 1991 roku sędzia miał też dostać łapówki, m.in. od innego współoskarżonego, powiązanego z Porowskim. Przed sądem odpowiadali także jeden ze śląskich komorników oraz koledzy Porowskiego, którzy – według prokuratury – uczestniczyli w jego przestępczej działalności.
Rok 2002: Początek procesu i oskarżenia
Proces w tej sprawie rozpoczął się przed krakowskim sądem w listopadzie 2002 roku. Oskarżeni nie przyznali się do winy. Porowski stwierdził, że proces jest spreparowany przez służby specjalne, które inspirowały świadków i kontrole skarbowe przeciwko niemu. Powoływał się na rzekomo przeprowadzaną przez katowicki UOP akcję Temida, która miała na celu podporządkowanie sobie katowickich środowisk sędziów i prokuratorów.
Rok 2009: Uniewinnienie
Wyrok w tej sprawie zapadł w kwietniu 2009 roku. Krakowski sąd uniewinnił wszystkich oskarżonych. Uznał, że prokuratura nie przedstawiła dowodów jednoznacznie potwierdzających stawiane im zarzuty, a w niektórych przypadkach stawiała zarzuty bez dowodów lub nawet wbrew nim. Samo postępowanie sądowe nazwał specyficznym, ponieważ to sąd musiał przeprowadzić w znacznym zakresie postępowanie dowodowe zamiast prokuratury.
Rzeczy zadziwiające sąd
Były też w nim – stwierdził sąd – rzeczy zadziwiające, których nie udało się wyjaśnić do końca. Powołał się na podawane w toku postępowania przez prokuraturę zarzuty, które nigdy nie zostały postawione; na sposób zatrzymania Krzysztofa Porowskiego, dokonany wbrew wiedzy, a nawet woli prokuratury. Sąd przywołał także niewyjaśnioną i sprzeczną z procedurą rozmowę zatrzymanego biznesmena z wiceszefem UOP, z której nagranie, rzekomo dokonane, nie zachowało się.
Z wnioskami o odszkodowanie wystąpiły także inne osoby oskarżone w procesie.
gazeta.pl