Ława przysięgłych sądu w Miami nakazała katolickiemu księdzu winnemu molestowania seksualnego chłopców zapłacić jednej z ofiar 100 milionów dolarów odszkodowania. Szanse na wyegzekwowanie wyroku są niewielkie.
Ksiądz Neil Doherty został oskarżony o molestowanie seksualne ponad 20 chłopców. Duchowny przebywa obecnie w areszcie, gdzie oczekuje na proces. Nie przyznaje się do winy. Niezależnie od procedury karnej jeden z poszkodowanych, Andres Susana, skierował przeciwko 68 letniemu księdzu pozew cywilny.
„Niech to będzie przestroga”
To właśnie w tym procesie ława przysięgłych zasądziła 100 milionów odszkodowania. Jeff Herman, adwokat 40-latka, który oskarżył Doherty’ego, przyznał, że wyegzekwowanie tak wysokiej rekompensaty będzie niemożliwe. Podkreślił jednak, że surowy wyrok powinien być przestrogą dla innych potencjalnych przestępców seksualnych.
– Ten wyrok wyznacza pewne standardy – powiedział Herman. – Teraz wiemy, co ławnicy sądzą o tego typu sprawach. Po drugie w ten sposób także wysyłamy sygnał, który, mam nadzieję, pomoże nam chronić nasze dzieci – dodał adwokat.
„Sprawiedliwości stało się zadość”
Neil Doherty był opiekunem duchowym i doradcą w ośrodku dla trudnej młodzieży w Miami. To tam znajdował swoje ofiary. Według zeznań, najpierw zdobywał ich zaufanie, potem podawał im alkohol i narkotyki, a następnie wykorzystywał seksualnie.
– To, co on mi zrobił, jest niewybaczalne. To coś, z czym będę musiał żyć do końca życia – mówił dziennikarzom Andres Susana. – Teraz przynajmniej mam poczucie, że sprawiedliwości stało się zadość. Odczuwam ogromną satysfakcję, że mój głos został usłyszany – wyznał.
Tylko jeden z kilkudziesięciu takich przypadków
Wiele ofiar molestowania seksualnego Neila Doherty’ego i innych katolickich księży z Florydy złożyło pozwy przeciwko archidiecezji w Miami. Choć większość z nich została załatwiona polubownie, to ubezpieczyciel archidiecezji od 1966 roku był zmuszony wydać ponad 26 mln dolarów na ugody i koszty procesów o molestowanie seksualne. W tym okresie z podobnymi oskarżeniami musiało sobie radzić 49 duchownych w Miami.