Ktoś się myli, a płacą za to podatnicy

Za błędy sądów i prokuratorów płacą wszyscy podatnicy. W Polsce rośnie suma odszkodowań za niesłuszne tymczasowe aresztowanie czy niesłuszne oskarżenie. Skarb Państwa wydaje już na to rocznie około 2,5 mln zł.

– To skutek słabości niektórych aktów oskarżenia przygotowywanych przez prokuraturę – uważa Marcin Walczuk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Suwałkach.

– Przecież to nie my, lecz sąd decyduje o tymczasowym areszcie – zauważa Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prokuratury.

Domagała się 1 mln zł

W końcu ubiegłego roku prawomocnymi wyrokami zakończyły się dwie najgłośniejsze suwalskie sprawy związane z odszkodowaniami. Sąd Najwyższy oddalił kasację dotyczącą odszkodowania dla sędzi z Suwałk Grażyny Zielińskiej.

Prokuratura oskarżyła ją o korupcję. Okazało się jednak, że cały akt oskarżenia oparty jest przede wszystkim na zeznaniach skruszonego przemytnika. Sąd uznał je za wyjątkowo niewiarygodne. G. Zielińska, który po wybuchu afery została zawieszona w czynnościach służbowych i odwołana ze stanowiska wiceprezesa suwalskiego sądu, a potem spędziła kilka miesięcy w areszcie, domagała się 1 mln zł. Skończyło się na 300 tysiącach.

Z kolei augustowianin Jan S. odpowiadał za zabójstwo żony. Sprawa ciągnęła się prawie przez 10 lat. Na początku S. na krótko trafił do aresztu. Potem jednak przebywał na wolności. Trzy razy był uniewinniany, ale prokuratura się odwoływała i sprawa wracała do ponownego rozpatrzenia.

Dopiero za kolejnym podejściem Jana S. skazano na 15 lat więzienia i jednocześnie tymczasowo aresztowano. Zanim apelację rozpatrzył sąd drugiej instancji, spędził za kratami prawie 10 miesięcy. Miał tam przechodzić prawdziwą gehennę. Ostatecznie został uniewinniony.

Za niesłuszne aresztowanie i oskarżenia domagał się nawet 600 tys. zł. Otrzymał – 116 tys.

Oskarżenie bez dowodów

W ubiegłym roku w suwalskim sądzie okręgowym rozpatrywano siedem podobnych spraw. Nie były tak spektakularne, jak sędzi czy Jana S., ale też zakończyły się zasądzeniem odszkodowań. Skarb Państwa wyłożył 276,7 tys. zł. Złożyły się na to m.in. odszkodowania dla członków zorganizowanej grupy, która handlowała narkotykami.

Prokuratura oskarżyła wiele osób. Szefowie gangu zostali skazani. Ale na to, że winni są także niektórzy potencjalni członkowie grupy, dowodów już nie było. Zapadły wyroki uniewinniające, od których prokuratura się nawet nie odwołała. Osoby te jakiś okres spędziły jednak w areszcie. Wystąpiły więc o odszkodowania. Sąd przyznawał im po kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Kto winien?

Sędzia Walczuk mówi, że po rozstrzygnięciach dokonanych przez Sąd Najwyższych, przyznanie odszkodowania za niesłuszny areszt jest dzisiaj niemal obligatoryjne. Do decyzji pozostaje jedynie kwota. Inną dostaje osoba wielokrotnie wcześniej karana i bezrobotna, a inną ktoś, komu pobyt za kratami przewrócił całe życie.

Kto za to wszystko odpowiada? Prokurator Tomkiewicz zapewnia, że organy ścigania starają się, jak mogą i nie sporządzają bezpodstawnych wniosków o areszt.

Sędzia Walczuk uważa z kolei, że decyzja o tymczasowym aresztowaniu sądu tak naprawdę nie obciąża. Bo w tym przypadku analizuje się uprawdopodobnienie popełnienia danego przestępstwa, a nie rozstrzyga winy. Sąd bazuje w dodatku na prokuratorskich dowodach.

Coraz mniej wniosków

Rosnąca suma odszkodowań wpływa jednak na przedstawicieli organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Liczba wniosków o tymczasowe aresztowanie składanych w suwalskim sądzie jest coraz mniejsza.

Gazeta Współczesna

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *