Prawnicy i firmy odszkodowawcze walczą o pacjenta?

Wojewódzkie komisje do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych rozpoczęły już swoją działalność. Na razie trudno oszacować jak wielu poszkodowanych pacjentów wybierze tę drogę dochodzenia odszkodowania od szpitala. Jeśli droga sądowa stanie się nieatrakcyjna, stracą na tym firmy i prawnicy wyspecjalizowani w obsłudze poszkodowanych przez szpitale pacjentów. Dlatego niektórzy prawnicy już rozpoczęli walkę o pacjenta.

Może o tym świadczyć przypadek pojawienia się reklamy usług odszkodowawczych przed jednym z łódzkich szpitali.

„Odszkodowania medyczne. Zakażenia w placówkach medycznych: HCV, HBV, gronkowiec i inne; błędy przy zabiegach i operacjach; błędna diagnoza lekarska” – przyczepę z banerem reklamowym tej treści, wraz z adresem strony internetowej i numerem telefonu, ustawiono przed Szpitalem im. Kopernika w Łodzi.

Postępowanie przed komisją lub przed sądem

Od tego roku pacjenci, którzy czują się pokrzywdzeni w toku leczenia, mogą dochodzić swoich praw przed wojewódzką komisją do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych. Tryb takiego postępowania jest prostszy niż za pośrednictwem sądów, jednak pacjent może tu liczyć na niższe odszkodowanie niż uzyskane w wyniku procesu sądowego: w przypadku zakażenia, uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia będzie to maksymalnie 100 tys. zł, natomiast w razie śmierci pacjenta jego rodzina otrzyma 300 tys. zł.

O wyższe kwoty można nadal – pomijając komisję – starać się przed sądem, do czego kancelarie prawne zachęcają. Potencjalnych klientów mogą mieć bardzo wielu. Jak przypomina Gazeta Wyborcza, która opisała sprawę oryginalnej reklamy, w szacunkach podanych przez Ministerstwo Zdrowia w uzasadnieniu do ustawy o prawach pacjenta przyjęto, że około 10 proc. procedur w szpitalach obarczonych jest różnymi nieprawidłowościami.

Czy reklama ma znaczenie?

Zdaniem Jacka Solarza, dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie, już od lat funkcjonują na rynku kancelarie specjalizujące się w doradztwie dla pacjentów, a ci bardzo często korzystają z ich porad i starają się wyegzekwować od szpitala odszkodowania.

– Mniej więcej od 5 lat obserwujemy wzrost roszczeń ze strony pacjentów. Można zaobserwować pewnego rodzaju powtarzalność działania niektórych kancelarii, starających się w umiejętny sposób zagospodarować rynek i powalczyć o dobrego klienta. Bo pacjent jest dobrym klientem. Nie zauważyliśmy jednak wzmożonej aktywności reklamowej, skierowanej do pacjentów naszego szpitala – zaznacza dyrektor Solarz.

Czy przypadek z Łodzi może świadczyć, że niektóre kancelarie zaczynają odczuwać zagrożenie utratą klientów i ruszają do walki o ich odzyskanie lub pojawiają się nowe podmioty, które oferują pomoc prawną, bo dostrzegły nowy rynek usług?

– Nie sądzę, by w wyniku aktywności reklamowej prawników liczba pozwów sądowych miała znacząco wzrosnąć. Przed wojewódzką komisją do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych pacjent nie otrzyma wprawdzie tak wysokiego odszkodowania, jakie można uzyskać w toku postępowania sądowego, ale rozpatrywane tu sprawy będą mniejszej wagi. Zatem o odszkodowanie rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych będzie o wiele prościej – uważa długoletnia dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu, obecnie posłanka, Elżbieta Gelert.

Jolanta Budzowska, radca prawny z krakowskiej kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy jest zdania, iż nowa ścieżka dochodzenia roszczeń okaże się stosunkowo mało efektywna dla pacjentów, właśnie dlatego, że przed komisje będą trafiać drobne sprawy wiążące się z niewielkimi odszkodowaniami.

– Obserwowane ostatnio medialne zainteresowanie działalnością komisji może wpłynąć na wzrost świadomości pacjentów. Być może więc efektem ubocznym wprowadzenia nowych przepisów będzie… wzrost liczby spraw sądowych, w wyniku których można liczyć na wyższe odszkodowania – przypuszcza Jolanta Budzowska.

Dużej popularności komisji nie spodziewa się też Szymon Zioło radca prawny z Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych Baczańska Szarata.

– Skoro można wnosić pozew o wyższe odszkodowanie przed sądem, mając gwarancję niezawisłości, dwuinstancyjności i udziału biegłego, to taka droga jest dużo korzystniejsza. W mojej ocenie nowe przepisy wprowadzono nie dla poszkodowanych pacjentów, ale dla lekarzy: w przypadku skierowania sprawy przez pacjenta do komisji, szpital „pozbywa się problemu”- zaznacza.

Według niego, również sam tryb postępowania komisji nie jest zachęcający. Zasady jej funkcjonowania reguluje wprawdzie ustawa, jednak nie wiadomo, na ile zasiadający tam ludzie będą kompetentni i doświadczeni.

Doradzają postępowanie sądowe

– Każdemu klientowi odradzam kierowanie sprawy na ten tryb postępowania, głównie z dwóch powodów. Po pierwsze, ze względu na ograniczenie kwoty odszkodowania. Praktyka dowodzi, że za szkodę własną dostaje się zazwyczaj dużo większe pieniądze, więc dziwić może ta odwrócona proporcja. Poza tym takie postępowanie zamyka drogę do dochodzenia przed sądem powszechnym – wyjaśnia Szymon Zioło.

Zgadza się z nim Jolanta Budzowska: – W poważnych sprawach, gdzie postępowanie sądowe może zakończyć się odszkodowaniem w wysokości kilkuset tysięcy złotych, dochodzenie roszczeń przed komisją nie ma sensu. Ponadto zgadzając się z orzeczeniem komisji, pacjent musi zrzec się wszelkich roszczeń, traciłby wiec możliwość ubiegania się o dalsze odszkodowanie w postępowaniu sądowym. Zatem przy poważnym uszczerbku na zdrowiu, przed sądem można liczyć na więcej.

Dodaje jednak, że w przypadkach, gdy pacjent nie ma żadnej pewności, a jedynie przypuszczenie, że doszło do błędu i sprawa sądowa obarczona byłaby zbyt dużym ryzykiem, postępowanie przed komisją można traktować jako swego rodzaju tani „tester”.

Opłata za wniosek wynosi 200 zł, a w przypadku przegranej pacjent nie ryzykuje koniecznością uiszczenia wysokich kosztów sądowych.

– Inna sytuacja, w której warto skorzystać z postępowania przed komisją, występuje wówczas, gdy pacjent ma rację, ponieważ rzeczywiście doszło do tzw. zdarzenia medycznego, ale powoduje ono relatywnie niewielkie konsekwencje, czyli niewielki rozstrój zdrowia, albo przemijający uszczerbek na zdrowiu, a więc w przypadkach, gdy postępowanie sądowe, podobnie jak przed komisją, nie przyniosłoby odszkodowania wyższego niż 100 tysięcy złotych – twierdzi Jolanta Budzowska.

Pacjenci po przejściach

W ocenie Jolanty Budzowskiej szacunkowa liczba 10 proc. pacjentów narażonych w Polsce na występowanie zdarzeń medycznych może być prawdziwa, choć jej zdaniem lepiej mówić tu o sytuacjach narażenia na nieprawidłowe postępowanie ze strony personelu medycznego.

O ostrożność w ocenie tzw. zdarzeń medycznych apeluje też Elżbieta Gelert. Jej zdaniem trzeba rozróżnić wyraźne błędy od sytuacji powodujących jedynie dyskomfort hospitalizowanego pacjenta, występujący np. ze względu na zbyt dużą liczbę osób w szpitalu lub jakość posiłków.

– Nie sądzę, by aż 10 procent pacjentów miało być narażonych na błędy lekarskie lub pielęgniarskie, które wpływają na pogorszenie stanu zdrowia lub są bezpośrednią przyczyną śmierci. Często mamy do czynienia z uogólnianiem, ponieważ błędami medycznymi chętnie nazywa się wszystkie zdarzenia niepożądane, np. upadek pacjenta – uważa posłanka.

Również według Szymona Zioło wspomniana statystyka jest zawyżona, choć trzeba też brać pod uwagę, że zdecydowana większość pacjentów może w ogóle nie być świadoma, że w ich przypadku do jakichś nieprawidłowości doszło.

– Można tu oczywiście rozważać odrębne kategorie zdarzeń. Przyjmuje się na przykład, że w przypadku osób hospitalizowanych, nawet w placówkach o najwyższych standardach antyseptyki liczba zakażeń zawsze przekracza 5 procent – tłumaczy Szymon Zioło.

Elżbieta Gelert przypuszcza, że w każdym szpitalu wielospecjalistycznym toczy się aktualnie jakieś postępowanie w sprawie zdarzeń medycznych.

– Szpitale coraz lepiej jednak dbają o tzw. bezpieczeństwo wewnętrzne, pilnując przestrzegania reżimu sanitarnego czy dokładniej przygotowując dokumentację medyczną. Mają świadomość, że dzięki temu łatwiej jest wykazać, iż nie cała wina za zaistnienie zdarzenia leży po stronie szpitala – podsumowuje.

rynekmedyczny.pl

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *