Dziennikarz Polsatu pozwał górnicze związki

Damian Klos, reporter Polsatu, domaga się od „Solidarności” oraz Związku Zawodowego „Kadra” ponad 8 tys. zł odszkodowania. Podczas jednej z manifestacji górniczych wystrzelona petarda raniła go w nogę.
Sprawa dotyczy pikiety, do jakiej w maju 2000 r. doszło przed siedzibą Związku Pracowników Węgla Kamiennego w Katowicach. Kilka tysięcy górników ze wszystkich central związkowych w regionie protestowało przeciwko wypowiedzeniu przez pracodawców Układu Pracy Zbiorowej, który regulował kwestie wynagrodzeń. Pikieta miała bardzo burzliwy przebieg, związkowcy zabrali ze sobą style od łopat, siekiery, palili opony i rzucali petardami. Jedna z nich trafiła Damiana Klosa, korespondenta Polsatu na Śląsku (obecnie pracuje dla tej stacji na Warmii i Mazurach).

– Petarda eksplodowała mi na udzie i wyszarpała kawałek ciała – wspomina Klos. Prosto z pikiety dziennikarz trafił na pogotowie, potem przez dwa tygodnie był na zwolnieniu lekarskim. Prokuratura uznała, że jego zranienie to przestępstwo, ale z powodu niewykrycia sprawców umorzyła śledztwo.

Teraz Klos domaga się ponad 8 tys. zł odszkodowania wraz z odsetkami za doznane obrażenia oraz utracone w wyniku zranienia zarobki. Pozwanymi są „Solidarność” oraz Związek Zawodowy „Kadra”, których przedstawiciele brali udział w pikiecie.

– Co prawda jej organizatorem był Międzyzakładowy Zespół Negocjacyjny Górnictwa, ale ten twór nie ma osobowości prawnej, więc pozwaliśmy najważniejszych uczestników, którzy nie mieli zgody na demonstrację – mówi Lech Obara, radca prawny reprezentujący Klosa. Przed laty zasłynął on tym, że toczył spór z siecią handlową Biedronka, w której łamano prawa pracowników. Obara wygrał kilkanaście procesów.

„Solidarność” współczuje Klosowi, ale nie poczuwa się do odpowiedzialności za jego obrażenia, bo to nie ona organizowała pikietę. I przypomina, że Klos nie został ranny w wyniku celowej napaści. – To był wypadek, o który nietrudno podczas gorących związkowych protestów. Takie zdarzenia są wpisane w trudną i ważną pracę dziennikarzy – mówi Wojciech Gumułka, rzecznik „Solidarności”.

Na razie nie wiadomo, czy dziennikarz Polsatu dostanie odszkodowanie, bo sąd pierwszej instancji odrzucił jego pozew, uznając, że roszczenia się przedawniły po 10 latach. Jego prawnik zapowiada jednak złożenie apelacji. I ma duże szanse na uchylenie decyzji sądu, bo cztery lata temu zmieniły się przepisy dotyczące okresu przedawnienia. – W przypadku roszczeń za szkody powstałe na drodze przestępstwa ten okres został wydłużony do 20 lat – potwierdza sędzia Krzysztof Zawała, rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach. To oznacza, że sprawa reportera Polsatu przedawni się dopiero w 2020 r.

Według Obary proces z powództwa Klosa będzie wyznaczał linię orzecznictwa polskich sądów w sprawach dotyczących ranienia dziennikarzy lub niszczenia ich sprzętu przez demonstrantów. I przypomina, że podczas obchodów Święta Niepodległości demonstranci spalili wóz transmisyjny TVN, a kilka dni później pobili pracowników Polsatu.

gazeta.pl

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *