Pół miliona złotych odszkodowania oraz 1,5 tys. zł dożywotniej renty domaga się 19-letni Michał, który podczas zamieszek kibiców Sandecji z policją stracił oko od uderzenia gumowej kuli.
Historię Michała Gronia z Nowego Sącza opisaliśmy dwa lata temu. 10 czerwca 2009 roku Sandecja świętowała awans do I ligi piłkarskiej. Uroczystości odbywały się najpierw na stadionie, potem piłkarze i kibice przeszli do nowosądeckiego parku Strzeleckiego, gdzie odbywała się impreza wieńcząca sukces. Bezpieczeństwa w amfiteatrze pilnowało 30 ochroniarzy wynajętej firmy i 30 z ochrony wewnętrznej klubu. Policja była na zewnątrz amfiteatru. Na imprezie w parku bawiło się ponad tysiąc osób. Kibice, mieszkańcy Nowego Sącza, rodziny z dziećmi. Doszło do burdy, zdaniem uczestników wywołanej przez mężczyznę z tatuażem z symbolem Legii Warszawa.
Rozjuszeni kibice zaatakowali interweniujących policjantów butelkami i fragmentami ogrodzenia. Funkcjonariusze odpowiedzieli użyciem broni gładkolufowej. Gumowe kule dosięgły kilku osób. Awantura przeniosła się na rynek. Tam policję wsparły wezwane oddziały funkcjonariuszy z Krakowa. Po trwających niemal całą noc zamieszkach policja zatrzymała kilkanaście osób.
Michał był na uroczystości z dziewczyną i z kolegą. Jak twierdzi, w ferworze zamieszek zgubił towarzyszy, a ludzie, którzy stanęli obok niego, zaczęli rzucać w policjantów kamieniami. Ci odpowiedzieli strzałami, kula trafiła go w głowę i utkwiła w oku. Karetka zabrała chłopaka do szpitala, potem przetransportowano go do Krakowa. Tam usunięto zmiażdżone oko i wstawiono protezę.
Rodzina mężczyzny od samego początku obwiniała policję o pochopne użycie broni.
– Mój syn jest kaleką. Zmaga się z powikłaniami po wypadku, zrobił mu się ropień, ma krzywą przegrodę nosową, więc choruje na zapalenie zatok. Nie ma czucia w części policzka, nie domyka powieki. Ciągle bierze antybiotyki. Oprócz zdrowia stracił też marzenia sportowe – mówiła „Gazecie” Alicja Groń.
Dlaczego młody mężczyzna znalazł się na linii strzału, jeżeli nie było go w grupie atakującej funkcjonariuszy? Tego do dziś nie wyjaśniono. Michała oskarżono o zakłócanie porządku podczas uroczystości w amfiteatrze (oskarżycielami byli policjanci), ale sąd uznał, że nie ma na to dowodów i oczyścił mężczyznę z zarzutów. To otworzyło przed nim drogę do ubiegania się o odszkodowanie. Proces z jego powództwa ruszył właśnie przed sądeckim sądem okręgowym. Michał domaga się od skarbu państwa i klubu Sandecja pół miliona złotych odszkodowania oraz 1,5 tys. zł dożywotniej renty.
Podczas pierwszej rozprawy sędzia przesłuchała znajomych Michała, którzy byli z nim w amfiteatrze. Mówili o zmaganiu się mężczyzny z problemami zdrowotnymi i złamaniu jego kariery sportowej. Rodzina niechętnie wraca do tamtych wydarzeń.
– Od samego początku zostawiono nas z tą tragedią samych. Możemy liczyć tylko na siebie i mój syn nie chce już szumu wokół siebie – mówi Alicja Groń.
gazeta.pl